French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Karol de Foucauld ksiądz, zakonnik i następny święty Kościoła Katolickiego

w dniu wtorek, 01 marzec 2022.

Kanonizacja bł. Karola de Foucauld odbędzie się 15 maja 2022 roku. Wraz z nim świętymi zostanie ogłoszonych pięć innych osób, o których kanonizacji Papież zdecydował 3 maja 2021 r.

Młody mężczyzna wszedł do konfesjonału w kościele św. Augustyna w Paryżu, pochylony w stronę księdza, i powiedział: „Ojcze, nie mam wiary. Proszę mnie pouczyć". Kapłan utkwił w nim oczy i pouczył go: „Uklęknij i wyznaj Bogu, uwierzysz!". „Ale nie przyszedłem po to". „Wyznaj!" − powiedział ksiądz. Człowiek, który przyszedł po wiarę, zrozumiał że to przebaczenie przyniesie mu światło. Ukląkł i wyznał całe swoje życie. Kiedy penitent otrzymał rozgrzeszenie za grzechy, ksiądz kontynuował: „Czy pościsz?". „Tak" − brzmiała odpowiedź. „Idź do komunii!". Od razu młody człowiek zbliżył się do świętego stołu. Była to jego druga „pierwsza komunia".

Był koniec października 1886 r. Księdzem, dobrze znanym ze swojego kierownictwa duchowego, był ojciec Huvelin. Tym młodym 28-letnim mężczyzną był Charles [Karol] de Foucauld.

Urodził się 15 września 1858 r. w Strasburgu w bardzo chrześcijańskiej rodzinie. Stracił oboje rodziców matkę i ojca, w 1864 roku, w wieku 6 lat i został powierzony, wraz ze swoją jedyną siostrą Marią, opiece swojego dziadka, pana de Morlet, emerytowanego pułkownika.

Czuły, namiętny i pilny, Karol został zepsuty przez dziadka, który pobłażliwie odpowiadał na napady gniewu chłopca, postrzegając je jako oznaki charakteru. Pan de Morlet i dwoje dzieci przenieśli się do Nancy w 1872 roku. W tym czasie Karol zaczął mieszać swoją naukę z lekturami wybranymi bez rozróżniania. Pod koniec lat szkolnych stracił całą wiarę „...i to nie był mój jedyny grzech" – przyznawał później. „Dzieci są wrzucane w świat bez otrzymania broni niezbędnej do walki z zastępem wrogów, których znajdą zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz siebie. Filozofowie chrześcijańscy rozwiązali, tak dawno temu i tak wyraźnie, wszystkie pytania, które każdy młody zadaje sobie gorączkowo, nie podejrzewając, że odpowiedzi są tutaj, zrozumiałe i jasne, po prostu krok dalej!". Później nalegał, aby jego siostrzeńcy mieli chrześcijańskich nauczycieli. „Nigdy nie miałem złego nauczyciela, ale młodzież musi być nauczana nie przez neutralne, ale przez wierne i święte dusze, które ponadto umieją przedstawiać powód swoich przekonań i inspirują młodych ludzi mocną ufnością w prawdę swojej wiary".

Wszelka bezbożność, wszelkie pragnienie zła

Ukończył liceum, ciekawy wszystkiego, zdeterminowany, by dobrze się bawić, a jednak smutny, Karol wyjechał do Paryża, aby przygotować się do wojskowej akademii Saint-Cyr. Później powie, że był cały egoizmem, wszelką próżnością, wszelką bezbożnością i wszelkim pragnieniem zła. Jego lenistwo było legendarne. Mimo to został przyjęty do szkoły w 1876 r., jako jeden z ostatnich w swojej klasie. W 1878 r. poszedł do Szkoły Kawalerii w Saumur, gdzie żył, jak powiedział przyjaciel, „przyjemnym życiem epikurejskiego. filozofa". Karol używał życia, ubrany w świetnym stylu, i organizował jedną imprezę po drugiej. Jego wujek wyraził swoją opinię na ten temat i dał mu radcę prawnego, ku wielkiemu gniewowi Karola. W 1880 r. podporucznik de Foucauld wyjechał ze swoim pułkiem do Algierii. A dołączyła do niego młoda kobieta, przedstawiając się jako jego prawowita żona. Kiedy jego przełożeni zdali sobie sprawę, że to prawda, poprosili go, aby odesłał swoją towarzyszkę z powrotem do Francji. Karol absolutnie odmówił. Kara, zawieszenie za niesubordynację i wykroczenie, była natychmiastowa. Potem rozpoczęło się powstanie algierskiego muzułmańskiego przywódcy Bou-Amamy. Foucauld nie mógł znieść myśli, że jego przyjaciele będą mieli honor i niebezpieczeństwo udziału w bitwie bez niego. Uzyskał pozwolenie na ponowne dołączenie do pułku „w środku niebezpieczeństw i niedostatków wypraw kolonialnych". Jeden z jego przyjaciół, generał Laperrine, powiedział, że „okazał się on żołnierzem i przywódcą".

