French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Reforma finansowa Kredytu Społecznego

Napisał Alain Pilote w dniu sobota, 01 marzec 2003.

W dniach 11-12 października 1997 r. w Lozan­nie w Szwajcarii odbyła się konferencja na temat „Potrzeba nowych elit." Organizatorzy tego spo­tkania byli bardzo zainteresowani Kredytem Spo­łecznym i zwrócili się do nas z prośbą o wydele­gowanie kogoś z prelekcją na ten temat. Poniższy tekst został przygotowany dla naszego stałego Pielgrzyma, pana Christiana Burgaud, który repre­zentował nas na konferencji.

Na wstępie zdefiniujmy wyrażenie „kredyt społeczny": zamiast zezwalać bankom na kre­owanie pieniędzy obciążonych odsetkami – kredyt bankowy, można wprowadzić pieniądze bez odsetek, tworzone przez społeczeństwo – kredyt społeczny.

Pierwszym postulatem Kredytowców Społecz­nych, „Białych Beretów" czasopisma „Michael" jest, aby rząd każdego suwerennego państwa odzyskał prawo kreowania pieniędzy w swym państwie. Gdy to zostanie przeprowadzone, wtedy stanie się możliwe zrealizowanie dwóch następnych zasad Kredytu Społecznego: wprowadzenie comiesięcz­nej dywidendy dla każdego obywatela, i realizowa­nie okresowego dyskonta na ceny detaliczne w celu zapobieżenia inflacji.

Można się spodziewać, że osobom nie znają­cym przedmiotu nasunie się teraz kilka pytań. Przytoczymy tu pytania najczęściej się powtarza­jące, a także podamy zwięzłe odpowiedzi.

Pytanie: Powiedziano tu, że rządy powinny kreować pieniądze w swych krajach. Czy to się już nie odbywa – w przypadku Kanady: bank­noty Banku Kanadyjskiego (Bank of Canada), w przypadku USA: banknoty Banku Federalnych Rezerw?

Odpowiedź: Jeżeli rząd federalny kreuje swe własne pieniądze, to dlaczego ma ponad 500 mi­liardów dolarów długu? Prawda jest taka, że bank­noty i bilon wchodzą do obiegu tylko wtedy, gdy są pożyczone przez bank na procent. Co więcej, ten rodzaj pieniędzy wspomniany w pytaniu (tzn. pa­pierowe banknoty i metalowy bilon) stanowią mniej niż 10 procent [teraz tzn. w 2003 roku już chyba znacznie mniej!] całej ilości pieniędzy będących w obiegu w kraju. Inny rodzaj pieniędzy, tzn. reszta reprezentująca ponad 90 procent całości, to pie­niądze księgowane przez bank w księgach banko­wych i czekowych, czyli liczby zapisane na kon­tach bankowych i czekach.

Pytanie: Dlaczego domagacie się aby rząd kreował pieniądze? Czy obecne pieniądze two­rzone przez bank nie są dobre?

Odpowiedź: Banki czarterowe (tzn. posiada­jące przywilej – czarter) pożyczają innym i wpro­wadzają do obiegu pieniądze na procent, w postaci długu, co prowadzi do tworzenia niespłacalnych dla dłużników zadłużeń. Załóżmy na przykład, że bank pożycza Ci 100 dolarów na 6 procent. Bank kreuje tylko 100 dolarów, ale żąda abyś zwrócił 106 dolarów. Możliwe jest spłacenie 100 dolarów, ale nie 106; te 6 dolarów na spłacenie procentów nie istnieje, ponieważ tylko bank posiada prawo tworzenia pieniędzy, a wytworzył on tylko 100, a nie 106.

