French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Jemu nie można odmówić

w dniu poniedziałek, 01 marzec 2010.

2 kwietnia mija 5. rocznica odejścia papieża Jana Pawła II do domu Ojca, a 18 maja 90. rocznica jego urodzin.

W 1948 r. młody 28-letni ks. Karol Wojtyła zo­stał wysłany na studia do Rzymu. W czasie ferii wiosennych, które w tamtym roku przypadały w okresie świąt Wielkanocnych, ks. Karol postanowił pojechać do Gargano. To tu przybywali licznie pielgrzymi do znanego już szeroko kapucyna z San Giovanni Rotondo, obdarzonego stygmatami Ojca Pio. Przyjeżdżali, by się u niego wyspowiadać, czy wziąć udział w odprawianej przez niego Mszy św.

Ksiądz Karol Wojtyła pojechał tam ze swoim młodszym kolegą ze studiów, ks. Stanisławem Sta­rowieyskim. Było to między 29 marca a 4 kwietnia 1948 r. Ksiądz Karol tak określił cel wyjazdu do Gargano w swoich zapiskach: „Aby zobaczyć Ojca Pio i uczestniczyć w jego mszy świętej i, jeśli to możliwe, żeby się u Niego wyspowiadać".

Na drugi dzień po przybyciu do Gargano obaj polscy księża udali się na poranną Mszę św. spra­wowaną przez Ojca Pio w kościele Matki Bożej Łaskawej. Po Mszy świętej Karol Wojtyła wyspo­wiadał się u zakonnika. W notatce, którą później sporządził, napisał, że „przy spowiedzi Ojciec Pio okazał się spowiednikiem mającym proste, jasne rozeznanie i do penitentów odnosił się z wielką miłością".

Przepowiednia

Pisał też w swojej relacji, że zdołał „zamienić kilka słów" z zakonnikiem. Było to ich jedyne spo­tkanie, ale nie ostatni kontakt. Później, kiedy Karol Wojtyła został Papieżem, powstało wiele plotek na temat tego jedynego, bezpośredniego ich spotka­nia. Wśród nich była i ta, że Ojciec Pio przewidział wtedy, iż młody polski ksiądz zostanie Papieżem. Miał też wspominać o zamachu na jego życie na placu św. Piotra. Plotki te okazały się niepraw­dziwe.

Papież Jan Paweł II zaprzeczył im kilkakrotnie. Po raz pierwszy podczas swojej wizyty 2 lutego 1984 r. w parafii św. Hipolita w Turynie. Pisze o tym ojciec Flavio Roberto Carraro, biskup Arezzo, a następnie Werony. Powiedział on wtedy do Pa­pieża: „Pojawiają się głosy, że gdy Wasza Świąto­bliwość był z wizytą u Ojca Pio, on przepowiedział Waszej Świątobliwości, że będzie Papieżem...". „Nie, to na pewno nie!...", odpowiedział Ojciec Święty. I dodał: „To prawda, że prosiłem go o mo­dlitwę w intencji pewnej ciężko chorej kobiety, która teraz jest zdrowa... Ale pontyfikat – nie".

Drugi raz Ojciec Święty mówił o tym w roku 1987 w czasie wizyty w San Giovanni Rotondo. Ks. prałat Riccardo Ruotolo, późniejszy biskup pomoc­niczy Manfredonii, zapytał go wtedy o rzekomą przepowiednię Ojca Pio. Papież odpowiedział, że Ojciec Pio nie powiedział mu, iż zostanie następcą św. Piotra.

Ukryta rana

Trzecie świadectwo na ten temat zostało opu­blikowane po śmierci Jana Pawła II. Przekazał je kardynał Deskur, osobisty przyjaciel Papieża ze studiów:

„Nie mówił tego do mnie, lecz powiedział w mojej obecności innemu polskiemu biskupowi, który go zapytał: « Ojcze Święty, mówi się, że Oj­ciec Pio przewidział Ojca męczeństwo i pontyfikat. Czy to prawda? ».

