French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Papież Pius X cz. 3

w dniu piątek, 01 maj 2020.

Przedstawiamy fragmenty książki ks. dra Stefana Momidłowskiego poświęconej życiu papieża Piusa X, którego polskie pochodzenie jest od lat przedmiotem dociekań historycznych, artykułów i książek. Jedna z wersji mówi, że jego ojciec, polski emigrant Jan Krawiec, przyjął włoskie nazwisko Sarto. Zachowujemy oryginalną pisownię z 1908 r. Książka pt.”Papież Pius X. Życie i prace” ukazała się w Przemyślu w roku 1908 nakładem księgarni A. Juszyńskiego.

Ojciec św. [Pius X] nie mógł pominąć milczeniem zniewagi strasznej, wyrządzonej jego osobie, nie mógł milczeć na bluźnierstwa, jakie rozbrzmiewały z auli rzymskiego kollegium ; dnia 21. września [1904 r.] wystosował list do kardynała – wikarego Rzymu, Piotra Respighi, w którym skarży się na zniewagę wyrządzoną publicznie Bogu, wyraża swą boleść ogromną z powodu jawnie, a bezkarnie głoszonych bluźnierstw. Znachodzi wprawdzie pociechę w niezliczonych objawach współczucia, nadsyłanych nie tylko ze Rzymu, ale i z najdalszych zakątków świata, pragnie jednak, by przedewszystkiem Rzym znieważony przez niegodziwy kongres dał Bogu zadośćuczynienie należyte i w tym celu nakazuje, by w Rzymie odprawiono nabożeństwo wynagradzające.

Były i inne sprawy nie mniej bolesne i przykre. Dnia 1. listopada w 1903. roku wybuchł pożar w Watykanie, niewielki wprawdzie, mogący jednak przynieść nieocenionym skarbom watykańskiej biblioteki, muzeów – nieobliczalne szkody1. Pożar został w zarodku stłumiony – dał jednak pismom masońskim sposobność do napaści na papieża, a nawet do gróźb jawnych, że lud odbierze papieżowi Watykan ; Watykan bowiem – zdaniem tych pism – to własność nie papiestwa, lecz – rzymskiego ludu. Napaść podobna, to rzecz drobna sama w sobie, ale w każdym razie bolesna niezmiernie dla Ojca św., bo ona jest niejako pierwszym krokiem, przygotowaniem i opinii powszechnej i czynników rządowych do odebrania papieżowi ostatniego skrawka ziemi. Po rządzie zaś, będącym spadkobiercą rządu, który papieżowi zabrał państwo kościelne i Rzym, można się wszystkiego spodziewać.

Niemała troska musiała ogarnąć serce Ojca św., gdy w południe dnia 18. listopada 1906. roku wybuchła bomba w bazylice św. Piotra ; świętokradcza ręka jakiegoś szaleńca, wychowanego na zasadach anarchii, chciała się targnąć na miejsca, dla wszystkich katolików tak drogie, zniszczyć wspaniałe dzieło sztuki, miliony serc katolickich napełnić żałobą.

Boleśniejszą jednak z pewnością rzeczą był dla Ojca św. wybór syndyka (burmistrza) Rzymu, dokonany w roku 1907. ; w stolicy chrześcijaństwa, na urągowisko dla papieża i dla bezwzględnie katolickiego charakteru miasta, burmistrzem został wybrany dawny mistrz loży masońskiej – żyd Ernest Nathan. Nie trudno się domyśleć, że tak syndyk, jak i podzielająca przekonania jego rada miejska, urzędowanie swoje rozpoczęli od napaści na katolików i na katolicki charakter wiecznego miasta. Nie wiedzie im się wprawdzie w ich zamiarach wrogich, plany syndyka pełzną zwyczajnie na niczem, lecz przykrość, jakiej doznaje Ojciec św., pozostaje przykrością tem boleśniejszą, im częściej powtarzają się podobne napaści. Jednem n. p. z pierwszych zarządzeń Nathana było odebranie Kapucynom rzymskim subwencyi w kwocie 1800 franków rocznie, jaką pobierali za grzebanie w nocy ubogich zmarłych. Katolicy, wszystkie pisma katolickie, a nawet i liberalne zaprotestowały przeciw temu ; żydowski burmistrz ustąpił, ale, by choć w części postawić na swojem, wynagrodzenia wypłacanego Kapucynom nie przywrócił, dał im tylko na koszt gminy cztery fiakry do rozporządzenia. (Nawiasem mówiąc, gdy dawna subwencja wynosiła 1800 franków, za fiakry gmina musi obecnie płacić 3000 franków rocznie).