Innymi słowy, gdy bank czarterowy pożycza Ci pieniądze, to faktycznie żąda on od Ciebie spłace­nia pieniędzy, które nie istnieją. Jedynym sposo­bem aby spłacić 106 dolarów w przypadku gdy ist­nieje tylko 100, jest pożyczyć także te 6 dolarów od banku. Ale wtedy problem wcale nie znika, a sytuacja nawet się jeszcze pogarsza: teraz jesteś dłużny 106 dolarów, plus odsetki 6 procent, co czyni w sumie kwotę długu 112,36 dolarów. Gdy upływają lata, twój dług staje się coraz większy; nie ma sposobu, aby się od niego uwolnić.

Niektórzy pożyczkobiorcy, tylko nieliczni, mogą spłacić dług w całości – kapitał i odsetki, ale wszy­scy dłużnicy naraz nie są w stanie tego zrobić. Je­żeli jacyś z nich potrafili zapłacić 106 dolarów po­życzywszy tylko 100, to jest to możliwe dlatego, że uzyskali te brakujące 6 dolarów z pieniędzy będą­cych w cyrkulacji, pochodzących z pożyczek in­nych pożyczkobiorców. Tak więc, aby niektórzy dłużnicy byli w stanie spłacić swoje długi, inni mu­szą zbankrutować. I jest to tylko kwestia czasu, gdy wszyscy dłużnicy bez wyjątku znajdą się w sytuacji, że niemożliwe będzie spłacenie bankie­rów, niezależnie od wysokości stóp procentowych ich pożyczek.

Ktoś mógłby powiedzieć, że jeżeli się nie chce wpadać w długi, to nie trzeba brać pożyczek. No tak, ale jeśliby nikt nie pożyczał od bankierów, to po prostu nie byłoby nawet jednego centa w obiegu. A przecież jeszcze te pieniądze pożyczone z banku nie mogą pozostawać w obiegu nieskoń­czenie długo: muszą zostać zwrócone do banku w terminie określonym w umowie o pożyczkę… i oczywiście zwrócone wraz z odsetkami. Znaczy to, że aby z roku na rok utrzymywać w kraju stałą kwotę pieniędzy w obiegu, trzeba spiętrzać nie­spłacalne długi jeden na drugim.

Pytanie: Czy rząd ma prawo kreować pie­niądze? Czy pieniądze tworzone przez rząd byłyby tak samo dobre, jak pieniądze tworzone przez banki?

Odpowiedź: Bezsprzecznie, rząd ma prawo kreować i wprowadzać do obiegu pieniądze w państwie, ponieważ to on sam, rząd federalny, na­dał kiedyś te uprawnienia bankom czarterowym. Rezygnowanie z tych uprawnień dla siebie i nada­wanie ich bankom jest szczytem imbecylizmu i bezczelności wobec obywateli własnego kraju! Po­nadto, emisja środków płatniczych w państwie jest pierwszoplanowym obowiązkiem każdego suwe­rennego rządu. Jest skandaliczne, że dzisiaj rządy wszystkich krajów nie mają już prawa tworzenia pieniędzy, a prawem tym niechlubnie zostały obda­rowane prywatne korporacje, banki czarterowe. Pierwszym państwem, które oddało władzę kre­owania pieniędzy prywatnym korporacjom w roku 1694 była Wielka Brytania. W Kanadzie i w USA to zrzeczenie się praw miało miejsce w 1913 roku.

To nie bankierzy nadają pieniądzu wartość, ale produkcja w skali całego kraju. Bankierzy nie pro­dukują absolutnie nic; wypisują oni tylko liczby ze­zwalające narodowi na zrobienie użytku ze swej własnej produkcji, z wypracowanego przez siebie majątku. Bez tej produkcji wytworzonej przez wszystkich obywateli państwa, liczby bankierów byłyby zupełnie bezwartościowe. Tak więc rząd sam równie dobrze, a nawet lepiej, może kreować te liczby, nie korzystając z „pomocy" banków i nie wchodząc w długi. Zatem dlaczego rząd ma płacić odsetki prywatnym bankom, aby mógł używać swych własnych pieniędzy, skoro może on te pie­niądze sam kreować, bez banków, odsetek i za­dłużeń?