Miał 24 lata i przyciągnęła go cisza północno-afrykańskich krajów, szeroko otwarte przestrzenie, nieprzewidywalny i prymitywny sposób życia i tajemniczość mieszkańców. Zrezygnował z wojska i wyruszył na odkrywanie Maroka, kraju, który wciąż był bardzo zamknięty, szczególnie dla chrześcijan. W towarzystwie Marokańczyka, żydowskiego rabina i podając się samemu za rabina, Karol przekroczył granicę w czerwcu 1883 r. Przez 11 miesięcy przemierzył Maroko. Wiele przyrządów pomiarowych, ukrytych w fałdach jego ubrania, pozwoliło mu, stale ryzykując złapanie, czynić obserwacje i robić notatki na temat tego wciąż niezbadanego kraju. W maju 1884 r. powrócił do Francji z wieloma danymi naukowymi, przy użyciu których napisał Reconnaissance au Maroc (Rozpoznanie Maroka lub Wdzięczność dla Maroka), książkę, która natychmiast zyskała mu wielki szacunek w kręgach naukowych.

Jego rodzina przyjęła go z radością i miłością. Znali jego ekscesy i stan umysłu, ale nie robili mu wyrzutów. Wręcz przeciwnie, gratulowali mu sukcesu jego przygód i skontaktowali go z najbardziej wyselekcjonowaną firmą, starannie wybraną ze względu na jakość ducha i przekonania chrześcijańskie. Karol był głęboko dotknięty tym, co widział w Afryce Północnej, a zwłaszcza ciągłym wezwaniem Boga. Wszystkie aspekty religijne muzułmańskiego życia skłoniły go do powiedzenia sobie: „Ja nie chcę żadnej religii!". Wyobraził sobie nawet, że zostanie muzułmaninem, ale już na pierwszy rzut oka wydawało mu się, że religia Mahometa nie mogła być prawdziwa, ponieważ była zbyt materialistyczna. Pomimo przyjemnego życia, które prowadził, jego smutek narastał. W wolnym czasie przeglądał książki filozofów pogańskich. Ich odpowiedzi wydawały się słabe.

Nikt nie mógł Mu tego odebrać...

I stało się tak, że opatrznościowo Karol poznał ojca Huvelin pewnego wieczoru w 1886 r., w domu swojej ciotki Moytessier. Ten człowiek miłości Bożej do grzeszników dotykał nawet najbardziej obojętnych; myślał o ich ostatniej godzinie, kiedy będą osądzeni i potępieni na zawsze. Tego szczególnego wieczoru dwaj mężczyźni przeprowadzili krótką rozmowę, ale Opatrzność doprowadziła do spowiedzi, która wpłynęła na całkowitą zmianę w życiu Foucaulda. W listopadzie 1888 r. Karol wyjechał na czteromiesięczną pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Nazaret przemawiał do niego przede wszystkim i natchnął w nim trwałą miłość do życia ukrytego, posłuszeństwa i dobrowolnie wybranego stanu pokory. Pomyślał o Tym, który mieszkał tam przez trzydzieści lat, i o Którym powiedział ojciec Huvelin: „Nasz Pan zajął najniższe miejsce, którego nikt nie mógł Mu odebrać". Po powrocie trzy rekolekcje pomogły mu rozpoznać jego powołanie — Bóg wzywał go, by został mnichem trapistą. Oddał cały swój majątek i wyruszył do klasztoru trapistów Matki Bożej Śnieżnej w Ardeche we Francji pod koniec 1889 roku. 26 stycznia 1890 r. ojciec przeor ubrał go w habit i nadał mu imię Brata Alberyka.