Wrogowie katolicyzmu

Nie powiodło się również socyalistom, gdy w parlamencie rzymskim postawili wniosek o zupełne wykluczenie nauki religii ze szkół ludowych we Włoszech ; chociaż starali się przygotować opinię publiczną przez zgromadzenie zwołane na plac Campo dei fiori w Rzymie, pełne bluźnierczych przemów i napaści na Kościół, celu swego jednak nie osiągnęli, wniosek ich upadł, odrzucony olbrzymią większością, bo trzystu trzema głosami przeciw stu sześciu.

Z jaką nienawiścią wrogowie katolicyzmu rzucali się w ostatnich czasach na Kościół i na cały chrystyanizm, gdy mowa była o stanie Kościoła w chwili wstąpienia Piusa X na stolicę Piotrową. Odgrzebano stare zarzuty podnoszone przeciw objawionej prawdzie jeszcze przed wiekami, z nowoczesnej nauki wydobyto cały szereg rozlicznych zarzutów nowych, a wszystko w tym celu, by w imię rzekomego postępu, niechcącego uznać Boga, obalić w sercach wiarę w Boga, zniweczyć wszelką religię.

Całą grozę jednak złego powiększył spory zastęp katolickich uczonych, którzy, nie wyrzekając się prawowierności, w rzeczywistości jednak w pismach swoich od prawdy odbiegali bardzo daleko, wyrządzając przez to ogromną szkodę Kościołowi ; wprowadzali bowiem między katolików pewne zamieszanie w czasach, kiedy do obrony wiary i Kościoła wszyscy winni byli siły swoje połączyć w zwartym, zgodnym szeregu. Po największej części rozchodziło się o mniej lub więcej daleko idące ustępstwa na rzecz czy protestantów, czy nowoczesnej filozofii ; owi uczeni katoliccy sądzili, że zdołają pociągnąć niewiernych lub zbłąkanych do wiary, jeżeli Kościół od zasad swoich w tej lub innej sprawie nieco odstąpi, rozszerzając w ten sposób, jak się wyrażali, wnijście w swoje wnętrze. Tak na polu filozofii powstały najdziwaczniejsze teorye, które na zewnątrz zatrzymywały pewne pozory filozofii chrześcijańskiej, w rzeczywistości zaś – nieraz – obalały podstawowe prawdy chrześcijańskiej filozofii. Na polu Pisma św. wystąpili uczeni, którzy zrywając z tradycyą kościelną, z dziewiętnastowiekową nauką katolicką, głosić zaczęli zdania sprzeczne zupełnie z tem, czego uczyli i w co wierzyli katolicy przez długie wieki, jakkolwiek prawdziwa nauka, badanie rzetelne, na podobne przypuszczenia zupełnie nie pozwalały. W imię rzekomego postępu, ci badacze uczeni domagali się w łonie samego Kościoła bardzo wielu zmian, zarzucając prawowiernym katolikom, że zbyt wiele mówią o Kościele i o jego sprawach, o Sakramentach, o odpustach, a za mało o religii samej, że w nauczaniu religii przeważa rozumowanie nad pierwiastkiem uczuciowym. Niezdrowy ten prąd zaznaczył się szczególniej we Francyi i we Włoszech.

