French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Wykład z Allardville, cz.3

Napisał Louis Even w dniu sobota, 01 sierpień 2009.

Wielka prawda na mojej drodze

Pan Smith nie będzie jedyną osobą, która bę­dzie mogła tak uczynić. Oznacza to, że w całym kraju budowane będą domy w odpowiedzi na po­trzeby rodzin. Wpłynie to nie tylko na przemysł bu­dowlany. Mamy rolników, którzy chcą kupić trak­tory, zamiast zaprzęgać koni do uprawy swojej ziemi. Będą bardzo szczęśliwi z posiadania trakto­rów. Traktory są już wyprodu­kowane. Są gotowe do sprzedaży. Jeśli ci, którzy produkują traktory, potrzebują pie­niędzy na ich produkcję zanim zo­staną one sprzedane, muszą zrobić dokładnie to, co zrobił pan Smith. Kiedy sprzedadzą rolnikowi traktor, powie on: „Nie mogę od razu zapłacić go­tówką za ca­łość. Ile kosztuje wasz traktor?". „Kosztuje 2000 dolarów". „Dobrze, jeśli zapłacę wam 200 dolarów rocznie przez dziesięć lat, albo 400 dolarów rocznie przez 5 lat, czy zgo­dzicie się na to?". „Oczywiście. W po­rządku."

Rolnik może to zrobić, ponieważ posiadając traktor zwiększy on swoją roczną produkcję o wię­cej niż 400 dola­rów. Dzięki temu systemowi kre­dytowemu, pieniądze, które zostają stworzone w związku z produk­cją, wracają teraz po jej zaku­pie­niu do banku, do swego źródła i stają się pie­niędzmi martwymi. Zostają zlikwidowane.

Pieniądze zostają stworzone, po­tem wracają do swojego źródła. Tak długo, jak pieniądze two­rzone są tak szybko jak tworzona jest produkcja i kiedy nie po­wracają do swojego źródła szybciej, niż produkcja nie dotrze do rodzin, nie ma pro­blemu. To jest dobry system. Wszystko działałoby samo przez się. Ach! Znaczy to, że mielibyśmy wszystko, co jest po­trzebne, żeby kwitło nasze rol­nictwo, żeby budować domy, budować akwe­dukty, budować szkoły i wznosić kościoły, robić wszystkie rzeczy konieczne, budować drogi i mo­sty, tak długo, jak będą dostępni pracownicy i ma­teriały do wykonania tego wszystkiego. Gdyby siła robocza i materiały nie były do­stępne, wtedy nie można by­łoby prosić o pieniądze z banku. Potrze­bujemy lu­dzi, by to zrobić. Po­trzebujemy ludzi, któ­rzy wła­śnie to chcą zrobić. Jest to bardzo proste. Jeśli chodzi o produkcję, nie byłoby żadnego pro­blemu.

Nie ma żadnego po­wodu, by mieć problemy. W przeciwnym razie mamy dyktaturę nad produkcją i to jest dokładnie to, co mamy dzisiaj. Nie mamy jednak dyktatury nad produkcją mate­riałów wojen­nych. Popatrzmy tylko na to. W Kanadzie, w tym roku, wydaliśmy znów 4 miliardy do­larów na prze­mysł materiałów wo­jennych. Ta suma jest znacznie wyższa dla Stanów Zjednoczo­nych. Cała produk­cja dla celów pokojowych powinna być automa­tycznie finansowana w ten spo­sób. Kiedy powstaje produk­cja, powinny też powsta­wać pieniądze w bezpośredniej proporcji do oszacowanej wielkości tej nowej produkcji.

Jaki jest faktyczny stosunek pieniędzy w relacji do całej nowej produkcji? Faktyczny sto­sunek pie­niędzy oznacza przypi­sanie, ustalenie albo osza­cowanie określonej sumy, w kate­gorii pienię­dzy, dla tej całej nowej produkcji. Na przykład, sprze­dawca materiałów wypisze rachunek, który ustali sumę dla produktów pochodzących z tartaku pana Smitha. Są one oce­nione albo oszaco­wane na 8500 dolarów. W tym przypadku, muszą zostać wyprodukowane pieniądze w sumie, od­powia­dają­cej tej oszacowanej wartości materiałów, jaka wy­nosi 8500 dolarów. Ta produkcja jest oceniona albo oszacowana w licz­bach na 8500 dolarów. Dlatego 8500 dolarów musi zostać wytworzone w po­staci nowych pieniędzy, żeby zapłacić za tę nową produkcję. Jest to tylko zwykły zdrowy rozsądek i reprezentuje on zdrowy i skuteczny system księ­gowości w kraju.