« Nie – powiedział – to absolutnie niepraw­dziwe. Z Ojcem Pio rozmawialiśmy jedynie o jego stygmatach. Zapytałem go tylko, który ze stygma­tów sprawia mu największy ból. Byłem przeko­nany, że to ten w sercu. Ojciec Pio bardzo mnie zaskoczył mówiąc:'nie, najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie, i który nie jest nawet opatrywany'. Ten stygmat sprawiał najwięk­szy ból »".

Wyjawienie tego faktu okazało się prawdziwą rewelacją, ponieważ Ojciec Pio nie powiedział o tej ranie nikomu z wyjątkiem przyszłego Papieża. Wiedział o niej tylko jeszcze świecki brat, Mode­stino Fucci, kiedy ustalił jej istnienie w 1971 r., trzy lata po śmierci zakonnika z Gargano. Tak więc jedyną osobą, która przez 23 lata wiedziała o ranie był ks. Karol Wojtyła.

Ojciec Pio musiał „zobaczyć", że ten młody polski ksiądz, którego spotkał wtedy po raz pierw­szy i ostatni kilka dni po Wielkanocy 1948 r. odegra ważną i decydującą rolę w Kościele. Inaczej nie uczyniłby mu tego zwierzenia na swój temat. Nie powiedział o tym nawet swoim najbliższym ducho­wym synom i córkom.

Podobne doświadczenie spotkało św. Ber­narda z Clairveaux, który w trakcie modlitwy zapy­tał Pana Jezusa, jakie było jego największe fi­zyczne cierpienie podczas męki. Jezus odpowie­dział mu:

„Miałem ranę na ramieniu, spowodowaną dźwiganiem krzyża, na trzy palce głęboką, w której widniały trzy odkryte kości. Sprawiła Mi ona więk­sze cierpienie i ból aniżeli wszystkie inne. Ludzie mało o Niej myślą, dlatego jest nieznana, lecz ty staraj się objawić ją wszystkim chrześcijanom ca­łego świata. Wiedz, że o jakąkolwiek łaskę prosić Mnie będą przez Tę właśnie Ranę, udzielę jej. I wszystkim, którzy z miłości do tej Rany uczczą Mnie odmówieniem codziennie trzech Ojcze nasz i trzech Zdrowaś Maryjo, daruję grzechy powsze­dnie, ich grzechów ciężkich już więcej pamiętać nie będę i nie umrą nagłą śmiercią, a w chwili konania nawiedzi ich Najświętsza Dziewica i uzyskają łaskę i zmiłowanie Moje".

Nieoczekiwane uzdrowienie

Dziesięć lat po wizycie w Gargano ks. Karol Wojtyła otrzymał w lipcu 1958 r. nominację na bi­skupa sufragana krakowskiego. Miał wtedy 38 lat. W październiku tego roku, kilka dni po konsekracji biskupiej ks. Wojtyły, zmarł papież Pius XII. Jego następcą został Jan XXIII, papież, który zwołał So­bór Watykański II. Uczestnikiem soboru z urzędu był biskup Karol Wojtyła. Otwarcie obrad soboru na­stąpiło 11 października 1962 r.

W czasie gdy biskup Wojtyła wyjechał 5 paź­dziernika z Krakowa do Rzymu na obrady soboru, jego bliska znajoma, dr Wanda Wojtasik-Półtawska, lekarz psychiatra, żona Andrzeja Półtawskiego, trafiła do szpitala. Miała wtedy 40 lat. Księdza Ka­rola Wojtyłę znała od 15 lat. Rodzina Andrzeja i Wandy była z nim bardzo zaprzyjaźniona. Okazało się, że u Wandy wykryto raka jelita i nie było już szans na jej uratowanie. Andrzej Półtawski wysłał do Rzymu do biskupa Wojtyły telegram w tej spra­wie. Zasmucony biskup zaczął modlić się o uzdro­wienie młodej kobiety, matki czworga dzieci. Przy­pomniał sobie wtedy swoje spotkanie z zakonni­kiem z San Giovanni Rotondo i postanowił napisać do niego list z prośbą o modlitwę.

