W tym roku mija 25 rocznica zamordowania przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki (14 IX 1947- 19 X 1984). Do dziś nie wyjaśniono prawdziwych okoliczności tej bestialskiej zbrodni. Dopiero teraz zaistniała też możliwość nakręcenia filmu biograficznego poświęconego niezłomnemu Księdzu. Film wszedł na ekrany polskich kin w lutym 2009 r. Mimo różnych zastrzeżeń powinni go obejrzeć wszyscy Polacy. Jego wielką wartością jest główna rola, którą zagrał w nim Adam Woronowicz. Poniżej publikujemy fragmenty rozważań i myśli ks. Jerzego Popiełuszki.
Ks. Jerzy Popiełuszko
Za prawdę trzeba cierpieć. Jeżeli ludzie, którzy mają rodziny, mają dzieci, są odpowiedzialni, byli w więzieniach, cierpią, to dlaczego ja – ksiądz, nie mam również dołożyć swojego cierpienia?
Kościół zawsze staje po stronie prawdy. Kościół zawsze staje po stronie ludzi pokrzywdzonych, po stronie ludzi pracy.
Największą siłą Ewangelii jest zawarty w niej osobisty przykład. Chrystus głosił prawdę i za prawdę umarł. Chrześcijanin to człowiek, który postępuje na Jezusowy wzór. I niczego nie udaje.
Krzyż to brak prawdy. Prawda ma w sobie znamię trwania i wychodzenia na światło dzienne, nawet gdyby starano się ją skrupulatnie i planowo ukrywać. Kłamstwo zawsze kona szybką śmiercią. Prawda zawsze jest zwięzła, a kłamstwo owija się wielomówstwem. Korzeniem wszelkich kryzysów jest brak prawdy.
Zapomniano albo nie chciano zrozumieć, że Miłość i Prawdę można ukrzyżować, ale nie można zabić. Tam, na krzyżu, Prawda i Miłość odniosły triumf nad złem, nad śmiercią, nad nienawiścią.
Jesteśmy powołani do prawdy. Jesteśmy powołani do świadczenia o prawdzie swoim życiem. Bądźmy więc wierni prawdzie.
Jeśli prawda będzie dla nas taką wartością, dla której warto cierpieć, warto ponosić ryzyko, to wtedy przezwyciężymy lęk, który jest bezpośrednią przyczyną naszego zniewolenia.
Nasza niewola w zasadzie polega na tym, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy w zakłamaniu. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności. Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, nawet w obozie czy więzieniu. Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz. A wolność zewnętrzna czy polityczna musiałaby przyjść prędzej czy później jako konsekwencja tej wolności ducha i wierności prawdzie.
Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Życie w prawdzie to dawanie świadectwa na zewnątrz, to przyznawanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji. Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą.
Ludzie uczuleni na potrzeby innych zasługują na szczęście wieczne, bo Chrystus powiedział: „Błogosławieni miłosierni".
Bóg zawsze odpowiada dobrocią. A my? Próbujmy nieść Boga w swoje środowisko. Przetwarzajmy zło w dobro i owego dobra rozsiewajmy wokół siebie jak najwięcej.
Służyć Bogu to szukać dróg do ludzkich serc. Służyć Bogu, to mówić o złu jak o chorobie, którą trzeba ujawniać, aby móc leczyć. Służyć Bogu, to piętnować zło i wszelkie jego przejawy.
Sprawiedliwość czynić i o sprawiedliwość wołać mają obowiązek wszyscy bez wyjątku. Bo jak powiedział już starożytny myśliciel: „Złe to czasy, gdy sprawiedliwość nabiera wody w usta".
Bądźmy silni miłością, modląc się za braci błądzących, nie potępiając nikogo, ale piętnując i demaskując zło.
Aby zło dobrem zwyciężać i zachować godność człowieka, nie wolno walczyć przemocą.
Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy.
Niezwykle ważną sprawą jest nasz stosunek do ludzi potrzebujących pomocy. Tylko ludzie uczuleni na potrzeby innych zasługują na szczęście wieczne.
Bóg jest zdolny wyprowadzić naród ku wolności, gdy lud jest wierny Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie i gdy żyje wiarą, nadzieją, miłością, prawdą i solidarnością.
Są więzienia niewidzialne, jest ich bardzo wiele. Są więzienia, w których ludzie rodzą się i umierają. Są więzienia systemów i ustrojów. Te więzienia nie tylko niszczą ciała, ale sięgają dalej, sięgają duszy, sięgają w głąb prawdziwej wolności.
Krzyżem jest brak wolności. Gdzie nie ma wolności, tam nie ma miłości, nie ma przyjaźni, zarówno między członkami rodziny, jak i w społeczności narodowej czy też między narodami. Nie można miłować, czy żyć z kimś w przyjaźni, przez przymus.
Cała działalność Jezusa Chrystusa zmierzała do tego, aby uświadomić ludziom, że do wolności zostali stworzeni, do wolności dzieci Bożych. Całym swoim życiem ziemskim Chrystus pomagał ludziom zrozumieć sens i wartość ludzkiego życia, sens i wartość cierpienia. Przez cuda dokonywane swoją Bożą mocą umniejszał ludzkie cierpienia fizyczne i duchowe. Uczulał ludzi na cierpienie i ból innych.
