French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Lichwa według św. Tomasza z Akwinu

w dniu sobota, 01 styczeń 2011.

Jak już mówiliśmy, celem przyświecającym kupcowi jest zysk (lucrum). Zarabianie pieniędzy nie jest jako takie niczym złym. W obecnym stanie społeczeństwa jest to nawet konieczne, gdyż w przeciwnym wypadku życie nie byłoby możliwe. Co więcej, możemy stwierdzić, że chęci zarobku może przyświecać szlachetny cel. Będzie tak, gdy na przykład kupiec handluje, by zdobyć środki na utrzymanie domu, należyte wychowanie dzieci, a nawet – dzięki pewnym nadwyżkom – na udziela­nie pomocy potrzebującym. W pewnych okoliczno­ściach niektóre dziedziny handlu mogą oddać duże usługi państwu, co też pociąga za sobą prawo do pewnego zysku. Najważniejsze jest, że w tego rodzaju przypadkach zysk ma jakąś miarę, a zatem jakąś granicę. Granicą tą są potrzeby, a miarą tą jest oddawanie usług. Kiedy natomiast zysk staje się sam dla siebie celem, nie ma żadnej miary ani granic. Dlatego właśnie św. Tomasz sądzi, jak się zdaje, że mimo wszystko w istocie handlu j a k o t a k i e g o jest coś niskiego. Właściwym bowiem celem handlu jest zysk, który nie zawiera w sobie swej własnej miary. Handel może się stać uczciwy pod warunkiem, że ów zysk stanie się jedynie środkiem do osiągnięcia jakiegoś zacnego lub koniecznego celu. Kupiec, który w ten sposób po­stępuje, może, osiągając słuszne i umiarkowane zyski, ze spokojnym sumieniem oddawać się swo­jemu zajęciu. Jak zysk, tak i handel staje się wy­stępkiem tylko wtedy, gdy sam w sobie upatruje swój cel.

Zagadnienie pożyczek procentowych jest, być może, jeszcze bardziej od poprzednich złożone. Jest rzeczą godną uwagi, iż św. Tomasz posługuje się zawsze jednym tylko terminem usura na ozna­czenie zarówno tego, co my nazywamy odsetkami, jak i tego, co nazywamy lichwą. W najbardziej ogólnym znaczeniu procent jest ceną zapłaconą za użytkowanie jakiegoś dobra: pretium usus, quod usura dicitur. Pojęcie to wiąże się ściśle z pojęciem pożyczki i długu. Gdy potrzebuję pewnej sumy pieniędzy, pożyczam ją od kogoś, kto mi ją poży­cza. Jeśli żąda wynagrodzenia za czasowe użyt­kowanie tych pieniędzy, suma której żąda, jest usura, procentem. Otóż zdaniem św. Tomasza branie procentów od pożyczonych pieniędzy jest niedozwolone. Jest niedozwolone, bo jest niesprawiedliwe, a niesprawiedliwe jest dla­tego, że sprowadza się do sprzedaży czegoś, co nie istnieje: quia venditur id quo non est1.

Są rzeczy, których użytkowanie pociąga za sobą ich zniszczenie. Zużywa wino, kto je wypija, zużywa chleb, kto go zjada. W takich wypadkach nie można oddzielić użytkowania rzeczy od samej rzeczy: kto posiada jedno, ten posiada i drugie. Widzimy to na przykładzie sprzedaży. Gdyby ktoś chciał sprzedawać osobno wino i osobno prawo do wypicia tego wina, sprzedawałby dwukrotnie tę samą rzecz lub też sprzedawałby coś, co nie ist­nieje. Tak czy inaczej dopuściłby się niesprawie­dliwości. Zupełnie tak samo ma się rzecz gdy chodzi o pożyczkę. Jeśli komuś coś pożyczam, to właśnie w tym celu, aby mu to służyło. Jeśli poży­czam wino, to po to, aby je wypił. Toteż jedyną rzeczą której mogę się spodziewać w zamian, jest zwrot równowartości pożyczonego wina, ale nie ma żadnego słusznego powodu by uważać, iż pożyczającego obowiązuje ponadto zapłacenie za to, że je wypił.

Pieniądz jest właśnie jedną z tych rzeczy, któ­rych używanie pociąga za sobą ich zniszczenie. Wino jest na to, aby je pić, pieniądze są na to, aby je wydawać. Jest to prawda w znaczeniu dosłow­nym, bo pieniądz jest wynalazkiem ludzkim i zada­niem jego jest umożliwienie wymiany. Jeśli poży­czamy komuś pieniądze, pozwalamy mu posługi­wać się nimi, czyli wydawać je. Żądanie, aby oprócz zwrotu pieniędzy dodawano nam jeszcze odszkodowanie za możność użytkowania ich, równa się żądaniu dwukrotnie tej samej sumy2.