Jednak to nie jest wszystko. Jeżeli finansuje się produkcję, którą wyko­nuje producent, nie ma żadnego problemu z tą metodą. To jest wspaniała sprawa. To jest bardzo dobra rzecz. Tymczasem, co się dzieje? Suma cen produktów jako całość daje razem dużo wyższą liczbę, niż suma liczb re­prezentujących pieniądze jako całość, które do­stają się w ręce społe­czeń­stwa. W jaki sposób pie­niądze są rozprowadzane w społeczeństwie? Po­przez pen­sje, zarobki, dywidendy i zy­ski wypła­cane przemysłowcom. Ponadto, dochody, jak pań­stwo widzicie, nie są rozprowadzone zanim nie zo­stanie dokonana sprze­daż produktów. Kupiec de­taliczny nie może otrzymać dochodu ze swojej sprzedaży zanim faktycznie nie sprzeda towaru. To jest niemożliwe. Musi on najpierw sprzedać swoje produkty. Dochody nie mogą zostać rozprowa­dzone zanim nie sprzeda się towa­rów.

 Jest więcej innych czynników z tym związa­nych, niż tylko wydatki na pensje, zarobki i dywi­dendy dla przemysłow­ców. Są koszty maszyn. Są pieniądze odłożone na przyszłe renowacje albo na koszty wymiany maszyn. Nie ma tak dużo pienię­dzy przechodzących przez ręce społeczeń­stwa, żeby zapłacić na rynku za wszystkie dodane ceny produktów jako ca­łość, w jakimkolwiek pojedyn­czym cyklu produkcyj­nym. W dodatku, fabryka od­kłada pieniądze na okres 10 lat, żeby wydać je w tym 10-letnim okresie. Ponadto, maszyny produ­kują w tym czasie towary, a pieniądze, które zo­stały odło­żone znajdują się w cenach produktów wchodzących na rynek. Pieniądze, które zostały odło­żone na wymianę maszyn są zawarte w cał­kowi­tych cenach produktów wchodzących na ry­nek. Tych pieniędzy potrzebnych na wymianę albo renowację maszyn w przyszło­ści nie ma w portfe­lach ludzi. Zatem, w jaki sposób ludzie będą mogli zapłacić za wszystkie produkty znaj­dujące się na rynku? Jak państwo widzicie, jest to matematycz­nie niemożliwe.

W celu wyjaśnienia, dodajmy wszystkie pienią­dze, które znajdują się dzisiaj w portfe­lach wszyst­kich Kanadyj­czyków. Z drugiej strony, dodajmy wszystkie ceny wszystkich produktów, które są do kupienia przez Kanadyjczy­ków. Stanie się oczywi­ste, że pierwsza suma pie­niędzy dodanych w portfelach ludzi jest w całości dużo mniejsza niż druga suma pieniędzy – cen na etykietach – do­dana w całości. Pierwsza dodana ilość pieniędzy, które znajdują się w rękach ludzi zwana jest „siłą nabywczą". „Etykietki", które są dołączone do pro­duktów zwane są „cenami". Jak widzicie, całkowita siła nabywcza ludzi jest zawsze niższa od całko­witej sumy cen, które są przypi­sane produktom wchodzącym na rynek w każdym cy­klu produkcyj­nym. (Jest to fakt dowiedziony przez twórcę Kre­dytu Społecznego, majora Douglasa w twier­dzeniu A + B).

Jest to powód, dla którego pewnych produktów nie można sprzedać, kiedy przez cały czas ludzie chcieliby je kupić. Są wśród was tacy, którzy cho­dzą po ulicy Bathurst, gdy mogą iść tak daleko, i przyglądają się wystawionym w oknach sklepów produktom. Wiele rzeczy zaspokajałoby wasze in­dy­widualne potrzeby, rzeczy, których brakuje w waszych domach, a które są wystawione w oknach sklepów. Ponadto, kupiec detaliczny podałby wam swoje prawe ramię, żebyście weszli i kupili te nie­sprze­dane rzeczy. Czasami reklamuje się on przez dzienniki, przez radio, przez ulotki dostarczane do waszych skrzynek pocztowych. Posuwa się on nawet tak daleko, żeby wysłać ludzi, którzy mają was zwabić do zakupu jego niesprzedanych towa­rów, i którzy mó­wią: „Przyjdźcie, mamy dla was okazję! Przyjdźcie, mamy dla was okazję!". Ci lu­dzie mówią nawet do was: „Wejdźcie i kupcie, nie potrzebujecie żadnych pieniędzy, możecie mi za­płacić 2 albo 4 miesiące później". Jednak odpo­wiadacie, że za 2, czy za 4 miesiące będziecie tak biedni, jak jesteście dzisiaj.