W wieku 32 lat zaadaptował się bez wysiłku do zasad klasztoru. Jedyną rzeczą, która była trudna dla jego dumnej natury, było posłuszeństwo. W swoich zmaganiach został podtrzymany przez swoją pierwotną intencję: „Chciałem rozpocząć życie religijne, aby dotrzymać towarzystwa Naszemu Panu w Jego cierpieniach. Jezus bierze mnie za rękę, umieszczając mnie w Swoim spokoju, przeganiam smutek, gdy tylko spróbuje się zbliżyć". 27 czerwca 1890 r. brat Alberyk spełnił plan, o którym rozmawiał ze swoim opatem od dnia przybycia: wstąpić do bardzo ubogiego klasztoru w Syrii, klasztoru trapistów w Akbes, gdzie żyłby nieznany, jeszcze biedniejszy i byłby blisko Ziemi Świętej, gdzie działał i cierpiał Syn Boży. Tam mnisi mieszkali z Kurdami, Syryjczykami, Turkami i Ormianami, którzy byliby, jak pisał, „odważni, pracowici i uczciwi, gdyby byli pouczeni, zarządzani, a przede wszystkim nawróceni. Naszym obowiązkiem jest budowanie przyszłości tych narodów. Przyszłością, jedyną prawdziwą przyszłością, jest życie wieczne. To życie to tylko krótki test, który przygotowuje nas do innego życia. Głoszenie w krajach muzułmańskich jest trudne, ale przez wiele wieków misjonarze pokonywali wiele innych trudności. Dajmy im przykład doskonałego życia, lepszego i bożego życia".

W 1892 roku, kilka miesięcy po złożeniu ślubów, brat Alberyk otrzymał rozkaz rozpoczęcia kapłańskich studiów teologicznych. Pomimo skrajnej odrazy, jaką czuł do wszystkiego, co oddalało go od najniższego miejsca, którego szukał, zabrał się do pracy. W tym samym czasie, wyjaśnił opatowi generalnemu uparty pociąg, jaki czuł do jeszcze gorszego sposobu życia na zewnątrz zakonu cystersów. Opat wysłał go do Rzymu na dwa lata studiów. Posłusznie brat Alberyk przybył do Rzymu w październiku 1896 roku. W styczniu opat generalny udzielił mu pozwolenia na opuszczenie zakonu trapistów, aby podążać za Bożym wezwaniem.

„Byłem nieskończenie szczęśliwy"

Brat Karol od Jezusa to imię, które nadał sobie odtąd i wrócił do Nazaretu. Ubogie Siostry św. Klary przyjęły go jako służącego. „Byłem nieskończenie szczęśliwy, że jestem biedny, ubrany jak robotnik, w takim samym skromnym stanie jak Jezus". Spędzał długie godziny na adoracji Najświętszego Sakramentu. Pewnego dnia, pozwolił, by te słowa wdzięczności wyszły z jego serca: „Mój Boże, wszyscy musimy śpiewać Twoje miłosierdzie, wszyscy stworzeni na wieczną chwałę i odkupieni przez Krew Jezusa, przez Twoją Krew, mój Panie Jezu, Który jesteś obok mnie w tym tabernakulum. Ale jeśli wszyscy musimy, to ile tym bardziej ja, który od dzieciństwa byłem otulony przez tak wiele łask. Syn świętej matki, nauczyłem się od niej poznawać Ciebie, kochać Cię i modlić się do Ciebie, gdy tylko mogłem mówić! I katechizmy, pierwsze spowiedzi, przykłady pobożności otrzymane w mojej rodzinie i po długim i dobrym przygotowaniu, Pierwsza Komunia!".

„Kiedy mimo tylu łask zacząłem odchodzić od Ciebie, z jaką słodyczą wezwałeś mnie z powrotem do Siebie głosem mojego dziadka, z jaką litością uchroniłeś mnie przed popadnięciem w najgorsze ekscesy zachowując w sercu moją czułość dla niego!... Ale mimo to, niestety, oddalałem się, oddalałem się coraz bardziej od Ciebie, mój Panie i moje życie. I tak moje życie zaczęło być śmiercią, a raczej było już śmiercią w Twoich oczach. W tym stanie śmierci Ty nadal mnie ochraniałeś – cała wiara odeszła, ale szacunek i poważanie dla religii pozostały nienaruszone.

