French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Nie można uśmiercać nadziei

w dniu wtorek, 01 maj 2012.

Poprzez wieki historii naszego narodu Maryja, Matka Syna Bożego, była nierozdzielnie z nim związana. Przyjęła tron królowania na Jasnej Górze i uczyniła, że w tym miejscu Polacy zawsze, a zwłaszcza w czasach największych zniewoleń narodu, czuli się prawdziwie wolni.

Zarówno pod Grunwaldem, jak i w czasie szwedzkiego najazdu, pod Wiedniem i w roku 1920, w czasie drugiej wojny światowej, a zwłaszcza w czasach powojennych była Tą, która umacniała w na­rodzie polskim nadzieję.

W czasach zaborów, zwłaszcza na terenie zaboru rosyjskiego, czynnik religijny i maryjny domino­wał w manifestacjach politycznych. Carscy czynownicy walczyli również i z pieśniami maryjnymi, które rozbrzmiewały w kościołach. Sotnie kozackie widziały też w Matce Boskiej Częstochowskiej swojego wroga. Szukano po domach Jej wizerunków. Zdzierano z drzwi domów i murów kamienic obrazki, które były naklejane w formie jakby napisanych ulotek. Z pewnym lękiem słuchali urzędnicy carscy z komisji śledczych o tak zwanych wojennych czynach Pani Jasnogórskiej, której w czasie powstania styczniowego nie wahali się kiedyś nazwać główną rewolucjonistką.

W roku 1920, a więc niedługo po odzyskaniu niepodległości, Episkopat Polski ponowił obranie Matki Boskiej Częstochowskiej na Królową Polski. A wśród uroczystych słów aktu deklarowano: „Tutaj, na Jasnej Górze, gdzie każdy kamień głosi cuda Twojej nad naszym narodem opieki, wyciągamy ku Tobie, Matko litości, błagalne ręce, byś w ciężkiej kraju naszego potrzebie przyszła nam w pomoc"1.

Zawsze Maryja dla narodu była Matką podtrzymującą swe dzieci w wierze i nadziei, że odmieni się los udręczonej Ojczyzny.

Poprzez obraz Czarnej Madonny, o którym pisze Lechoń, że widać go

„W każdej polskiej chacie

I w kościele, i w sklepiku, i w pysznej komnacie,

W ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci (…)"2,

docierała wszędzie tam, gdzie budziła się wiara i nadzieja.

W swoim obrazie dotarła także w sierpniu 1980 roku do Gdańskiej i Szczecińskiej Stoczni, dotarła do kopalń na Śląsku i do Huty Warszawa. Była przy kolejnym zrywie patriotycznym naszego narodu, była przy rodzeniu się „Solidarności".

Dzisiaj, w czwartą rocznicę powstania „Solidarności", mamy obowiązek szczegółowiej przywołać w swojej pamięci nastroje tamtych gorących sierpniowych dni. Dni, w których z troski o dom ojczysty, w bólu i niepokoju serca, w umęczeniu fizycznym i duchowym, na klęczkach przy polowych ołtarzach, z patriotycznymi i religijnymi pieśniami na ustach, w rozpaczliwym wołaniu robotników o godność czło­wieka i pracy, z poparciem inteligencji i świata kultury rodziła się solidarność polskiego narodu. Soli­darność narodu miała już swoje korzenie w poprzednich wołaniach o prawdę i sprawiedliwość z roku 1956, 1968, 1970 i 1976. Miała swoje korzenie we łzach, krzywdzie i krwi robotniczej, miała swoje korzenie w poniżeniu młodzieży akade­mickiej. Dlatego szybko rozrosła się w potężne drzewo ogar­niające swoimi konarami cały kraj. I cho­ciaż rozwijała się burzliwie, to jednak przez piętnaście mie­sięcy jej legalnego działania nikt z jej winy nie został zabity ani raniony. „Solidarność" zrodzona w sierpniu 1980 roku, to nie tylko związek zawo­dowy o tej nazwie, który ukształtował się parę miesięcy później, ale to dążenie całego narodu ku prawdzie, sprawiedliwości i wolności. Potwierdzeniem, że to była solidarność narodu, jest również fakt, że stan wojenny wprowadzono przeciwko całemu narodowi, a nie tylko przeciwko związkowi zawodo­wemu.

