W 1964 r. Brazylijki uratowały swój kraj od komunizmu Miliony kobiet przemaszerowało ulicami, odmawiając Różaniec św.
Gilberte Côté-Mercier
W 1964 r. Brazylia stała się widownią cudownych wydarzeń, które mogą stanowić przykład dla całego świata. Czerwona Rewolucja została udaremniona na dwa dni przed planowanym przez komunistów przejęciem władzy. To Brazylijki zatrzymały rewolucję marksistowską z pomocą Niepokalanej Maryi, Królowej Nieba, Naszej Pani Różańcowej, Tej, która dzięki wyrokom Bożym, jak czytamy w Księdze Rodzaju (3,15), zmiażdży głowę szatana, kłamcy i mordercy.
To właśnie Matka Boska Fatimska ocaliła Brazylię w czasie Wielkiego Tygodnia 1964 r., ponieważ katolicy brazylijscy żyli Objawieniami Fatimskimi, a miliony Brazylijek, idąc za pielgrzymującą figurą Niepokalanej Maryi, maszerowały ulicami, recytując Różaniec św. i śpiewając pieśni.
Tego roku prezydent Brazylii, Joao Goulart, podjął próbę oddania swego kraju w ręce komunistów, naśladując model kubański. Udało mu się przeniknąć kluczowe stanowiska rządowe, jak też szkoły i uniwersytety w większej części kraju. Jednak przez prawie cały poprzedni rok ksiądz Patrick Peyton ze Zgromadzenia Świętego Krzyża, prowadził krucjatę Różańcową, przemierzając wzdłuż i wszerz kraj, żeby przekonać wiernych do nawrócenia się do Matki Bożej. W chwili zagrożenia ludzie przypomnieli sobie o tym.
W 1964 r. Brazylię zamieszkiwało 77 milionów ludzi. W tym też roku miesięcznik Readers Digest opublikował artykuł zatytułowany „Kraj, który sam się ocalit". Można tam było przeczytać:
„Kiedy Związek Robotników Ameryki Łacińskiej organizacja komunistyczna - ogłosił, że w Belo Horizonte odbędzie się wielki wiec z udziałem dwóch organizatorów ze Związku Sowieckiego jako głównych mówców, liderki Ligi Kobiet na rzecz Demokracji wysłały tę krótką wiadomość: 'Kiedy przyleci samolot z tymi dwoma osobami, setki kobiet będą leżały na pasie startowym. Zostaliście ostrzeżeni. Ta groźba wystarczyła. Samolot nie wylądował w Belo Horizonte, tylko poleciał do Brasilii (stolica kraju).
W lutym 1964 r. te same kobiety zorganizowały demonstrację, która zakończyła się podobnym sukcesem. W Belo Horizonte miał się odbyć kongres na temat reformy ziemskiej z udziałem Lionela Brizoli, kubańskiego i komunistycznego ambasadora, jako głównego mówcy. Kiedy Brizola przybył do sali kongresowej, zastał ją całkowicie zapełnioną, tak pełną, że nie udało mu się przemówić, ponieważ został zagłuszony przez dźwięk paciorków Różańca odmawianego przez 3000 kobiet, modlących się o wyzwolenie ich kraju. Kiedy Brizola opuszczał salę, znalazł się na zatłoczonych aż po horyzont ulicach, pełnych modlących się kobiet. Opuścił miasto z jednym z najbardziej podżegawczych przemówień w swojej karierze, które wciąż tkwiło w jego kieszeni niewygłoszone".
13 marca 1964 r. komunistyczni liderzy przywieźli do Rio de Janeiro autobusami i pociągami 100 000 robotników na koszt państwa (w tym czasie było to ponad 400 000 dolarów) na wiec z udziałem Goularta i Brizoli, którzy mieli ogłosić poprawki do konstytucji, likwidację Kongresu oraz konfiskatę przedsiębiorstw i gospodarstw rolnych.
Był to 13. dzień miesiąca, dzień wybrany przez Matkę Bożą z Fatimy na Jej Objawienia w Portugalii w 1917 r. Odtąd 13. dzień każdego miesiąca jest czczony przez wielbicieli Naszej Pani z Fatimy.
