Pomysł jednej globalnej waluty był dyskretnie omawiany w kręgach bankowych i ekonomicznych od zakończenia drugiej wojny światowej. Przez lata to wezwanie intensywnie narastało. Oto kilka cytatów na ten temat.
1969: „Pozwólcie mi przejść od grzebania się w opozycji do czegoś bardziej konstruktywnego i zacząć od tego, co jest najlepsze i najgorsze w międzynarodowych systemach monetarnych. Pierwsza i najlepsza, według mnie, jest waluta światowa ze światową władzą monetarną" – Charles P. Kindleberger, (profesor ekonomii w MIT – Massachusetts Institute of Technology w Bostonie), przemawiający na konferencji Banku Rezerwy Federalnej Bostonu.
1984: „Proponuję radykalny, alternatywny plan na następne stulecie: utworzenie wspólnej waluty dla wszystkich demokracji przemysłowych ze wspólną polityką monetarną oraz wspólny Bank Emisyjny, który będzie o tej polityce decydował… Propozycja ta jest zbyt radykalna na najbliższą przyszłość, ale mogłaby stanowić'wizję'lub cel, który może określać wytyczne w okresie przejściowym…" – Richard N. Cooper (profesor Uniwersytetu Harvard, USA), przemawiający na konferencji Banku Rezerwy Federalnej Bostonu.
1998: „…przejście do jednej waluty światowej może nastąpić z szybkością, która mogłaby zadziwić wielu. Świat mógłby w ciągu dziesięciu lat z łatwością przejść z prawie 200 walut istniejących dzisiaj do jednej, a historycy zastanawialiby się za dwadzieścia pięć lat, dlaczego tak dużo czasu zajęło wyeliminowanie walutowej wieży Babel, która istniała w XX wieku" – Bryan Taylor, główny ekonomista w Global Financial Data.
2001: „Kiedy dwadzieścia pięć lat temu powstała VISA, jej twórcy widzieli, że świat potrzebuje do transakcji Jednej Globalnej Waluty. Wszystko, co zrobiliśmy z perspektywy globalnej, wiązało się z próbą ułożenia, kawałek po kawałku, struktury, która spełniałaby tę globalną wizję" – Sarah Perry, dyrektor Programu Inwestycji Strategicznych VISA.
2004: „…jeśli globalna gospodarka rynkowa ma się dobrze rozwijać przez następne dziesięciolecia, globalna waluta wydaje się logicznie temu towarzyszyć" – Martin Wolf, główny komentator ekonomiczny Financial Times, były starszy ekonomista Banku Światowego.
W 2007 r. Rada Stosunków Zagranicznych rozpowszechniła ideę ogólnoświatowej restrukturyzacji walutowej przez opublikowanie w swoim piśmie Foreign Affairs (Sprawy zagraniczne) artykułu pt. „Koniec waluty narodowej". (Uwaga: na okładce tego numeru Foreign Affairs artykuł ten jest zatytułowany „Jeden świat, za dużo walut".)
Benn Steil, dyrektor ds. Ekonomii Międzynarodowej w Radzie Stosunków Zagranicznych, napisał, że narodowe systemy monetarne powinny zostać porzucone, „ponieważ rozwój ekonomiczny poza procesem globalizacji nie jest już możliwy…". Twierdził nawet zwięźlej: „Nacjonalizm monetarny jest po prostu niezgodny z globalizacją". I, „żeby globalizować bezpiecznie, kraje powinny porzucić monetarny nacjonalizm i położyć kres niepożądanym walutom…".
Morrison Bonpasse, przewodniczący Stowarzyszenia Jednej Waluty Globalnej (Single Global Currency Association – SGCA), grupy ekonomistów pracujących nad wprowadzeniem waluty światowej, odpowiada na tę kwestię następująco: „Unia monetarna XXI wieku i tych, którzy przetrwali XX wiek, jest kamieniem milowym na drodze do przyszłości i do Globalnej Unii Monetarnej".
Bonpasse wyjaśnia ten punkt dalej: „Dzięki sukcesowi europejskiej unii monetarnej i innych unii, wiemy teraz, jak tworzyć i utrzymywać 3 G: Globalną Unię Monetarną z Globalnym Bankiem Centralnym i Jedną Walutą Globalną".
„Świat jest gotowy na rozpoczęcie przygotowań do Jednej Waluty Globalnej, tak jak Europa przygotowała się na euro, a kraje Zatoki Arabskiej przygotowują się do przyjęcia swojej wspólnej waluty. Po osiągnięciu przez kraje reprezentujące znaczącą proporcję światowego produktu brutto, celu, jakim jest Jedna Waluta Globalna, projekt ten może być potem kontynuowany podobnie do jego regionalnych poprzedników".