Dzięki okolicznościom kazałeś mi zostać czysty i wkrótce, pod koniec zimy 1886 roku, sprowadziwszy mnie z powrotem do rodziny w Paryżu, czystość stała się dla mnie słodyczą i potrzebą serca. To Ty to uczyniłeś, mój Boże, tylko Ty; ja, niestety, byłem na nic! Trzeba było przygotować moją duszę dla Prawdy. Demon jest zbyt wielkim mistrzem nieczystej duszy, aby pozwolił wejść do niej Prawdzie. Ty, mój Boże, nie mogłeś wejść w duszę, w której panuje demon nieczystych namiętności. Mój Boże, będę śpiewać Twoje miłosierdzie!

Piękna dusza Ci pomagała, ale poprzez swoją ciszę, delikatność, doskonałość, pozwoliła sobie być widzianą. Była dobra i emanowała swoim ponętnym zapachem, ale nie działała. Ty, mój Jezu, mój Zbawicielu, zrobiłeś wszystko zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Więc dałeś mi cztery łaski. Pierwszą było zainspirowanie mnie myślą, że skoro ta dusza była tak inteligentna, Religia, w którą tak mocno wierzyła, nie mogła być szaleństwem, jak najpierw pomyślałem. Druga miała mnie zainspirować następną myślą: skoro ta Religia nie jest szaleństwem, może nie ma Prawdy na ziemi w żadnej innej religii, ani w żadnym innym systemie filozoficznym poza tym. Trzecią było powiedzenie mi, żebym studiował tę Religię, żebym wziął nauczyciela katolicyzmu, uczonego księdza i zobaczył, co w niej jest. Czwartą była niezrównana łaska przedstawienia mnie księdzu Huvelinowi. Od tego czasu, mój Boże, to była tylko seria łask; przypływ, zawsze przypływ!".

Jedna Msza więcej każdego dnia

Sława świętości brata Karola rozprzestrzeniała się bez jego wiedzy. Przełożona Klarysek w Jerozolimie zachęcała go do przygotowania się do kapłaństwa. Aby przezwyciężyć jego opór, zwróciła uwagę, że jeśli to zrobi, każdego dnia na świecie byłaby jeszcze jedna Msza św. Jeśli otrzymał dary, czy były one tylko dla niego? Ten argument dotarł do niego — odpowiedź od ojca Huvelina dokonała reszty. Brat Karol wrócił do Matki Bożej Śnieżnej we Francji, gdzie przygotowywał się do święceń, które miały miejsce 9 czerwca 1900 r. Co będzie teraz robił? Za zgodą biskupa Viviers i o. Huvelina, poszedł nieść Ewangelię do ludów Sahary, które uważał za jedne z najbardziej opuszczonych.

Odtąd życie Ojca Karola od Jezusa miało miejsce na pustyni – najpierw w Beni-Abbes, w południowym Oranie, potem w Tamanrasset, w Górach Hoggar, 1500 km na południe od Algieru. Wiedział że był pierwszym księdzem, który mieszkał i celebrował Mszę Świętą w tych miejscach. Jego celem było otwarcie serca muzułmanów – Arabów, a następnie Tuaregów – przez doprowadzenie ich do kontaktu z cywilizacją chrześcijańską i z księdzem, aby później mogli być ewangelizowani przez misjonarzy w zwykłym znaczeniu tego słowa. Okazał im wielką i bezinteresowną miłość, mówiąc im o Bogu i nauczając ich zasad naturalnej Religii.