Tak więc 13 marca 1964 r. został wybrany przez prezydenta Goularta na dzień oficjalnego ogłoszenia początku dyktatury komunistycznej w Brazylii. Jednakże 13 marca 1964 r. został wybrany także przez Dziewicę Maryję do ukazania Jej cudownej mocy wstawiennictwa na rzecz Jej przyjaciół od Różańca św.
Kiedy Brazylijki usłyszały w telewizji przerażające wiadomości przekazywane przez demony komunizmu, opuściły swoje domy i wyszły na ulice. Były ich miliony w każdym mieście. Odmawiały Różaniec św., niosąc antykomunistyczne transparenty i rozprowadzając tony ulotek z pomocą swoich dzieci.
19 marca, we czwartek, w święto św. Józefa, głowy Świętej Rodziny, w centrum Sao Paulo odbył się „Marsz Rodziny z Bogiem o wolność" (zob. zdjęcie poniżej), w którym wzięło udział milion kobiet maszerujących uroczyście ulicami miasta, odmawiających Różaniec i śpiewających pieśni religijne przez trzy godziny. Było to trzy dni przed Niedzielą Palmową.
W ciągu następnych dni w czasie Wielkiego Tygodnia podobne „Marsze Rodziny z Bogiem o wolność" odbyły się we wszystkich prawie miastach Brazylii, mobilizując miliony kobiet. Jak Chrystus w Jerozolimie, Brazylijki triumfalnie maszerowały ulicami swoich miast w Niedzielę Palmową, 22 marca, wołając: „Hosanna Synowi Dawida!"
Oto tekst ulotki rozprowadzanej przez kobiety i ich dzieci w całej Brazylii:
„Ta rozległa i cudowna ziemia, którą dał nam Pan Bóg, znajduje się w najwyższym niebezpieczeństwie. Pozwoliliśmy ludziom o nieograniczonej ambicji, pozbawionym wszelkiej wiary chrześcijańskiej i skrupułów, doprowadzić do ubóstwa naszych rodaków, zniszczyć naszą ekonomię, wzburzyć nasz społeczny pokój i zasiać nienawiść i rozpacz. Nasycili oni nasz naród, nasze władze, a nawet nasz Kościół służalcami totalitaryzmu, który jest nam obcy i który zniszczy wszystko, co jest dla nas drogie...
Święta Matko Boża, uchroń nas przed losem, który nam zagraża i oszczędź nam cierpień zadawanych zamęczonym kobietom z Kuby, Polski, Węgier i innych krajów zredukowanych do niewolnictwa!"
W całym kraju organizowane były nowe imponujące „marsze Różańcowe", w których uczestniczyli mężczyźni, kobiety i młodzi ludzie, podczas gdy Luiz Carlos Prestes, przywódca Komunistycznej Partii Brazylii, triumfował: „Już zdobyliśmy władzę. Teraz tylko musimy przejąć rząd". Prezydent Goulart publicznie oskarżył katolików o przeciwstawianie się jego reformom i uczynił błąd publicznie wyśmiewając ich nabożeństwo do Różańca św., kiedy powiedział, że był on nieskuteczną bronią w rozwiązywaniu brazylijskich problemów.
Jednak po publicznym ogłoszeniu 13 marca przez Goularta końca konstytucji, generał Castelo Branco napisał tajny manifest potępiający te działania, w którym powiedział między innymi: „Kiedy prezydent proponuje rozwiązać Kongres i zerwać konstytucję, interwencja w celu przestrzegania poszanowania ustaw jest nie tylko prawem armii, ale także jej obowiązkiem".
Manifest ten został potajemnie przekazany przez prawicowych biznesmenów wyższym, zaufanym oficerom armii. Potem 1500 oficerów marynarki wojennej wystosowało apel do wszystkich mieszkańców kraju, mówiąc, że nadszedł dla Brazylii czas samoobrony. Armia, marynarka wojenna i prasa przyłączyły się do modlących się kobiet w olbrzymiej kontrrewolucji.
23 marca kardynał Camara z Rio de Janeiro w przemówieniu do narodu transmitowanym przez radio ostrzegł społeczeństwo przed nadciągającym niebezpieczeństwem przejęcia władzy przez komunistów.