Pytanie: Czy istnieje jakieś niebezpieczeń­stwo, że rząd mógłby nadużywać swej władzy i tworzyć za dużo pieniędzy, co mogłoby dopro­wadzić do postępującej inflacji? Czy nie byłoby korzystniej pozostawić tę władzę kreowania pieniędzy bankierom, aby trzymać ją z daleka od zachcianek i pokus polityków?

Odpowiedź: Pieniądze wykreowane przez rząd nie byłyby bardziej inflacjo-genne niż pienią­dze kreowane przez banki: byłyby to te same liczby, oparte na tej samej produkcji kraju. Jedyna różnica to ta, że rząd nie musiałby płacić odsetek i pogrążać się w długach, aby móc dysponować tymi liczbami.

Przeciwnie, główną przyczyną inflacji są wła­śnie pieniądze kreowane przez bank jako dług: in­flacja oznacza wzrost cen. Konieczność zwracania bankom większych sum pieniędzy niż zostały wy­tworzone powoduje, że pożyczające od banków instytucje gospodarcze są zmuszone podnosić ceny swych produktów, a biorące pożyczki rządy krajów podwyższają podatki.

Jest wręcz niewiarygodne ale prawdziwe, że środkiem do walki z inflacją, który obecnie stosują banki centralne krajów na całym świecie, jest coś co właśnie akurat powoduje wzrost inflacji, tj. pod­wyższanie procentowych stóp pożyczek!

Jest oczywiste, że jeśliby rząd federalny two­rzył pieniądze bez żadnych ograniczeń, według widzimisię jakiegoś urzędnika, bez korelacji z rze­czywistą produkcją, to prowadziłoby to z pewno­ścią do inflacji. Tego jednak w żadnej mierze nie proponuje Kredyt Społeczny.

Dokładne księgowanie

Gdy Kredytowcy Społeczni wzywają rządy do kreowania pieniędzy, apelują jednocześnie o to, by pieniądz zaczął spełniać swą właściwą funkcję, tzn. aby był on liczbą, biletem reprezentującym produkty, tzn. by spełniał po prostu funkcję księ­gowania. A ponieważ współczesny pieniądz jest niczym innym jak tylko systemem księgowania, to jedynym zadaniem do wykonania jest wprowadze­nie dokładnego księgowania:

Zatem rząd wyznaczyłby komisję złożoną z księgowych, niezależny organ zwany „Narodowe Biuro Kredytowe", zespół odpowiedzialny za prze­prowadzanie dokładnego księgowania: pieniądze byłyby emitowane (wprowadzane do obiegu) przez Narodowe Biuro Kredytowe zgodnie z pojawianiem się nowej produkcji, a byłyby wycofywane z obiegu, gdy ta produkcja byłaby skonsumowana (zakupiona). (Książka Louisa Evena, Globalne oszustwo i drogi wyjścia w rozdziale Finanse zdrowe i skuteczne wyjaśnia ten mechanizm szczegółowo.) W konsekwencji byłaby stała rów­nowaga między wielkością produkcji a ilością pie­niędzy na jej zakup, między cenami a siłą nabyw­czą.

Dywidenda

    Następnie, ponieważ płace z tytułu zatrudnie­nia (suma wszystkich płac w kraju) nie wystarczają na zakupienie całej powstającej produkcji (płace stanowią tylko niewielką część kosztów produkcji, a jeszcze mniejszą część ceny detalicznej pro­duktu), Narodowe Biuro Kredytowe będzie wypła­cać każdemu obywatelowi miesięczną dywidendę, sumę pieniężną na pokrycie dysproporcji pomiędzy wielkością siły nabywczej a sumą wartości dóbr konsumpcyjnych w sprzedaży, i dla zapewnienia każdemu sprawiedliwego udziału w spożyciu dóbr dostępnych w kraju. Uzasadnienie dywidendy opiera się na dwóch najważniejszych zasadach dotyczących współczesnej produkcji: na prawie do dziedziczenia dóbr naturalnych i na prawie do dziedziczenia korzyści płynących z wynalazków poprzednich pokoleń, co w obu przypadkach jest darem danym przez Boga, dlatego dywidenda na­leży się każdemu. Zatrudnieni w produkcji lub usługach otrzymywaliby nadal swe wynagrodzenie z tytułu pracy, a oprócz tego każdy obywatel, za­trudniony lub niezatrudniony, otrzymywałby dywi­dendę.