Wolność jest darem Boga samego. Jest rzeczywistością, którą Bóg wszczepił w człowieka, stwarzając go na swój obraz i podobieństwo. Naród z tysiącletnią tradycją chrześcijańską zawsze będzie dążył do pełnej wolności. Bo dążenia do wolności nie pokona się przemocą, gdyż przemoc jest siłą tego, kto nie posiada prawdy.
Śmierć krzyżową wymyślili Fenicjanie dla ludzi najbardziej pogardzanych, dla ludzi nie mających żadnych praw, dla niewolników. Może gdyby Chrystus umarł od kamieni, umarłby tylko jako jeden z Żydów. Gdyby położył głowę pod miecz, umarłby jako Rzymianin. Ale umierając jako niewolnik, na krzyżu, stał się bratem całej ludzkości, bo śmierć niewolników była śmiercią ludzi różnych narodowości. Niewolnik mógł być Żydem, Grekiem czy Germaninem. Niewolnik mógł być analfabetą, lecz czasem też i człowiekiem wykształconym. Dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa symbol hańby i poniżenia stał się symbolem odwagi, męstwa, pomocy i braterstwa.
W znaku krzyża ujmujemy dziś to, co najbardziej piękne i wartościowe w człowieku. Przez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma. I dlatego krzyże naszej Ojczyzny, krzyże nasze osobiste, krzyże naszych rodzin muszą doprowadzić do zwycięstwa, do zmartwychwstania, jeżeli łączymy je z Chrystusem, który krzyż pokonał.
Nasze cierpienia, nasze krzyże możemy ciągle łączyć z Chrystusem, bo proces nad Chrystusem trwa. Trwa proces nad Chrystusem w Jego braciach. Bo aktorzy dramatu i procesu Chrystusa żyją nadal. Zmieniły się tylko ich nazwiska i twarze, zmieniły się daty i miejsca ich urodzin. Zmieniły się metody, ale sam proces nad Chrystusem trwa. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy zadają ból i cierpienie braciom swoim, ci, którzy walczą z tym, za co Chrystus umarł na krzyżu. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy usiłują budować na kłamstwie, fałszu i półprawdach, którzy poniżają godność ludzką, godność dziecka Bożego, którzy zabierają współrodakom wartość tak bardzo szanowaną przez samego Boga, zabierają i ograniczają wolność.
Życie jest drogą krzyżową. Idziemy od jednego zmartwienia do drugiego, upadamy, podnosimy się. Spotykamy ludzi, którzy nam pomagają: Szymonów z Cyreny, ale też i tych, którzy nas smagają złością, językiem, obmową, krzywdą. Czasami jest to ktoś najbliższy w domu, w pracy i wtedy najbardziej boli.
Nie ma Kościoła bez krzyża, nie ma ofiary, uświęcenia i służby bez krzyża. Nie ma trwania i zwycięstwa bez krzyża. Każdy, kto w słusznej sprawie zwycięża, zwycięża przez krzyż i w krzyżu.
Wielki Post i rekolekcje wielkopostne wtedy będą miały znaczenie i spełnią swe zadanie, jeśli uwierzymy i przekonamy się – biorąc jako przykład Chrystusowe cierpienie – że tylko przez trud i ofiarę Chrystusa dochodzi się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma.
[Wielki Post] jest przede wszystkim przygotowaniem na uroczyste spotkanie z Chrystusem zmartwychwstałym. Każde przygotowanie zawiera w sobie pojęcie jakiejś pracy, wewnętrznego wzbogacenia się, przebudowania siebie samego. Post jest więc pracą nad samym sobą. Postem nie jest odmawianie sobie pokarmu czy określonej przyjemności, lecz intencja i cel, jakie umartwieniem pragniemy osiągnąć. Poprzez post ukazujemy, że duch panuje nad ciałem i że nie chcemy być niewolnikami samych siebie. Istotę postu doskonale określił jeden z proroków: Czy wierzysz?
Pomiędzy Środą Popielcową i Zmartwychwstaniem są jeszcze dwie tajemnice, których nie można pominąć. To spotkanie z Chrystusem, który dotyka człowieka i mówi: „Odpuszczają ci się grzechy", i spotkanie z Tajemnicą Ciała i Krwi Chrystusa, albowiem było to jedyne Ciało, które nie rozsypało się w proch. Dlatego my z tym Chrystusowym Ciałem [Eucharystią] musimy zawrzeć nierozerwalne przymierze, gdyż Ono jest, jak mówi święty Paweł, ziarnem naszej nieśmiertelności i zarazem naszego zmartwychwstania.
Wielki Tydzień i święta wielkanocne niech będą czasem modlitwy dla nas, którzy w górę unosimy krzyże naszego cierpienia, krzyże zbawienia, znak zwycięstwa dobra nad złem, życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią.
Potrzeba nam silnej wiary i nadziei, aby zmartwychwstać. Po Wielkim Tygodniu drogi krzyżowej przyjdzie zmartwychwstanie. I zmartwychwstaną ci, którzy z wiarą czekali.
W dzień ostateczny powstaniemy jak Chrystus. On bowiem powiedział: „Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, żyć będzie". A my przecież wierzymy…
Ks. Jerzy Popiełuszko