Mówiąc prosto, model regionalny staje się odskocznią do jednej waluty światowej. Jednak problem nacjonalizmu przeważa. Dyskutując na temat tego „problemu", Bonpasse pisze: „Zadanie może zostać określone całkiem prosto: jak przejść z obecnych 147 walut do jednej. Rozwinięcie politycznej woli do pokonania tkwiącej głęboko siły nacjonalizmu jest głównym wyzwaniem dla ruchu zmierzającego do świata trzech G. Jak w przypadku wprowadzenia euro, ekonomia i polityka unii monetarnej są nierozerwalnie związane ze sobą, a logika obu kieruje się w stronę świata 3G.
Pytanie teraz nie dotyczy tego, czy świat przyjmie Jedną Walutę Globalną, ale Kiedy? i Jak płynna, niedroga i planowa CZY wyboista, kosztowna i chaotyczna będzie ta droga?" [italiki i wielkie litery jak w oryginale]
Dla internacjonalisty suwerenność narodowa jest nadrzędną przeszkodą. Pewne inne polityczne ustalenia będą musiały zostać poczynione, żeby mogły zaistnieć Globalny Bank Centralny i waluta światowa. Robert Mundell rozumiał ten problem polityczny, kiedy w 2003 r. wygłaszał wykład zatytułowany „Międzynarodowy system monetarny i argumenty przemawiające za światową walutą". Jego odpowiedź była szczera: „jedna globalna waluta nie może zostać osiągnięta bez globalnego rządu. Wprowadzenie w życie jednej waluty pociągnie za sobą wielkie problemy organizacyjne".
Jednak te realia nie powstrzymują SGCA i innych podobnie myślących przed ciągłym planowaniem. Jak twierdzi Bonpasse: „Nadszedł teraz czas, by poważnie dążyć do celu, jakim jest Jedna Waluta Globalna zarządzana przez Globalny Bank Centralny w ramach Globalnej Unii Monetarnej".
SGCA ma już na myśli datę: 2024 rok. Bonpasse proponuje umieszczenie siedziby głównej Globalnego Banku Centralnego w Bazylei, Zurychu lub Genewie. „Szwajcaria posiada reputację z powodu solidnego pieniądza i umieszczenie GBC w Szwajcarii może być konieczną motywacją dla tego kraju do przyłączenia się do Globalnej Unii Monetarnej".
„Struktura zarządzająca GBC powinna być relatywnie łatwa do zaprojektowania, mając dostępne, odnoszące sukcesy modele Rezerwy Federalnej USA, Europejskiego Banku Centralnego, Międzynarodowego Funduszu Monetarnego, Banku Światowego, Organizacji Narodów Zjednoczonych i organizacji stowarzyszonych takich, jak Światowa Organizacja Zdrowia. Nie wszyscy są zadowoleni ze struktury tych organizacji, ale jest to kwestia polityczna do uzgodnienia…"
On ma rację: jest to kwestia polityczna. Było to jasne dla Richarda Coopera, kiedy wystąpił z ideą globalnego banku centralnego i globalnej waluty na konferencji Rezerwy Federalnej w Bretton Woods, w stanie New Hampshire w 1984 r. „Idea jest obecnie daleka od politycznej wykonalności – w jej wezwaniu do realnego wycofania monetarnej suwerenności – i będzie wymagała wielu lat namysłu zanim ludzie się do niej przyzwyczają".
Jednak mimo to Cooper przedstawił szczegółowy plan poważnego potraktowanie tej idei: „Ten reżim jednej waluty jest zbyt radykalny, by był do wyobrażenia sobie w najbliższej przyszłości. Ale nie jest zbyt radykalny do wyobrażenia sobie za 25 lat…".
Z perspektywy czasu wybrany przez Coopera termin wydaje się dość dokładny. 25 lat po 1984 r. przenosi nas do roku 2009. Dzisiaj idea jednej waluty globalnej zaczyna nabierać przyspieszenia przez organizacje takie, jak SGCA i przez głównych jej zwolenników, jak Robert Mundell. Ponadto Bank Rozliczeń Międzynarodowych – który jest uważany za centralny bank dla światowych centralnych bankierów – publicznie rozpatrywał możliwości wprowadzenia jednej waluty światowej skupione wokół ugrupowań regionalnych.
Ale czy to wszystko „pomoże rolnikowi w Afryce" lub przyniesie wyrównanie płac robotników na świecie? Prawdopodobnie nie. Da to jednak niespotykaną władzę międzynarodowemu kartelowi bankowemu, jakiej nigdy przedtem nikt nie widział, ani nie doświadczył. Jak napisał kiedyś krytyk globalnej bankowości: „Pieniądze są pieniędzmi, bankowość jest bankowością, ale żadne z nich nie uznaje jakiegokolwiek przywiązania do czegoś, co nie przynosi odsetek składanych".
Carl Teichrib
artykuł publikujemy za zgodą autora; www.forcingchange.org