    Wszyscy członkowie rodziny, np. rodzice i każde dziecko z osobna – otrzymywaliby co mie­siąc dywidendę czyli gwarantowany miesięczny dochód, dla zaspokojenia najniezbędniejszych po­trzeb. Tak więc w przypadku narodzin dziecka do­chód rodziny wzrastałby automatycznie, ponieważ rodzina otrzymywałaby od tej chwili dodatkowy czek na dziecko; dywidenda usunęłaby najistot­niejszą przeszkodę w akceptowaniu modelu ro­dziny wielodzietnej.

    Ponadto, społeczni kredytowcy postulują wyna­grodzenie pieniężne dla matek pozostających w domu z powodu zajęć związanych z opieką i wy­chowaniem dzieci, ponieważ takie matki wykonują w domu pracę dającą w przyszłości przyrost naro­dowego produktu brutto, wychowując w codzien­nym trudzie przyszłych twórców tego produktu. Wprowadzenie płac dla matek zajmujących się pracą w gospodarstwie domowym byłoby właściwą odpowiedzią na apele Stolicy świętej, która w 1983 roku wydała dokument zatytułowany Karta Praw Rodziny, gdzie w Artykule 10 czytamy:

    „Wynagrodzenie za pracę powinno wystarczać na założenie rodziny i zapewnienie jej godziwych warunków utrzymania, dzięki odpowiedniej wyso­kości samego wynagrodzenia albo też z pomocą innych środków socjalnych takich jak dodatki ro­dzinne albo wynagrodzenie dla rodzica pracują­cego w gospodarstwie domowym; sytuacja finan­sowa rodziny powinna być wystarczająca na tyle, aby matka nie była zmuszona do pracy poza do­mem, ze szkodą dla życia rodzinnego i wychowa­nia dzieci. Praca matki w domu powinna być doce­niona i wynagradzana ze względu na jej wartość dla rodziny i społeczeństwa."

    Powszechna dywidenda jest rozwiązaniem nie­skończenie lepszym niż obecnie stosowane pro­gramy socjalne takie jak zasiłek dla bezrobot­nych, czy zasiłek z tytułu ubezpieczenia dla tych, którzy utracili pracę, itp., ponieważ dywidenda by­łaby fi­nansowana nie z podatków osób zatrudnio­nych, ale pieniędzmi wydanymi przez Narodowe Biuro Kredytowe. Nikt więc nie żyłby na koszt po­datni­ków; dywidenda byłaby dziedzictwem, przy­sługują­cym obywatelom Kanady, gdyż wszyscy oni są udziałowcami firmy „Canada Limited".

    W przeciwieństwie do zasiłku dla bezrobot­nych, dywidenda byłaby wypłacana bezwarun­kowo, bez ograniczeń zależnych od wysokości do­chodu, nie byłoby więc groźby wstrzymania jej wy­płacania tym, którzy chcą pracować zarobkowo. Co więcej, jeśli ludzie rezygnowaliby z pracy, spa­dałby poziom produkcji w kraju, a co za tym idzie obniżana byłaby wysokość dywidendy, opartej przecież na wielkości produkcji. Daleka od stwa­rzania pokusy bezczynności, dywidenda mobilizo­wałaby ludzi do poszukiwania i wyboru takich za­jęć, które najlepiej odpowiadają ich kwalifikacjom zawodowym. Bez dywidendy, postęp techniczny nie byłby już nigdy więcej sprzymierzeńcem, ale wrogiem ludzkości, gdyż eliminując potrzebę ludz­kiej pracy prowadzi on do utraty zarobku, w tym przypadku (bez dywidendy) jedynego źródła do­chodu.