Stosunki takie nie mogły ujść bacznej uwagi papieża, który z obowiązku swego, jako najwyższy pasterz Kościoła, musiał czuwać, by trucizna nie przedostała się do dusz i nie szerzyła tam zniszczenia. Dlatego więc idąc za przykładem Piusa IX., ogłasza dnia 4. lipca 1907. roku za pośrednictwem kongregacyi Inkwizycyi nowy „syllabus”, piętnujący niektóre błędy najnowsze. Przed czterdziestu trzema laty, dnia 8. grudnia 1864. roku papież Pius IX. ogłosił encyklikę „Quanta Cura” i dołączył do niej „syllabus”, czyli wykaz błędów współczesnych, nurtujących w świecie, by w ten sposób wiernych ostrzedz przed grożącym niebezpieczeństwem i podać im pewne wskazówki, jak mogli odróżnić prawdę od błędu. Syllabus Piusa IX. domagał się obecnie pewnego uzupełnienia ; powstały nowe błędy ; wiernym zaczęły grozić nowe niebezpieczeństwa, potrzebowali nowych wskazówek, papież musiał zakreślić nowe granice, poza które katolikowi wyjść nie wolno bez niebezpieczeństwa dla wiary.

Potępienie modernizmu

W Sylabusie, znanym pod nazwą „Lamentabili” od pierwszego słowa wstępu, papież zwraca uwagę, jak w sposób opłakania godny wiek nasz nie mogąc znieść żadnego wędzidła w badaniach swoich tak goni za nowościami, że opuściwszy spuściznę, otrzymaną od wieków minionych, popada w coraz to nowe błędy. I błędów tych syllabus wylicza sześćdziesiąt pięć ; pomija błędy filozoficzne, nie porusza zupełnie stosunku Kościoła do państwa i wogóle kwestyj politycznych, lecz głównie zajmuje się kwestyami egzegetycznemi i teologicznemi ; najwięcej miejsca zajmują kwestye, odnoszące się do Pisma św. ; nauka o Bóstwie Zbawiciela, o Sakramentach św. znachodzi w syllabusie pewne wskazówki, kilka też poświęcono stosunkowi Kościoła do postępu.

Niedługo po ogłoszeniu Syllabusu, papież śle w świat dnia 8. września 1907. roku nową encyklikę „Pascendi Dominici Gregis”, orędzie wymierzone przeciw nowemu błędowi, zwanemu modernizmem, szerzącemu się w sposób zastraszający wśród niektórych uczonych katolickich.

Ojciec św. przedstawia w tej obszernej bardzo encyklice zasadnicze błędy modernizmu, wykazuje ich nieprawdziwość, wydaje wreszcie rozporządzenia, prawidła, jakiemi biskupi mają się kierować w zwalczaniu budzącej się herezyi.

Wystarczy parę rysów, by poznać całą niedorzeczność modernizmu, ale i groźne niebezpieczeństwo, jakie ze sobą niesie nowa herezya. Modernizm we filozofii jest agnostycyzmem, to zn. głosi, że rozum ludzki poznaje tylko to, co podpada pod zmysły i w takiej postaci, w jakiej zmysły rzecz przedstawiają. Wobec tego człowiek nie może dojść do poznania Boga, ani Jego istnienia za pomocą rzeczy widzialnych, a przeto Bóg nie może być przedmiotem nauki ani filozoficznej, ani historycznej.

Opierając się na takich zasadach filozoficznych, w teologii modernizm godzi przedewszystkiem w zasadnicze pojęcia wiary ; w miarę jako uznanie czegoś za prawdę, dlatego, że Bóg objawia, odrzuca, a przypuszcza jakąś immenancyę religijną, zmysł pewien, z którego wywodzi się religia. Zewnętrznego nie było i niema ; Bóg objawia się bowiem ludziom przez uczucie, zwane u modernistów objawieniem.

Ten zmysł religijny rozwija się powoli z postępem ludzkiego życia, z nim zaś razem rozwija się i religia, która tedy ulegać może rozmaitym zmianom. Z takiego pojmowania objawienia i wiary, wypływa i pojęcie Boga, zupełnie odmienne od naszego ; ostatecznie schodzi na to, że wierzący w istnienie Boga poznaje przez swój zmysł religijny i to podmiotowe przeświadczenie o istnieniu Boga czyni człowieka wierzącym. Wniosek z tego jasny – gdy wiara zależy od osobistego przeświadczenia o prawdzie, więc każda religia musi być prawdziwa.

W modernizmie obalone natchnienie Pisma św., obalona powaga Kościoła, Sakramenta św. schodzą do rzędu symbolów i. t. d.

