French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Komunia św. na kolanach i bezpośrednio do ust

w dniu piątek, 01 styczeń 2010.

Poniższy tekst stanowi wstęp do książki biskupa Athanasiusa Schneidera pt. „Dominus est. Refleksje Biskupa z Azji Środkowej o Komunii świętej".

W Księdze Apokalipsy św. Jan opisuje mo­ment, kiedy usłyszał i ujrzał to, co zostało mu ob­jawione, po czym upadł na ziemię i oddał pokłon u stóp anioła Bożego (por. Ap 22, 8). Padanie na ziemię lub klęczenie przed majestatem Bożej obecności w postawie uwielbienia było oznaką wielkiej czci, jaką naród izraelski okazywał wów­czas, gdy znajdował się w obecności Pana. W Pierwszej Księdze Królewskiej czytamy: „Kiedy Salomon skończył zanosić do Pana te wszystkie modły i błagania, podniósł się sprzed ołtarza Pań­skiego, z miejsca, gdzie klęczał i ręce wyciągał do nieba, i stanąwszy, błogosławił całe zgromadzenie izraelskie" (1 Krl 8, 54-55). Postawa króla podczas modlitwy była wyraźna: klęczał przed ołtarzem Pańskim.

Podobną tradycję można zauważyć także na kartach Nowego Testamentu, gdzie widzimy Piotra przypadającego do nóg Jezusa (por. Łk 5, 8), także Jaira proszącego Jezusa o uzdrowienie córki (por. Łk 8, 41), Samarytanina wracającego do Niego z dziękczynieniem i Marię, siostrę Łazarza, proszącą o życie dla swojego brata (J 11, 32). Taka sama postawa towarzyszyła wszelkiego ro­dzaju zadziwieniom i Bożym objawieniom, które zostały opisane w Księdze Apokalipsy (Ap 5, 8. 14 i 19, 4).

Bardzo bliski związek z taką właśnie tradycją miało przekonanie, że jerozolimska świątynia była mieszkaniem Boga, dlatego też przebywając w niej, należało przyjąć postawę wyrażającą głęboką pokorę i cześć wobec Bożej obecności.

Również w Kościele głębokie przekonanie, że w eucharystycznych postaciach chleba i wina Pan jest obecny w sposób prawdziwy i rzeczywisty, jak również zwyczaj przechowywania konsekrowanych Hostii w tabernakulum, miały wyraźny wpływ na praktykę klękania w obecności Jezusa Euchary­stycznego w postawie głębokiej adoracji.

Istotnie, Sobór Trydencki, odnosząc się do rzeczywistej obecności Chrystusa w postaciach eucharystycznych, orzekł: „W Boskim Sakramencie świętej Eucharystii po konsekracji chleba i wina Pan nasz, Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i praw­dziwy człowiek, znajduje się prawdziwie, rzeczywi­ście i substancjalnie pod postaciami owych wi­dzialnych rzeczy" (Breviarium fidei, 289).

Ponadto już św. Tomasz z Akwinu nazwał Eu­charystię: lateks Deista – zakrytą Boskością (Hymny), co świadczy o tym, że już wówczas wiara w rzeczywistą obecność Chrystusa w euchary­stycznych postaciach należała do istoty wiary Ko­ścioła katolickiego i stanowiła o jego tożsamości. Zupełnie oczywistą była więc świadomość, że nie można budować Kościoła, gdy wiara ta jest pod­ważana choćby w minimalnym stopniu.