Finansowanie prac publicznych

    Jak w tym systemie społecznego pieniądza (kredytu) byłyby finansowane prace publiczne i usługi? Kiedykolwiek tylko zaistniałaby społeczna potrzeba wykonania jakiegoś publicznego projektu, rząd nie stawiałby sobie pytania: „Czy mamy pie­niądze na budowę tego projektu?" ale pytałby wtedy „Czy mamy materiały i pracowników, aby zrealizować projekt?" Jeśli tak, to Narodowe Biuro Kredytowe automatycznie emitowałoby nowe pie­niądze na finansowanie nowej produkcji.

    Załóżmy, że społeczeństwo domaga się zbudo­wania nowego mostu, którego koszt wynosi 50 milionów dolarów. W tym przypadku Narodowe Biuro Kredytowe kreuje 50 milionów dolarów, aby sfinansować budowę mostu. Ponieważ wszystkie nowo wydane pieniądze powinny być całkowicie wycofane z obiegu w czasie, gdy nowa produkcja jest skonsumowana, to i w tym przypadku pienią­dze wydane na budowę mostu powinny być wy­co­fane z obiegu, gdy most zostanie skonsumo­wany.

    W jaki sposób most może zostać „skonsumo­wany"? Miarą skonsumowania jest fizyczne zuży­cie i utrata wartości (deprecjacja). Załóżmy, że in­żynierowie budujący most oszacowali okres jego użytkowania na 50 lat. Zatem most ten traci każ­dego roku jedną pięćdziesiątą (1/50) swej począt­kowej wartości; ponieważ koszt jego budowy jest 50 milionów dolarów, jego deprecjacja będzie wy­nosić 1 milion dolarów na rok. Dlatego każdego roku musimy wycofać 1 milion dolarów z obiegu, i tak przez 50 lat.

    Czy to wycofanie będzie zrealizowane za po­średnictwem podatków? Nie, nie jest wcale ko­nieczne, aby wycofywać pieniądze tym sposobem, stwierdził Clifford Hugh Douglas, szkocki inżynier, twórca idei Kredytu Społecznego; jest inny, prost­szy mechanizm: metoda ceny skorygowanej (zwana też metodą skompensowanego dyskonta). Oto wypowiedź Douglasa z 19 stycznia 1938 roku w Londynie:

    „Przerośnięty, skomplikowany, irytujący i po­chłaniający mnóstwo czasu system podat­kowy, przysparzający setkom ludzi ogromu niepotrzebnej pracy jest kompletnym marno­waniem czasu. Ten sam rezultat, który daje system podatkowy, można osiągnąć bez księ­gowania dokonywanego dla mi­lionów osób, a mianowicie poprzez system cen."

Cena skorygowana

    Jak działa system skorygowanej ceny? Naro­dowe Biuro Kredytowe byłoby odpowiedzialne za księgowanie rachunku narodowe aktywa i pasywa. W kolumnie narodowe aktywa wpisywano by to wszystko, co zostało wyprodukowane w kraju w danym okresie (aktywa/produkcja), a druga ko­lumna służyłaby do rejestrowania tego co zostało skonsumowane (pasywa/konsumpcja). Jeden mi­lion dolarów rocznej deprecjacji mostu, wyliczonej powyżej byłby wpisany do kolumny „konsumpcja" i dodany do kwot innych rodzajów konsumpcji lub wielkości deprecjacji innych rzeczy w kraju w da­nym okresie.

