French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

List do członka Kongresu amerykańskiego napisany przez pielęgniarkę Brentę Shafer

w dniu czwartek, 01 maj 2003.

Jestem dyplomowaną pielęgniarką z 13-letnim doświadczeniem zawodowym. We wrześniu 1993 roku pracowałam w agencji jako pielęgniarka. Za­pytano mnie, czy zgodziłabym się przyjąć posadę w Women's Medical Center, klinice specjalizującej się w aborcji w Dayton, prowadzonej przez doktora Martina Haskella. Przyjęłam tę propozycję, ponie­waż wówczas byłam za aborcją. Powiedziałam moim córkom, które miały wtedy 14 i 17 lat, że gdyby któraś z nich zaszła w ciążę w młodym wieku, pozwoliłabym jej na aborcję. Nie zgadzały się ze mną, jedna z nich napisała nawet wypraco­wanie w liceum o naszej różnicy zdań w tej materii.

Pracowałam jako pielęgniarka asystująca w klinice Haskella przez trzy dni. Pierwszego dnia asystowałam przy kilku aborcjach dokonywanych w pierwszym trymestrze ciąży (pamiętam, że jedną z pacjentek była piętnastoletnia dziewczyna, dla której była to trzecia aborcja).

Drugiego dnia widziałam jak Haskell dokony­wał aborcji w drugim trymestrze stosując proceder zwany D&X. Używał kleszczy wyciągając płód z wnętrza macicy, kawałek po kawałku, wyrzucając poszczególne części do wiadra. Podczas pierw­szych dwóch dni stosował także wkładki, aby roz­szerzyć szyjkę macicy kobiet mających poddać się później aborcji za dzień czy dwa. Szczególnie je­den z tych przypadków stał się dla mnie koszma­rem. Kobieta była w szóstym miesiącu ciąży. Jakiś lekarz powiedział jej, że dziecko miało zespół Downa i zdecydowała się na aborcję. Przyszła, aby wprowadzić i wymienić wkładkę i cały czas płakała. Trzeciego dnia wróciła, aby poddać się zabiegowi „aborcji-z-częściowym-porodem"

Haskell przyniósł urządzenie ultradźwiękowe i umieścił je u góry, tak aby widzieć dziecko. Na ekranie ultrasonografu widać było bijące serce.

Obserwując ekran, wprowadził kleszcze i po­chwycił nogi dziecka i wyciągnął je przez kanał porodowy. Następnie wyciągnął ramionka, aż po szyję. W tym momencie wewnątrz pozostawała jedynie główka dziecka. Ciało dziecka poruszało się. Jego maleńkie paluszki plątały się. Machało nóżkami. Doktor Haskell wziął nożyce i wprowadził je z tylu głowy dziecka. Użył ich, a potem włożył rurkę aspiratora w otwór, wysysając mózg dziecka na zewnątrz. Widząc jak to robi, prawie wymioto­wałam.

. Potem Haskell wyciągnął główkę dziecka, ob­ciął pępowinę i usunął łożysko. Wyrzucił dziecko do wiadra, razem z łożyskiem i narzędziami, któ­rych dopiero co użył. Widziałam konwulsje dziecka w wiadrze. Zapytałam o to drugą pielęgniarkę, która powiedziała mi, że były to tylko „odruchy".

Kobieta chciała zobaczyć swoje dziecko i dla­tego obmyto je, położono na prześcieradle i zanie­siono jej. Cały czas płakała powtarzając: „Przykro mi, proszę cię, wybacz mi." Płakałam również i ja. Przez wszystkie lata mojej pracy zawodowej nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego. Potem zobaczyłam jeszcze jeden przypadek. Było to sze­ściomiesięczne dziecko. Matka miała przeszło 40 lat. To dziecko miało wszystko na swoim miejscu: tyle tylko, że ona go nie chciała. Lekarz użył tej samej techniki. To dziecko także było żywe. Wi­działam bicie serca na ultrasonografie. To dziecko było trochę mniejsze od poprzedniego. Przypomi­nam sobie, myśląc o tym, jak było doskonałe. Matka nie chciała go zobaczyć. Przyszedł pomoc­nik i zabrał dzieci żeby… pozbyć się ich.

Tego dnia widziałam jeszcze jeden przypadek (trzeci, asystowałam na sali operacyjnej). Była to siedemnastoletnia dziewczyna, w 17 tygodniu ciąży. Także i w tym przypadku, ten sam proceder. Jedynym „feralnym" dzieckiem było to z zespołem Downa. A miało najdoskonalszą, najbardziej aniel­ską  twarzyczkę jaką kiedykolwiek widziałam.

Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak doskonałe są dzieci w tym momencie rozwoju.

Kiedy słyszy się słowo „płód", wielu ludzi myśli – podobnie jak myślałam i ja – tylko o jakimś zlepku komórek, o jakieś bezkształtnej masie.

Dla mnie było to olśnienie. Nigdy już nie będę myślała o aborcji tak, jak przedtem.

Do tej pory mam koszmary z powodu tego, co ujrzałam.

Brenta Shafer

 (z pisma „Tak dla życia", grudzień 1995; za książką Andrea D'Ascanio „Cywilizacja śmierci", Wyd. Instytutu Edukacji Narodowej, Lublin 2000)

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com