Św. Tomasz z pewnością nie przewidywał za­wiłości nowoczesnych operacji bankowych. Po­zwoliło mu to na nieustępliwe trwanie przy tej za­sadzie. Miał bowiem na myśli zupełnie nieskompli­kowany przypadek, gdy człowiek wypłacalny, po­trzebując pieniędzy, zwraca się do zasobniejszego sąsiada, którego pieniądze – gdyby ich nie poży­czył – spoczywałyby w skrzyniach. Dlatego św. Tomasz jest nieugięty wobec klasycznego zastrze­żenia, że pożyczając pieniądze traci się to, co można by przy ich pomocy zarobić. Niewątpliwie jest tak, odpowiada św. Tomasz, nikt jednak nie ma jeszcze w ręku tych pieniędzy, które mógłby zarobić, a być może nigdy ich nie zobaczy. Sprze­dawać pieniądze, które można by zarobić, to sprzedawać coś, czego się jeszcze nie ma i czego się być może nigdy nie będzie miało.

Zarzut ten nie trafiał więc do przekonania św. Tomaszowi, niemniej przewidział on inny zarzut, któremu sam przyznał pewne znaczenie. Przypu­śćmy, że pożyczając pieniądze wierzyciel zostanie rzeczywiście poszkodowany, czyż nie przysługuje mu wówczas prawo do pewnego wynagrodzenia? Owszem, odpowiada św. Tomasz, lecz nie jest to sprzedaż użytkowania pieniędzy, a odszkodowanie za poniesioną stratę. Jest to tym bardziej słuszne, że niekiedy dłużnik dzięki otrzymanej pożyczce unika poważniejszych strat, niż te, które poniósł wierzyciel; pożyczający może więc bez trudu dzięki unikniętym stratom wynagrodzić stratę wierzycie­lowi. Co więcej, nawet św. Tomasz wierny swej zasadzie utrzymuje stanowczo, iż nie wolno sprzedawać prawa do użytkowania pożyczonych pieniędzy; ale są inne jeszcze sposoby użytkowa­nia pieniędzy niż ich wydawanie. Można na przy­kład złożyć pieniądze w zastaw, co nie jest równo­znaczne z wydawaniem ich. W podobnym wy­padku użytek uczyniony z pieniędzy jest czymś od samych pieniędzy odrębnym, toteż może być sprzedany oddzielnie, wskutek czego pożyczający ma prawo do otrzymania więcej, niż pożyczył3. Niejedna pożyczka na procent, w formie, w jakiej są one dziś praktykowane, znalazłaby w tym rozróż­nieniu pewne uzasadnienie. Jednakże św. Toma­sza obchodzą nie wierzyciele – cała bowiem jego życzliwość jest po stronie pożyczających. Nieubła­gany dla lichwiarzy rozgrzesza tych, co korzystają z ich usług. Cała niesprawiedliwość lichwiarstwa – zdaniem św. Tomasza – obarcza lichwiarza, poży­czający jest tu tylko ofiarą. Człowiek biedny po­trzebuje pieniędzy; jeśli poza lichwiarzem nie znaj­dzie nikogo, kto by mu je pożyczył, zmuszony jest przystać na warunki, które zostaną mu narzucone. Najgłębszą nienawiść żywią do grzechu lichwy ci, którzy muszą korzystać z jej usług. Nie lichwy bo­wiem chcą, ale pożyczki.

Ếtienne Gilson

Ếtienne Gilson (1884-1978), francuski filozof, jeden z najwybitniej­szych historyków filozofii na świecie. Po­wyższy komen­tarz pochodzi z jego pracy pt. Tomizm. Wprowadzenie do filozofii św. Tomasza z Akwinu, która ukazała się w 1947 r. Wydanie polskie: Instytut Wydaw­niczy PAX, Warszawa 1998.


a

1.) Sum. theol., II-II, 78, 1, resp. i ad 5. Dalsze rozważania streszczają tylko ten artykuł. Św. Tomasz odrzuca wie­lokrotnie zarzut oparty na fakcie, że prawo ludzkie do­puszcza pobieranie procentu, bowiem prawo ludzkie nie karze lichwy, podobnie jak i wielu innych grzechów; por. Sum. theol., II-II, 78, 1, ad 3; w tym miejscu św. Tomasz chwali Arystotelesa za to, że naturali ratione ductus [kierując się naturalnym sposobem myślenia] dostrzegł, iż taki sposób zarabiania pieniędzy jest ma­xime praeter naturam [całkowicie przeciwny naturze]. 

2.) Zupełnie inaczej ma się rzecz, kiedy użytek przedmio­tów nie pociąga za sobą ich zniszczenia. Kto na przy­kład używa domu, ten go nie niszczy, lecz w nim mieszka. Można więc sprzedać jedno bez drugiego. Tak właśnie się dzieje, gdy przy sprzedaży domu zastrzega się jego używalność do śmierci, albo gdy się sprzedaje jego używalność (przez najem), zachowując jego wła­sność. Słuszne jest więc pobieranie komornego: Sum. theol., II-II, 78, 1, resp. 

3.) Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa, gdy chodzi o włożenie pieniędzy w jakiś interes. Nie jest to pożyczka, lecz spółka handlowa, w której dzieli się zarówno zyski, jak straty. 

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com