    Douglas wykazał także, że rzeczywistym kosz­tem produkcji jest jej konsumpcja. W naszym przy­kładzie z mostem cena wynikająca z kosztu jest równa 50 milionów dolarów. Ale rzeczywisty koszt mostu jest równy sumie tego, co zostało skonsu­mowane w celu zbudowania go. Wprawdzie nie jest możliwe aby znać rzeczywisty koszt każdego wyprodukowanego produktu z osobna, to jednak, z drugiej strony, łatwo obliczyć jaki był rzeczywisty koszt całkowitej produkcji krajowej w ciągu danego roku: jest to wszystko to, co zostało skonsumo­wane w kraju w tym roku.

    Niech na przykład narodowe konto Kanady wy­kazuje, że w ciągu roku całkowita suma towarów na sprzedaż była równa 500 miliardów dolarów, a z drugiej strony, że w tym samym roku całkowita konsumpcja wynosiła 400 miliardów dolarów. Zna­czy to, że Kanada była w stanie wyprodukować dobra i usługi na kwotę 500 miliardów dolarów w danym roku, podczas gdy kraj ten mógł skonsu­mować w tym okresie dobra i usługi o wartości tylko 400 miliardów dolarów.

    Zatem rzeczywisty koszt produkcji wycenionej na 500 miliardów dolarów jest równy 400 miliar­dów. Społeczeństwo ma prawo zebrać owoce swojej pracy – produkcję wycenioną na 500 miliar­dów – płacąc za nią tylko 400 miliardów. Ponadto, jak to było wcześniej stwierdzone, pieniądze po­winny być wycofane z obiegu skoro tylko dobra zostały skonsumowane: jeśli dobra i usługi warto­ści 400 miliardów zostały skonsumowane w kraju w ciągu roku, to właśnie 400 miliardów powinny być wycofane, ani mniej, ani więcej.

Dyskonto na ceny

    W jaki sposób Kanadyjczycy mogą otrzymać dobra i usługi wycenione na 500 miliardów dola­rów, płacąc za nie tylko 400 miliardów? Jest to zu­pełnie proste. Cena sprzedaży wszystkich dóbr i usług musi być zredukowana o 1/5 – 20% dys­konto. Narodowe Biuro Kredytowe zarządziłoby 20-procentowe dyskonto na wszystkie ceny deta­liczne w określonym okresie. Na przykład, gdyby dany artykuł był wyceniony na 500 dolarów, ja pła­ciłbym tylko 400 za niego.

    Ale handlowiec powinien uzyskać 500 dolarów ze sprzedaży tego produktu, ponieważ ta cena, 500 dolarów, zawiera wszystkie koszty związane z prowadzeniem jego placówki handlowej plus na­leżny zysk. Dlatego też Douglas mówi tu również o „skompensowanym dyskoncie": w przykładzie opi­sanym wyżej handlowiec uzyskałby kompensatę w wysokości 100 dolarów, wypłaconą przez Naro­dowe Biuro Kredytowe, równą kwocie dyskonta udzielonego konsumentowi.

    Dla każdej transakcji sprzedaży handlowiec mu­siałby przedstawić kwit sprzedaży w Narodo­wym Biurze Kredytowym, które zwróciłoby mu kwotę dyskonta udzielonego konsumentowi. W efekcie nikt nie byłby pokrzywdzony: konsumenci otrzymaliby dobra, które nie zostałyby sprzedane, gdyby nie zastosowano operacji skompensowa­nego dyskonta, a handlowcy uzyskaliby pełne po­krycie swych kosztów.

Inflacja byłaby niemożliwa

    Dzięki mechanizmowi dyskonta na ceny, infla­cja stałaby się niemożliwa, ponieważ dyskonto ob­niża ceny. Inflacja oznacza wzrost cen, a najlep­szym sposobem zapobieżenia wzrostowi cen jest ich obniżanie! Co więcej, dyskonto na ceny jest dokładnie odwrotnością podatku nałożonego na operację kupna-sprzedaży: zamiast płacić za do­bra więcej z powodu nałożonego podatku, konsu­ment płaciłby mniej z powodu udzielonego dys­konta. Czy miałbyś tu podstawy do narzekań.