Trzy dni później, 26 marca, w Wielki Czwartek, oddziały wojska rozpoczęły marsz przeciwko Goulartowi. Skonfiskowane dokumenty wskazywały, że komuniści planowali przejęcie siłą władzy w kraju dokładnie dwa dni później, 28 marca. Kontrrewolucja poprzedziła rewolucję tylko o 48 godzin! Rewolucja komunistyczna została powstrzymana bez rozlewu krwi.
Gubernatorzy prowincji i generałowie armii przechodzili na stronę kontrrewolucji jeden po drugim. Nawet członkowie Kongresu opuścili prezydenta Goularta, który uciekł z kraju razem z Brizolą i liderami komunistycznych związków zawodowych.
W środę po południu, 1. kwietnia, trzy dni po niedzieli Wielkanocnej, kontrrewolucjoniści odnieśli ostateczne zwycięstwo. Obchodzili przez radio porażkę komunistów. W oknach domów w Rio można było zobaczyć prześcieradła i ręczniki, które oznaczały zwycięstwo, a ulice Brazylii wypełniły się szczęśliwymi ludźmi, którzy tańczyli w radosnej atmosferze.
To było prawdziwe zmartwychwstanie.
2 kwietnia wszyscy mieszkańcy Rio i otaczających miast wyszli na ulice w gigantycznym marszu modlitewnym, zakończonym wielkim finałem dziękczynienia Naszemu Panu i Najświętszej Maryi. Niektórzy próbowali przekonać kobiety z Rio, żeby odwołały ten marsz pod pretekstem jego bezużyteczności po odniesionym już zwycięstwie, ale one pospieszyły do swoich telefonów, żeby podtrzymać planowany marsz, który stał się triumfem.
Kontrrewolucja w Brazylii była cudem. Cudem wojny wygranej bez rozlewu krwi, cudem spoleczeństwa, które samo, niewielkimi środkami, organizuje opór bez pomocy Finansjery czy innych krajów. Nawet Stany Zjednoczone nie pomagały w tej kontrrewolucji. Był to cud biznesmenów i profesjonalistów, którzy pracowali dla wspólnego dobra, cud władz, gubernatorów, generałów, członków Kongresu, którzy chcieli poświęcić prestiżi bogactwo, żeby ocalić swój kraj.
Kto dokonał tego cudu w Brazylii? Kobiety ze swoimi Różańcami. Więc kto dokonał cudu? Nasza Pani z Fatimy, która w 1917 r. przyrzekła ocalić świat od komunistycznej tyranii, jeśli katolicy będą odmawiać Różaniec św. i czynić pokutę.
W lipcu ksiądz Valerio Alberton, jezuita i założyciel Maryjnych bractw w Brazylii, udał się do Fatimy, żeby podziękować Najświętszej Panience za wyzwolenie jego ojczyzny. Proszę, przemyślcie wszystkie zdania, które wtedy wypowiedział. Odnoszą się one i dzisiaj do naszych Zachodnich krajów (opublikowane zostały w październikowym wydaniu Voz de Fatima z 1964 r.):
„Zwyciężyliśmy dzięki Naszej Pani Różańcowej. To orędzie z Fatimy, ożywione w Brazylii, ocaliło nas w samą porę od moskiewskiej hydry... Sytuacja w moim kraju była bardzo poważna. Każdy przejaw ludzkiej działalności był podkopywany. Kluczowe pozycje znajdowały się w rękach jawnych komunistów i zwolenników komunizmu. Związki zawodowe były w większości kontrolowane przez nich.
Nieustające strajki, z których wiele miało otwarcie polityczny charakter, wszędzie prowokowały rozruchy. Dotknęło to także uniwersytetów. Sam odczułem powagę sytuacji, kiedy podróżowałem od listopada 1963 r. do marca 1964 r. po wszystkich stolicach brazylijskich prowincji, gdzie kontaktowałem się ze środowiskami uniwersyteckimi. W połowie marca zakończyłem swoją podróż następującym wnioskiem: faktem jest, że Kościół stracił uniwersytety.