Cały modernizm zatem to po prostu zlepek najrozmaitszych mrzonek na tle filozoficznem i teologicznem, błędów znanych już dawno bardzo, odgrzanych tylko w innej formie i powiązanych ze sobą mniej lub więcej zręcznie. Ponieważ jednak nowość wszelka bawi i nęci, a nadto na czele modernizmu stanęło kilku dosyć wziętych pisarzy, więc hasła jego znalazły posłuch u garści młodszych, nie rozumiejących i nie doceniających niebezpieczeństwa zupełnej niewiary, jakie ze sobą niesie cały system modernistów.

Nic dziwnego zatem, że Pius X wydał tak stanowcze rozporządzenia, zmierzające do tego, by herezyę w zarodku stłumić ; biskupom czujność poleca wielką, by zaraz pierwsze objawy modernizmu mogli usunąć, a tak owczarnię swą uchronić od zarazy. Nie trudno też wytłumaczyć, dlaczego papież z taką surowością wystąpił przeciw tym modernistom, którzy encyklice nie chcieli się poddać. Tyrrell popadł pod klątwę, pod klątwę popadli również ci wszyscy, którzy we Włoszech wydali gdyby antyencyklikę, pismo, w którem ośmielili się poddać krytyce orzeczenia papieskie. Same takie wypadki jednak, że wśród katolików mogli się znaleźć ludzie, którzy odmówili posłuchu słowom najwyższego Pasterza, poddając je nadto krytyce niepowołanej, dowodem jest, jednym z wielu, jak bardzo ta encyklika była potrzebną.

Biblistyka. Śpiew gregoriański

Rozporządzenia Ojca św. z ostatnich czasów świadczą, że z drogi obranej nie cofnie się, że mimo uporu ze strony paru zbłąkanych jednostek, prawdy, której stróżem jest nieomylnym, bronić nie przestanie2. By zaś prawda Boża mogła mieć mężnych szermierzy, którzyby w jej obronie umieli występować, czuwać każe biskupom nad wykształceniem duchowieństwa ; popiera zwłaszcza ogromnie jeden z najwięcej może zaczepionych działów nauki katolickiej – studyum Pisma św. Listem apostolskim z dnia 23. lutego 19043. roku nadaje komisyi biblijnej, ustanowionej dla spraw Pisma św. przez Leona XIII, prawo nadawania stopni akademickich (doktoratu) z Pisma św. W ten sposób Pius X pragnie obudzić w duchowieństwie większe zainteresowanie się tą gałęzią nauki, a przez to wytworzyć cały zastęp biblistów katolickich, którzyby umieli bronić powagi pisma św. Przez motu proprio, wydane 21. listopada 1907. roku podnosi znaczenie i powagę komisyi biblijnej, nakazując posłuszeństwo jej orzeczeniom.

Niedługo po wyniesieniu swojem na Stolicę Piotrową, Ojciec św. zwrócił baczną uwagę także i na śpiew kościelny. Skorzystał z 1300-letniej rocznicy śmierci papieża Grzegorza Wielkiego4, twórcy kościelnego śpiewu (zwanego odeń gregoryańskim), przypadającej w roku 1904., i jeszcze w roku 1903, dnia 22. listopada ogłosił Motu proprio5, zawierające dokładną instrukcyę co do kościelnego śpiewu. We wstępie papież podnosi znaczenie śpiewu w nabożeństwie katolickiem, a występując przeciw licznym nadużyciom, jakie w ciągu wieków zakradły się do muzyki i do śpiewu liturgicznego, podaje szczegółowe przepisy, według których po kościołach należy urządzać muzykę i śpiew kościelny. Innym dekretem z dnia 25. kwietnia 1904. – papież naznacza umyślną komisyę, złożoną z ludzi fachowych, która ma się zająć autentycznem wydaniem nut do gregoryańskiego śpiewu. (cdn)

Ks. dr Stefan Momidłowski


a

1.) Civiltà cattolica 1903. IV. 475. nast.

2.) Tyrrell w Anglii; we Francyi: Loisy, Labethonniére.

3.) Por. Allokucya wygłoszona przez Ojca św. na konsystorzu dnia 16. grudnia 1907.

4.) Ogłoszony dnia 2 sierpnia 1907. roku. Acta S. Sedis 1907.

5.) Św. Grzegorz Wielki umarł dnia 12. marca 604. roku.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com