    Jeśli w systemie Kredytu Społecznego ist­niałby tylko problem drukowania pieniędzy i nic więcej, to naprawdę nie byłoby zupełnie powodu, aby się martwić o inflację. Ale Kredyt Społeczny oferuje techniki zapobiegające każdemu zagroże­niu infla­cją. W systemie Kredytu Społecznego są trzy pod­stawowe zasady: 1. Pieniądze muszą być wolne od długu (bez odsetek) i emitowane przez rząd – reprezentant społeczeństwa – w ilości sto­sownej do wartości produkcji, a wycofywane z obiegu sto­sownie do wielkości konsumpcji; 2. Mie­sięczna dywidenda dla każdego obywatela; 3. Skompen­sowane dyskonto. Wszystkie trzy zasady są nie­zbędne; jeśli usunąć dowolną z nich, system prze­stanie działać poprawnie.

    Wszystkie, opisane tu bardzo zwięźle, techniki Kredytu Społecznego mają na celu jedynie finan­sowanie produkcji dóbr odpowiadających potrze­bom, i finansowanie dystrybucji (konsumpcji) tych dóbr, aby zaspokoić te potrzeby. Jeśli prześle­dzimy obieg pieniądza w systemie Kredytu Spo­łecznego, to zauważymy, że pieniądz w tym obiegu nigdzie się nie spiętrza; podąża on tylko za stru­mieniem dóbr, będąc puszczany w obieg, gdy do­bra są wyprodukowane, i zwracany do swego źró­dła (Narodowe Biuro Kredytowe), gdy dobra są skonsumowane (sprzedane). W każdym momen­cie pieniądz jest dokładnym odbiciem fizycznej rze­czywistości: pieniądz pojawia się, gdy pojawia się nowy produkt, i znika, gdy produkt znika (tzn. gdy produkt jest skonsumowany).

Podatki i Kredyt Społeczny

    Co stałoby się z obecnymi podatkami w syste­mie Kredytu Społecznego? Wszystkie podatki zo­stałyby drastycznie zredukowane, a z czasem zu­pełnie zniesione. Główną wytyczną i celem byłoby, aby ludzie płacili tylko za to co konsumują. Kon­sumpcja dóbr publicznych (jak np. mostów) byłaby płacona poprzez korygowanie cen, jak wyjaśniono wyżej. Jednakże byłoby to niesprawiedliwe, gdyby wszyscy obywatele kraju płacili za usługi ofero­wane np. tylko miastom, takie jak wodociągi, kana­lizacja, itd. Za takie usługi powinni płacić zarządom miasta tylko ci, którzy te usługi otrzymują.

    Administracja publiczna nie zaciągałaby już żadnych długów publicznych, które są matema­tycznie niespłacalne, i na obsługę których każdego roku przeznacza się sporą część dochodów po­chodzących z podatków. (W przypadku rządu Ka­nady, obsługa długu publicznego kosztuje 1/3 wszystkich wpływów podatkowych.) Nie musieliby­śmy płacić na żaden z dotychczasowych progra­mów socjalnych (zasiłki dla bezrobotnych, ubez­pieczenie od skutków utraty pracy, itd.), które zo­stałyby korzystnie zastąpione przez bezwarun­kową miesięczną dywidendę dla każdego obywa­tela.

    Wszystko to otwiera takie horyzonty i możliwo­ści, o których wielu ludziom nawet się nie śniło. Aby te możliwości mogły się stać rzeczywistością, wszyscy powinni studiować system Kredytu Spo­łecznego. W tym celu wszyscy powinni zaprenu­merować i czytać czasopismo „Michael".

    Drogi Przyjacielu czytający ten artykuł, teraz Twoja kolej: zrozumiałeś, jak działa system Kre­dytu Społecznego, więc Twoją powinnością i od­powie­dzialnością jest pomóc także innym w jego zrozu­mieniu, przez zachęcanie ich do prenumero­wania pisma „Michael". Powodzenia!

Alain Pilote

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com