Że Francję opanowali masoni, to nie ulega żadnej wątpliwości. Głównie przyczynił się do tego Wolter (Voltaire) przyjęty do masonerii w Londynie jeszcze około roku 1728. Za nim poszli d'Alembert, Russo (Rousseau), Diderot i inni. A owocem ich roboty były mordy roku 1793.
I dzisiejszy rząd Herriota jest kreacją masońską, boć masonami są: p. Victor Peytral, minister robót publicznych, p. Camille Chantemps, min[ister] spraw wewnętrznych, p. Rene Renault, min[ister] sprawiedliwości, p. J. L. Dumessnil, min[ister] marynarki i p. Bovier-Lapierre, min[ister] pracy.
Cała też nagonka obecna przeciw Kościołowi, to nic innego jak tylko wykonanie uchwał „Wielkiego Wschodu" (masonerii) z roku 1922 i 1923, jak to dobitnie wykazała „La Revue Francaise".
Dlatego też i Niepokalana szczególniejszą opieką otoczyła ten kraj. Tu raczyła objawić swój „Cudowny Medalik" w roku 1830 i tu w Lourdes w roku 1858 objawiła się ubogiej dziewczynce Bernadecie wzywając do pokuty i zachęcając własnym przykładem do odmawiania różańca św. I tu sama nazwała siebie: „Jam jest Niepokalane Poczęcie".
Liczne pielgrzymki dążą tam z całego świata i wielu chorych cudownie odzyskało zdrowie
Toteż masoneria od samego początku aż dotąd wysila się przeciwko Niepokalanej w tym cudownym miejscu. Z początku gestem pewnym siebie przeczyła w ogóle istnieniu uzdrowień w Lourdes. Gdy jednak wobec faktów takie stanowisko stało się wprost śmieszne, zaczęła natężać umysł, by przecież jakoś te wydarzenia inaczej wytłumaczyć. Puszczano w ruch sugestię, hipotezę itd., ale i te środki nie wytrzymały krytyki, boć i jakże rozłupanej kości nakazać, aby się zaraz zrosła, albo dokonać, by miliardy mikrobów wedle życzenia wyrażonego łaskawie przez którego z tych panków zaraz strawione płuca z powrotem wypluły i same zdechły przy tym.
A jednak byli i tacy, którzy i uzdrowienia z gruźlicy płuc nawet w ostatnim stadium starali się obalić.
Ot, przykładzik.
P. Zola sam był świadkiem uzdrowienia pani Marii Labranchu właśnie z gruźlicy płuc i to w ostatnim stadium choroby. Faktu zaprzeczyć nie mógł, bo Biuro Sprawdzeń („des Constatations"), złożone z lekarzy, istnienie choroby, a następnie i stan po uzdrowieniu skrzętnie bada i notuje. Jednak p. Zola pozwolił sobie na ogłoszenie, że wspomniana chora doznała tylko chwilowego polepszenia i że – zmarła. Tymczasem pani Lebranchu żyła i żyła zdrowa w Paryżu.
Cóż tu począć?…
Otóż, by przecież pani Lebranchu uchodziła za już zmarłą, wpadł on na pomysł następujący. Mianowicie proponuje pani Lebranchu, aby wyjechała z Paryża do pewnej zapadłej wioski belgijskiej, zobowiązując się pokryć koszty podróży i utrzymywać ją tam wraz z rodziną…
Nic też dziwnego, że mąż uzdrowionej wyrzucił pomysłowego pogromcę cudów za drzwi.
Módlmy się,
by Niepokalana
raczyła i naszą Ojczyznę
szczególną otoczyć opieką,
bo i u nas masoneria jest
i działa z gorliwością
godną lepszej sprawy.
Św. Maksymilian Maria Kolbe