Dlatego Eucharystia, chleb przeminiony w Ciało Chrystusa i wino w Jego Krew, stając się Bogiem z nami, winna być przyjmowana z zadzi­wieniem, z ogromną czcią i w postawie pokornego uwielbienia. Papież Benedykt XVI przypominając słowa św. Augustyna: Nemo autem illam carnem manducat, nisi prius adoraverit; (…) peccemus non adorando – „Niech nikt nie spożywa tego Ciała, jeśli Go najpierw nie adorował; (…) grzeszyliby­śmy, gdybyśmy Go nie adorowali" (Enarrationes in Pslamos 98, 9; CCL XXXIX, 1385) podkreśla, że „przyjęcie Eucharystii oznacza postawę adoracji wobec tego, którego przyjmujemy. (…) Tylko przez adorację można dojrzeć do głębokiego i auten­tycznego przyjęcia Chrystusa" (Sacramentum Ca­ritatis, 66).

Przy analizie całej tej tradycji łatwiej zrozumieć, że przyjęcie odpowiedniej postawy i wykonanie konkretnych gestów – zarówno ciała, jak i ducha – było czymś zupełnie oczywistym, a nawet wręcz nieodzownym. Umożliwiają one bowiem wycisze­nie, otwarcie, przyjęcie, jak również akceptację naszej nędzy przed nieskończoną wielkością i świętością Tego, który wychodzi nam na spotkanie w eucharystycznych postaciach. Najlepszym spo­sobem wyrażenia naszego szacunku wobec Eu­charystycznego Pana byłoby naśladowanie przy­kładu Piotra, który – jak wspomina Ewangelia – przypadł do nóg Jezusowi i powiedział: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny" (Łk 5, 8).

Mimo to obecnie możemy zauważyć, że w nie­których kościołach tego rodzaju praktyka jest coraz rzadsza, a sami odpowiedzialni nie tylko nakłaniają swoich wiernych do przyjmowania Najświętszej Eucharystii w postawie stojącej, ale także skutecz­nie wyeliminowali postawę klęczącą uczestników adoracji podczas wystawienia Najświętszego Sa­kramentu, zmuszając ich do siedzenia bądź stania. Dziwnym pozostaje tutaj fakt, że podobne zarzą­dzenia są wprowadzane w diecezjach nawet przez osoby odpowiedzialne za liturgię, a w parafiach przez samych proboszczów, bez najmniejszej uprzedniej konsultacji z wiernymi, i to pomimo tego, że dzisiaj w wielu środowiskach mówi się tyle o demokracji w Kościele.

Jednocześnie, mówiąc o przyjmowaniu Komu­nii świętej na rękę, trzeba nam przypomnieć, że była to praktyka wprowadzona jako nadużycie i w wielkim pośpiechu w niektórych kościelnych śro­dowiskach zaraz po zakończeniu Soboru Waty­kańskiego II, która zmieniła w ten sposób uprzed­nią długowiekową tradycję i wprowadziła nową, jako obowiązującą w całym Kościele. Tę zmianę tłumaczy się w ten sposób, że lepiej wyraża ona treść Ewangelii i praktykę pierwotnego Kościoła.

Prawdą jest, że skoro można przyjmować Ko­munię świętą na język, to można ją także przyjmo­wać na rękę, gdyż w obu tych przypadkach mó­wimy o organach tego samego ludzkiego ciała. Są też tacy, którzy usprawiedliwiając tego rodzaju praktykę, odwołują się do Jezusa: „Bierzcie i jedz­cie" (Mk 14, 22; Mt 26, 26). Biorąc pod uwagę racje przemawiające za taką praktyką, nie należy pomi­jać faktu, że wszędzie tam, gdzie została wprowa­dzona w życie, wywołuje ona określony oddźwięk, tego rodzaju postawa ogromnie przyczyniła się – co prawda powoli i stopniowo – do osłabienia po­stawy czci dla Eucharystii. A właśnie uprzednia praktyka o wiele bardziej chroniła poczucie należ­nej czci. Na jej miejsce pojawił się wręcz alarmu­jący brak skupienia i świadomości, że dotyka się niepojętej tajemnicy. Dlatego obecnie można za­uważyć, że wiele osób po przyjęciu Komunii świę­tej wraca na swoje miejsce tak, jakby nic nadzwy­czajnego się nie stało. Najbardziej roztargnione są jednak dzieci i młodzież. W wielu przypadkach można także dostrzec brak powagi i wewnętrznego skupienia, które winny być sygnałem obecności Boga w ludzkiej duszy.