Prace soboru stawały się coraz intensywniej­sze. 17 listopada 1962 r., przed śniadaniem, biskup Wojtyła napisał po łacinie na papierze listowym kurii krakowskiej następujący list:

„Rzym, 17 XI 1962.

+ Wielebny Ojcze,

proszę o modlitwę w intencji czterdziestoletniej matki czterech córek z Krakowa w Polsce (pod­czas ostatniej wojny przebywała pięć lat w obozie koncentracyjnym w Niemczech), obecnie ciężko chorej na raka i będącej w niebezpieczeństwie utraty życia: aby Bóg przez wstawiennictwo Naj­świętszej Dziewicy okazał swoje miłosierdzie jej samej i jej rodzinie.

W Chrystusie bardzo zobowiązany

+ Karol Wojtyła

Biskup Tytularny Ombi

Wikariusz Kapitulny Krakowa w Polsce".

List ten musiał zostać jak najszybciej dostar­czony do rąk Ojca Pio. Biskup Wojtyła posłużył się swoim bliskim przyjacielem, pracującym w Kurii Rzymskiej biskupem Andrzejem Deskurem. Z kolei on przekazał tę misję swojemu przyjacielowi z Se­kretariatu Stanu, biskupowi Guglielmo Zanno­niemu. Był on zaprzyjaźniony z Angelo Battistim, świeckim pracującym w Pałacu Apostolskim. Batti­sti znał bardzo dobrze Ojca Pio. Obaj z biskupem Zannonim udali się jak najszybciej do San Giovanni Rotondo. Następnego dnia Ojciec Pio w czasie rozmowy z Battistim, kazał otworzyć mu list i przeczytać. Zakonnik słuchał w milczeniu, a po­tem wypowiedział szeptem: „Angelino, jemu nie można odmówić!". Ojciec Pio nie odpowiedział pi­semnie na prośbę biskupa Wojtyły. Powiedział tylko do Battistiego: „Powiedz mu, że będę się bar­dzo modlił w intencji tej mamy".

Battisti przez całą powrotną drogę do Rzymu myślał nad tym zdaniem. „Wciąż zadawałem sobie pytanie: « Dlaczego powiedział: Jemu nie można odmówić »? Kim jest ów polski biskup? Pracowa­łem w Sekretariacie Stanu, lecz nigdy o nim nie słyszałem. A przecież Ojciec Pio darzył go dużym szacunkiem, skoro wypowiedział zdanie wskazu­jące, że to osoba bardzo dla niego ważna".

Wanda Półtawska wspomina, że zgodziła się na operację, która miała przedłużyć jej życie o rok. 21 listopada tuż przed zabiegiem zrobiono ostatnie badanie, które wykazało, że nowotwór zniknął. Operację odwołano. Mąż Wandy wysłał drugi tele­gram do Rzymu, by przekazać biskupowi Wojtyle tę radosną nowinę. Po jedenastu dniach od pierw­szego listu biskup napisał kolejny list do Ojca Pio.

"Wielebny Ojcze,

kobieta z Krakowa w Polsce, matka czterech córek, dnia 21 listopada, jeszcze przed operacją chirurgiczną, niespodziewanie odzyskała zdrowie. Bogu niech będą dzięki. Także Tobie, Wielebny Ojcze, serdecznie dziękuję w imieniu jej własnym, jej męża i całej rodziny.

W Chrystusie

Karol Wojtyła

Wikariusz Kapi­tulny Krakowa

Rzym, 28 XI 1962".

