French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Służebnica Boża Siostra Medarda

w dniu sobota, 01 styczeń 2022.

Siostra Medarda zmarła w opinii świętości w 80 roku życia. urodzona była w Nowym Sączu, a może w okolicach Nowego Sącza. Ojciec jej był architektem, miała liczne rodzeństwo, wychowana bardzo religijnie, zwłaszcza matka dawała żywy przykład pobożności. W 19 roku życia, po ukończeniu szkoły średniej (w 1912) wstąpiła do klasztoru. Jak nieraz mówiła, do klasztoru zaprowadziło ją piękno przyrody. Podziwiając urok twórczości Bożej, zapragnęła oddać się na służbę samemu Stwórcy.

Siostra Medarda już we wczesnych latach swego dzieciństwa miała pewne charyzmaty i jako 12-letnia dziewczynka widziała koło siebie Anioła Stróża. Później te wizje i również słyszane słowa stopniowo się wzmagały.

Pan Bóg jej niczego nie odmawiał i była wysłuchiwana w swoich modlitwach. Wiarę miała tak wielką jakiej mogę to szczerze powiedzieć nigdy u nikogo nie spotkałam. Gdy np. chodziło o uproszenie uzdrowienia dla ciężko chorych, a nawet beznadziejnie chorych, odpowiadała: Dopóki nie jest w kostnicy nie tracę nadziei. Trzeba się modlić! Siostrę nazywano Żebraczką modlitwy, bo każdego kogo spotykała prosiła o modlitwę. W ten sposób zapewniała sobie pomoc w swoich modlitwach. A modliła się nieustannie, miała wielki dar stałej łączności z Bogiem. Wspominała mi raz, że modlitwą w jednej sekundzie obejmuje cały świat: ziemię, niebo, czyściec.

Siostra twierdziła też, że DUSZE ZMARŁYCH WIEDZĄ O TYM, GDY JE ODWIEDZAMY NA CMENTARZU, nawet że wiedzą o nas wszystko tj. tyle ile Bóg pozwala, aby wiedziały. Tylko my o nich nie wiemy. One się za nas modlą i dusze w niebie za nas się modlą, ale mają o wiele więcej możliwości upraszać dla nas łaski, jeżeli my je o to prosimy.

Twierdziła też, że żadna modlitwa nie idzie na marne, bo chociaż czasem pozornie nie jesteśmy wysłuchani, to Bóg wysłuchuje nas w inny sposób, sobie wiadomy. Bóg ma na uwadze zawsze dobro duszy, dobro życia wiecznego i nasze warunki życia nagina do tego najważniejszego celu. Nie domyślamy się nawet, jak Bóg zabiega na każdą chwilę o dobro każdej duszy. My nie wiemy co dla nas lepsze, lecz wola Boża jest zawsze dobrem dla nas.

Widziała dusze w czyśćcu pokutujące jak jej to było uzmysłowione najpierw w łachmanach i brzydkie, które przez stopniowe oczyszczanie czyśćcowe stawały się coraz piękniejsze i cierpiały coraz mniej. W końcu nie cierpiały już, lecz nie były jeszcze w pełnej szczęśliwości, aż nastąpiło wejście do nieba, które jest uroczystą wielką chwilą nie tylko dla tej duszy, ale dla wszystkich świętych dusz w niebie. Każda dusza czuje się tam szczęśliwa i każda znajduje spełnienie swoich pragnień. O czyśćcu mówiła, że trwać może dla niektórych dusz zaledwie kilka minut, a dla innych może trwać nawet do końca świata. Stopień w czyśćcu jest też różny. Mogą być cierpienia w takim nasileniu, że niekiedy dusza nawet nie wie, czy znajduje się w czyśćcu czy w piekle.

Ludzi pocieszała w ich cierpieniach, wskazując na doniosłość cierpienia że cierpienie więcej jeszcze znaczy niż modlitwa, co nie przeszkadzało, że powtarzała często: Modlitwa to potęga! Sama upraszała tyle, że można powiedzieć: Pan Jezus nie odmawiał jej niczego.

Przeważnie zachęcała ludzi do zamawiania Mszy św. w intencjach, na których im zależało. Uważała, że Msza św., z chwilą gdy jest zamówiona, już odnosi swój skutek. Zofia-Medarda twierdziła, że każda chwila życia ma swoją wartość, a nawet każda sekunda, choćby ze względu na samo cierpienie. A więc długie życie trzeba sobie cenić. Jeżeli Bóg zabiera duszę w młodym wieku, to ma w tym szczególne cele, czasem dla tej duszy, ponieważ nie uświęciłaby się w dalszym życiu, czasem jako ofiarę za innych, za otoczenie, które po stracie drogiej im osoby zbliża się do Boga, lub dla innych celów Bogu tylko wiadomych.

prof. Janina Thomasówna

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com