Twierdzono, że ojciec de Foucauld nie głosił wiary w jakikolwiek sposób i ograniczał się do cichej obecności muzułmanów. To już zirytowało generała Laperine'a, który zanotował w swoim dzienniku: „A co powiedzieć na temat jego konwersacji! i jego ubioru!". Kiedy ktoś dotarł do drzwi jego pustelni, ojciec Karol pojawiał się zawinięty w biały kaftan, na którym wyszyte było czerwone serce zwieńczone krzyżem, z oczami pełnymi spokoju i wyciągniętą ręką. Wizerunek Najświętszego Serca proklamował wiarę tego białego człowieka, a całe jego życie objawiało Ewangelię. Tubylcy nie popełnili błędu w tej sprawie. W raporcie do Prefekta Apostolskiego ds. Sahary, napisał: „Dla niewolników (niewolnictwo było powszechną praktyką na pustyni) mam trochę miejsca, w którym ich zbieram. Stopniowo uczę ich modlić się do Jezusa. Biedni podróżnicy też znajdują skromne schronienie i ubogi posiłek we Wspólnocie, z ciepłym przyjęciem i kilkoma słowami, aby ich nakłonić do dobroci i do Jezusa". Napisał do przyjaciela: „Serce mi się kraje, gdy widzę dzieci z miasteczka w poszukiwaniu przygody, bez zajęcia, bez wykształcenia, bez nauki religii. Kilka dobrych Sióstr Miłosierdzia mogłoby w krótkim czasie i z Bożą pomocą oddać ten cały kraj Jezusowi".

Lekarstwo na smutek

Od dawna marzył o zebraniu wokół siebie społeczności misjonarzy, którzy chcieliby sprawić, aby Jezus był znany i kochany przez życie modlitwą, miłosierdziem i ubóstwem, prowadzonym wśród tych ogromnych plemion, które nie znały jedynego Zbawiciela. Mimo to napisał: „W tej chwili jestem w stanie wielkiego pokoju. To będzie trwać tak długo, jak zechce Jezus. Mam Najświętszy Sakrament i miłość Jezusa. Inni mają ziemię, ja mam dobrego Pana. Kiedy jestem smutny, oto moje lekarstwo: odmawiam chwalebne tajemnice Różańca i mówię sobie:'W końcu, co to za różnica, czy jestem biedny i nic nie wychodzi z dobra, na które mam nadzieję? Nic z tego nie zatrzyma naszego ukochanego Jezusa, Który chce dobra tysiąc razy więcej niż ja, od bycia błogosławionym na wieczność i nieskończenie błogosławionym!'".

Kiedy w Europie wybuchła I wojna światowa (1914-18), ojciec Karol osiedlił się na dziewięć lat w Górach Hoggar. Z sześciu plemion Tuaregów pośród których żył trzy poddały się Francji i pozostały wobec niej lojalne, ale inne wykorzystały konflikt europejski do podsycania wśród ludzi ducha buntu. Znali wielki wpływ pustelnika na Tuaregów z Hoggar. Francuski lekarz napisał w styczniu 1914 r.: „W Tamanrasset dużym zainteresowaniem cieszy się obecność księdza de Foucauld. Dzięki swojej dobroci, świętości i umiejętnościom zyskał wielką renomę wśród ludzi". Stał się celem rebeliantów, którzy zorganizowali atak. 1 grudnia 1916 r. po cichu zbliżyli się do małego fortu, gdzie mieszkał i zapukali do drzwi, które pustelnik ufnie otworzył. Został następnie schwytany i związany. Rozumiejąc, co się dzieje, czekał na śmierć. Wreszcie nadeszła tak upragniona chwila przyłączenia się do Umiłowanego! Napisał: „Znośmy wszelkie zniewagi, ciosy, rany i śmierć w modlitwie za tych, którzy nienawidzą nas, idących za przykładem Jezusa, nie z innego powodu niż, by pokazać Jezusowi, że Go kochamy".

Zaskoczeni przez dwóch żołnierzy lojalnych wobec Francji napastnicy spanikowali. Ten strzegący ojca Karola strzelił mu prosto w głowę. Ksiądz powoli osunął się w dół ściany i upadł. Ojciec Karol de Foucauld był martwy, ofiara miłosnej gorliwości dla tych ludzi, w których nigdy nie zaświeciło światło wiary. Poświęcił swoje życie, aby dać im poznać prawdziwego Boga wcielonego w Jezusa Chrystusa, umożliwiając im doświadczenie miłosierdzia, z którego sam skorzystał tak gwałtownie i którego, z wdzięczności, chciał być zwiastunem. Dopiero 21 grudnia kapitan de La Roche, dowódca regionu Hoggar, był w stanie dotrzeć do Tamanrasset. Na grobie księdza postawił drewniany krzyż. Potem wszedł do ufortyfikowanej pustelni, którą bandyci splądrowali i odzyskał różaniec księdza Karola, Stacje Krzyża (które dobry kapłan delikatnie rysował długopisem i tuszem na małych tabliczkach) oraz drewniany krzyż, który również nosił piękny obraz Chrystusa.