Dzień po napisaniu list ten znalazł się w rękach Angelo Battistiego, który 1 grudnia 1962 r. wręczył go Ojcu Pio. Ten poprosił Angelo o przeczytanie go. Podziękował Bogu za wysłuchanie swoich próśb, a potem wyjął pierwszy list i wręczył go Bat­tistiemu, mówiąc: „Zachowaj te dwa listy". Kiedy Angelo wrócił do Rzymu, zapakował je do dużej koperty i odłożył do szu­flady. Szesnaście lat póź­niej w październiku 1978 r. odnalazł je przypad­kiem w stercie papierów, szukając dokumentów związanych ze szpitalem w San Giovanni Rotondo. Było to w dniach wyboru kardynała Wojtyły na pa­pieża Jana Pawła II.

Kiedy otwierał kopertę i odczytywał tamte stare listy, zrozumiał sens wypowiedzianych wtedy słów Ojca Pio: „Angelino, jemu nie można odmówić". Zakonnik z Gargano wiedział, że prośba zawarta w liście pochodziła od kogoś, komu nie można było odmówić, od kogoś, kto zostanie Papieżem i wy­niesie Ojca Pio na ołtarze.

Inne prośby

Jak się okazuje, listy w sprawie Wandy Pół­tawskiej nie były jedynym kontaktem Karola Woj­tyły z Ojcem Pio po odwiedzinach San Giovanni Rotondo w 1948 r. Kilka dni przed otrzymaniem nominacji na arcybiskupa krakowskiego Karol Wojtyła wysłał do Ojca Pio inny list, który odnale­ziono w archiwum kurii krakowskiej w czasie prac nad procesem beatyfikacyjnym papieża Jana Pawła II. List ten został napisany po włosku. Oto jego polski tekst:

„Rzym, 14 grudnia 1963

Przewielebny Ojcze,

Wasza Wielebność z pewnością pamięta, że już kilka razy w przeszłości pozwalałem sobie pro­sić Ojca o modlitwę w przypadkach szczególnie trudnych i godnych uwagi. Chciałbym przede wszystkim szczególnie podziękować, również w imieniu samych zainteresowanych, za Ojca mo­dlitwy w intencji pewnej kobiety, katolickiej lekarki, chorej na raka, oraz syna pewnego adwokata z Krakowa, ciężko chorego od urodzenia. Obie te osoby dzięki Bogu czują się już dobrze. Pozwalam sobie ponadto, Czcigodny Ojcze, polecić Ojca mo­dlitwom sparaliżowaną kobietę mieszkającą w mojej archidiecezji.

Równocześnie pozwalam sobie polecić Ojcu olbrzymie trudności duszpasterskie, jakie moja skromna osoba napotyka w obecnej sytuacji.

Korzystam z okazji, by ponownie zapewnić Ojca o mojej głębokiej czci, w której pragnę się utwierdzać.

Waszej Wielebności czciciel w Jezusie Chry­stusie

+ Karol Wojtyła

Biskup tytularny Ombi

Wikariusz Kapitulny w Krakowie".

Z listu tego wynika, że prośba o modlitwę za doktor Półtawską skierowana do Ojca Pio nie była jedyną, z jaką zwracał się biskup Wojtyła do styg­matyka. Musiał istnieć też list w sprawie „syna pewnego adwokata z Krakowa".

Antonio Socci w książce Ojciec Pio. Tajemnica życia pisze: „Karol Wojtyła szybko wyczuł głęboki związek, jaki Bóg ustanowił między nim a zakonni­kiem ze stygmatami. W 1948 roku pojechał do San Giovanni Rotondo. W 1972 wpłynął na Pawła VI, aby rozpoczęto proces beatyfikacyjny stygmatyka".

Janusz A. Lewicki

Przy pisaniu artykułu korzystałem z książki Andrea Tornielliego „Santo Subito. Tajemnice świętości Jana Pawła II", tłumaczenie z języka włoskiego Katarzyna Kubis, Dom Wydawniczy RAFAEL, Kraków 2010.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com