Penetracja wydziałów katolickich była bardzo głęboka. Nawet w naszych college'ach były grupy komórek komunistycznych. Nie zostały też oszczędzone stowarzyszenia katolickie. Było naprawdę strasznie. Zniechęcenie zaczęło ogarniać umysły. Wielu uważało problem za nierozwiązywalny. Pozostawała tylko jedna nadzieja: nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy.
Każdego tygodnia kardynał arcybiskup Rio de Janeiro, głosem księdza z lokalnej stacji radiowej, trzymał katolików na baczności i wzywał ich do modlitwy i czynienia pokuty, zgodnie z duchem orędzia z Fatimy, tak by Pan Bóg, przez wstawiennictwo Dziewicy Maryi, zmiłował się nad nami.
Te powtarzane wezwania odbijały się echem w sercach katolików brazylijskich, ponieważ orędzie fatimskie głęboko przeniknęło ich dusze. Orędzie z Fatimy zostało powitane w Brazylii z entuzjazmem; cały naród był nim przesiąknięty. 18-miesięczna wizyta pielgrzymującej figury Dziewicy z Fatimy w Brazylii w 1952 i 1953 r. stanowi jedno z najbardziej niezwykłych wydarzeń religijnych w jej ponad 500- letniej historii.
Było to 18 miesięcy głębokiej religijnej i Maryjnej żarliwości. Członkowie wszystkich władz religijnych i państwowych oraz wszystkie klasy społeczne były obecne, żeby oddać cześć Naszej Pani... I to nabożeństwo do Dziewicy Maryi, szczególnie Różaniec św., zostało ożywione w zeszłym i w tym roku przez poruszającą kampanię Ojca Patricka Paytona.
W obliczu tej niebezpiecznej sytuacji stowarzyszenia katolickie podjęły wszelkie wysiłki w służbie Najświętszej Dziewicy. Dwieście tysięcy kobiet i mężczyzn, zapisanych w dwóch tysiącach Maryjnych kongregacji, tworzyło prawdziwą pokojową armię w walce o wolność.
Czy kraj, którym do sedna wstrząsnęła Maryja Dziewica, może wpaść pod kontrolę bezbożnych ludzi? Nigdy! Powtarzane wezwania do modlitwy i pokuty, zgodnie z duchem Fatimy, przywróciły wiarę, wiarę, która przenosi góry. I wydarzyło się niemożliwe: cud wielkiej wojny wygranej bez rozlewu krwi. Wysokie dowództwo kontrrewolucji przewidywało co najmniej trzy miesiące ciężkich walk. Potem sila, po ludzku niewytłumaczalna, spowodowała, jakby przez zaczarowanie, że cała militarna operacja, która była diabolicznie i wytrwale budowana przez wiele lat, rozsypała się jak domek z kart.
Dowód niezwykłej łaski w trakcie tej pracy był tak mocny, że wszyscy byli przekonani, iż rozwój wypadków nie posiadał ludzkiego wytłumaczenia. Cywilni i wojskowi liderzy kontrrewolucji byli prawie jednomyślni w przypisywaniu tego zwycięstwa szczególnej lasce Najświętszej Panienki. Wiele osób deklarowało, że Różaniec św. był decydującą bronią, o czym mówił na przykład Branco, obecny prezydent Brazylii. Różaniec był odmawiany wszędzie, szczególnie w czasie Marszów Rodziny z Bogiem o wolność. Wszyscy biskupi brazylijscy w swoim wspólnym oświadczeniu z 3 czerwca potwierdzili to wyraźnie".
Praktyczna konkluzja, jaką można wyciągnąć z tej prawdziwej historii jest oczywista: odmawiajmy codziennie Różaniec św., indywidualnie, w naszych rodzinach, a także publicznie. Organizujmy marsze Różańcowe na ulicach naszych miast, żeby powstrzymać dyktaturę komunistyczną i Wysoką Finansjerę, a wtedy nasze władze będą miały odwagę przeciwstawienia się siłom finansowym i będą broniły dobra wspólnego mieszkańców! Odmawianie Różańca św. ocaliło Brazylię. Ocali ono także i nas!
Gilberte Côté-Mercier