Ponadto dochodzi do nadużyć w formie wyno­szenia Najświętszych Postaci poza kościół, by posiadać je w domu jako pewnego rodzaju pa­miątkę; są też i takie osoby, które odsprzedają je, lub co gorsza, wynoszą je celem dokonania profa­nacji podczas satanistycznych rytuałów. Tego ro­dzaju sytuacje nie są wcale fikcją. Zdarzało się już, że w czasie dużych celebracji odbywających się w Rzymie znajdowano Najświętsze Postacie porzu­cone na ziemi.

Podobne przypadki są jedynie sygnałem alar­mowym skłaniającym nas do refleksji na utratą wiary, ale powinny również uczulić nas na zniewagi i obelgi czynione wobec Pana, który wychodzi nam naprzeciw, pragnąc uczynić nas podobnymi sobie, aby znalazła w nas swoje odbicie świętość samego Boga.

Papież mówi także o konieczności nie tylko właściwego i głębokiego rozumienia znaczenia Eucharystii, ale także o Jej sprawowaniu z wielką godnością i z ogromnym szacunkiem. Zwraca uwagę na potrzebę rozumienia znaczenia „gestów i postaw, takich, jak np. klękanie podczas znaczą­cych momentów modlitwy eucharystycznej" (Sa­cramentum caritatis, 65). Ponadto, mówiąc o przyjmowaniu Komunii świętej, zachęca wszyst­kich, „aby ten gest w swej prostocie odpowiadał znaczeniu osobistego spotkania z Panem Jezusem w sakramencie" (tamże, 50).

Z takiej perspektywy należy spojrzeć na książkę, napisaną przez Jego Ekscelencję Athana­siusa Schneidera, biskupa pomocniczego Kara­gandy w Kazachstanie, której nadał wymowny tytuł Dominus est.

Wychodząc od własnego życiowego doświad­czenia, które przyczyniło się do ukształtowania w nim wielkiej wiary, zadziwienia i czci dla Pana obecnego w Eucharystii, przedstawia nam histo­ryczno-teologiczny wykład, aby wyjaśnić, w jaki sposób na przestrzeni długich lat Kościoła doszło do przyjęcia praktyki przyjmowania Komunii świętej do ust i na kolanach.

Myślę, że nadszedł już czas na dokonanie wła­ściwej oceny sytuacji, jaka panuje w tej dziedzinie, ponownego jej przemyślenia, a jeżeli to konieczne, do zaniechania aktualnej praktyki, która w żaden sposób nie została zasugerowana ani przez Kon­stytucję o liturgii świętej Sacrosanctum concilium, ani przez Ojców soborowych, a mimo to zaapro­bowano ją i bezprawnie wprowadzono w niektó­rych krajach. Obecnie bardziej niż kiedykolwiek konieczna jest pomoc wiernym w odnowieniu ży­wej wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, co przyczyni się także do ożywienia życia samego Kościoła i do jego obrony przed próbami wypaczania autentycznej wiary.

Wszelkie racje przemawiające za podjęciem takiego działania nie powinny raczej mieć charak­teru akademickiego, ale przede wszystkim dusz­pasterski – to znaczy duchowy, ale także litur­giczny – a jego celem winno być obudzenie praw­dziwej wiary we wszystkich członkach Kościoła. Biskup Schneider – w sobie właściwy sposób – budzi w czytelniku ducha odwagi, ponieważ sam zrozumiał prawdziwe znaczenie słów św. Pawła: „Wszystko niech służy zbudowaniu" (1 Kor 14, 26).

                Abp Malcolm Ranjith

Sekretarz Kongregacji ds. Kultu Bożego

                     i Dyscypliny Sakramentów

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com