Monstrancja w piasku

Poruszając glebę nogą, młody oficer odkrył w piasku maleńką monstrancję, która nadal zawierała Świętą Hostię. Z szacunkiem podniósł ją, wytarł do czysta i owinął w szmatkę. Kiedy przyszedł czas na opuszczenie Tamanrasset, postawił ją na przedzie siodła na wielbłądzie przed sobą i podróżował 50 km, które dzieliło Tamanrasset od Fortu Motylińskiego. Była to pierwsza procesja Błogosławionego Sakramentu na Saharze! Po drodze kapitan przypomniał sobie rozmowę, którą odbył z ojcem de Foucauld: „Gdyby coś ci się stało, co powinniśmy zrobić z Najświętszym Sakramentem?". „Istnieją dwa rozwiązania: dokonaj doskonałego aktu skruchy i przyjmij Komunię świętą lub wyślij konsekrowaną Hostię na adres Białych Ojców". Nie mógł zmusić się do podjęcia drugiej opcji. Więc po wezwaniu sierżanta, który był byłym seminarzystą i żarliwym chrześcijaninem, oficer włożył nieużywane białe rękawiczki i otworzył monstrancję. Hostia rzeczywiście tam była, tak jak kapłan poświęcił ją i adorował. Na koniec sierżant ukląkł i przyjął komunię.

W Beni-Abbes Karol ustanowił regułę życia, w którym modlitwa zajęła pierwsze miejsce: Msza św., po niej dziękczynienie, brewiarz, Stacje Drogi Krzyżowej i Różaniec, ale najważniejsza była adoracja Najświętszego Sakramentu. Poświęcał jej trzy i pół godziny dziennie, podzielone na trzy okresy ciszy. W jego pamiętniku czytamy: „Maj 1903 — Trzydzieści lat temu przyjąłem pierwszą komunię i po raz pierwszy otrzymałem Dobrego Boga. I tutaj ja trzymam Jezusa w moich biednych rękach! Jego, wkładając Go w moje ręce! I tu w dzień i w nocy raduję się Świętym Tabernakulum, w którym posiadam niejako Jezusa, dla siebie! Tutaj każdego ranka konsekruję Świętą Eucharystię, każdego wieczoru udzielam nią Błogosławieństwa!".

Swoją płonącą miłością do Jezusa w Eucharystii, Brat Karol uprzedził wezwanie, które Jan Paweł II, posyła do całego Kościoła sto lat później: „Umiłowani Bracia i Siostry, oto skarb Kościoła. W Eucharystii mamy Jezusa, Jego odkupieńczą ofiarę, mamy Jego zmartwychwstanie, mamy dar Ducha Świętego, mamy adorację, posłuszeństwo i umiłowanie Ojca. Jeżeli zaniedbamy Eucharystię, jak będziemy mogli zaradzić naszej nędzy? W pokornym znaku chleba i wina, przemienionych w Jego Ciało i Jego Krew, Chrystus wędruje razem z nami, jako nasza moc i nasz wiatyk, i czyni nas świadkami nadziei dla wszystkich" (Ecclesia de Eucharistia, 17 kwietnia 2003, nry 59,60,62).

Karol de Foucauld, beatyfikowany w Rzymie 13 listopada 2005 r., kochał Eucharystię, jak gdyby na własne oczy widział w niej obecnego Chrystusa. Prośmy go, aby zapalił w naszych duszach coraz większą miłość do Tego, który chce pozostać pośród nas jako nasz powiernik, nasze wsparcie, nasz prawdziwy i wierny przyjaciel.

Dom Antoine Marie, OSB

Artykuł ten został przedrukowany za zgodą Opactwa Clairval we Francji, które co miesiąc publikuje biuletyn duchowy o życiu świętego w języku angielskim, francuskim, włoskim i holenderskim. Ich adres pocztowy: Dom Antoine Marie, Abbe, Abbaye Saint-Joseph de Clairval 21150 Flavigny sur Ozerain, Francja. Ich strona internetowa: http://www.clairval.com.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com