Przed dwoma laty, w sierpniu, powiedziałem, że „Solidarności" została zadana rana, która ciągle krwawi, ale nie jest to rana śmiertelna, bo nie można uśmiercać nadziei. Dzisiaj jeszcze bardziej od­czuwamy, zwłaszcza gdy podziwiamy wierność ideałom naszych braci, którzy powrócili z więzień, że nadzieje z Sierpnia'80 żyją i przynoszą owoce. Dzisiaj są one cenniejsze, bo weszły do ludzkich serc i umysłów. Tego, co jest w sercu, co jest głęboko związane z człowiekiem, nie można zlikwido­wać ta­kimi czy innymi ustawami i zakazami. Myślę, że będzie tu na miejscu przypomnienie pewnej historii, która miała miejsce w jednym z głodujących afrykańskich państw, gdzie przywódca kraju za­kazał swoim poddanym, pod groźbą surowej kary, używać słowa „głód" i obwieścił całemu światu, że pro­blem głodu w jego kraju został zlikwidowany. W naszym kraju problem istnieje i będzie istniał, bo „So­lidarność" to nadzieja na zaspokojenie głodów ludzkiego serca, głodu miłości, sprawiedliwości i prawdy. Nie wolno tym słowem poniewierać i zamykać go w rzekomo niechlubnej przeszłości. Tym słowem, o którym z szacunkiem mówi cały świat, o którym Ojciec Święty powiedział, że jest chlubnym słowem, i które zostało nagrodzone najwyższym światowym odznaczeniem, pokojową nagrodą Nobla.

Nadzieje z Sierpnia'80 żyją. A my mamy moralny obowiązek pielęgnować je w sobie i z odwagą umacniać w naszych braciach. Trzeba wyzbyć się lęku, który paraliżuje i zniewala umysł i ludzkie serce. Tu powtarzam często wypowiadane z tego miejsca zdanie, że bać się trzeba tylko zdrady Chry­stusa za parę srebrników jałowego spokoju. Mamy obowiązek dawania świadectwa prawdzie o Sierp­niu'80, tak jak to świadectwo dawali przez prawie trzy lata przywódcy związku zawodowego „Solidar­ność".

Mamy obowiązek domagać się, by nadzieje narodu zaczęły się wreszcie realizować. Trzeba to czynić z odwagą i rozwagą. Trzeba zdawać sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej, w jakiej się znaj­dujemy, ale jednocześnie ta sytuacja nie może być wygodnym pretekstem, by rezygnować z należ­nych narodowi praw.

Trzeba więc wreszcie zasiąść do stołu i w szczerym dialogu, mając na uwadze dobro Ojczyzny, szukać właściwego rozwiązania wszelkich problemów. Trzeba zasiąść do stołu z autentycznymi przedstawicielami narodu, z tymi, którym naród zaufał i tego zaufania nie cofnął, a nie stwarzać fikcji rozmów ze sztucznie powołanymi do istnienia organizacjami. Pisali w swoim czasie biskupi, że stro­nami ugody społecznej są władza rządząca i wiarygodni przedstawiciele grup społecznych, w tym mająca szeroką aprobatę społeczną „Solidarność". Trzeba do końca usunąć bariery przeszkadzające dialogowi narodu z władzą. W tym przede wszystkim trzeba uczciwie przeprowadzić do końca amne­stię dla wszystkich więzionych i posądzanych o czyny z pobudek politycznych. Trzeba naprawić krzywdy, zwłaszcza moralne, wyrządzone tym, którzy na swój sposób, bezinteresownie ukochali Oj­czyznę. Trzeba umożliwić bezwarunkowy powrót do normalnego życia wszystkim ukrywającym się, bo oni już złożyli na ołtarzu Ojczyzny wysoką ofiarę poniewierki.

Naród polski nie nosi w sobie nienawiści i dlatego zdolny jest wiele wybaczyć, ale tylko za cenę powrotu do prawdy. Bo prawda i tylko prawda jest pierwszym warunkiem zaufania. Naród tak boleśnie doświadczony już nie uwierzy żadnym gołosłownym deklaracjom.

Prośmy Matkę Najświętszą, Panią Jasnogórską w dniu Jej święta, aby pomogła wszystkim w na­szej Ojczyźnie zrozumieć, że nie da się budować domu ojczystego na kłamstwie, prze­mocy i nienawi­ści.

Ks. Jerzy Popiełuszko

Kazanie wygłoszone 26 sierpnia 1984 r.


a

1.) Odezwa Biskupów Polskich po konferencji na Jasnej Górze, „Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie. Miesięcznik Duchowieństwa Archidyecezji Warszawskiej”, czerwiec, lipiec i sierpień 1920 rok, nr 6-8, s. 146. 

2.)  Jan Lechoń, Matka Boska Częstochowska, w: tenże, Poezje (Biblioteka Narodowa), opracował Roman Loth, Ossolineum, Wrocław, 1990, s. 76.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com