 Jeżeli nie jestem dziś bogatym człowiekiem, nie będę ani trochę bogatszy za 2 albo 4 miesiące, chyba że wydarzy się cud. Nawet, jeśli nabywam dzisiaj twoje towary na kredyt, nie wkłada to ani tro­chę więcej pie­niędzy do mojego portfela. Jeżeli nie mogę dziś kupić twoich towarów za gotówkę, nie będę mógł zapłacić ci za nie, nawet za 4 mie­siące. Ach! Oni znajdują się w smutnym stanie. To jest niefor­tunne. Ich portfele skurczyły się, a ceny pro­duktów nie. Raczej to ceny są napompowane. Cena jest zbyt wysoka. Wszystko kosztuje zbyt dużo. Dlatego ludzie nie na­bywają niczego. Sklepy nie mogą sprze­dać swoich towarów. Sklepy za­trudniają mniej ludzi i mniej kupują od hurtowni­ków. Hurtow­nicy muszą także zwalniać ludzi. Kiedy nasze produkty zaczną się znów sprzedawać, wtedy będziemy produkować więcej, mówią.

Byliście wszyscy tak kompetentni w swoich pracach, że w sklepach znajdują się niezli­czone produkty, które nie znalazły kupca i pozostały nie­sprzedane. To nie jest błąd społe­czeństwa. Tak, pracownicy byli bardzo kompetentni w wykonywa­niu obfitej produkcji. Z dru­giej strony, system mo­netarny nie był tak kompetentny; nie wykonał swojej pracy bardzo do­brze. W portfelach społe­czeń­stwa nie ma wystarczającej ilości pieniędzy. Właśnie tam leży cały problem.

Niektórzy powiedzą: „Co możemy na to pora­dzić? Jak możemy włożyć więcej pieniędzy w ręce ludzi? Czy powinniśmy powiększyć zarobki i pen­sje?". To jest bardzo absurdalne. Jacyś ludzie się odetną: co to znaczy absurdalne? Zwiększcie wszystkie zarobki i pensje na przy­kład o 2 dolary, a natychmiast pracodawcy zwiększą swoje ceny o 2 dolary.

Oni też muszą! Oni też muszą! Pracodawca nie może płacić za wzrost zarobków i pensji pra­cow­ników ze swojej własnej kie­szeni. Dlatego, w konsekwencji musi on koniecznie podnosić ceny swoich produktów. To jest zwykły zdrowy rozsą­dek. Jeżeli pracodawca musi zapłacić swoim pra­cownikom 2 dolary więcej, będzie on musiał zwięk­szyć ceny swoich produktów o 2 do­lary. Nic tu nie można zrobić. To jest po prostu zdrowa księgo­wość. Nie można doprowadzić pra­codawcy do bankructwa, żeby włożyć więcej pieniędzy do kie­szeni pracownika. Jeżeli jutro pracodawca zban­krutuje, żaden z nich nie znajdzie się w lepszej sytuacji materialnej, ani pra­codawca, ani pracow­nik.

Co trzeba tutaj zrobić? To oczywiste, że ilość pieniędzy w naszych kieszeniach musi się zwięk­szyć bez przechodzenia przez zarobki i pensje. Ilość pieniędzy musi się zwiększyć bez przecho­dzenia przez jakikolwiek z sektorów włączonych w procesy produkcyjne. Ilość pienię­dzy musi się zwiększyć bez przechodzenia przez pracodawców. Ilość pieniędzy musi się zwiększyć bez prze­cho­dzenia przez przemysł. Ilość pieniędzy musi się zwiększyć bez prze­chodzenia przez przedsię­bior­stwa. Pieniądze muszą znaleźć się w rękach ludzi bez przecho­dzenia przez pracodawców, przemysł i przedsiębiorstwa, mówisz? Oczywiście! Jacy lu­dzie? Wszyscy ludzie, wszyscy ludzie potrzebują pieniędzy. Kredyt Społeczny nazywa to „dywi­dendą dla wszystkich ludzi". Pozwólcie, że wyja­śnię wam istotę rzeczy. Nie będę mówił zbyt długo; nie chcę was zanudzać.

Dywidenda rozprowadzana dla wszystkich lu­dzi. Pieniądze muszą dotrzeć do rąk wszyst­kich ludzi. Nawet do ludzi, którzy są bezczynni? A co z ludźmi, którzy nie pracują? Nawet do tych, któ­rzy pracują? Tak, nawet do tych, którzy pracują. Jak pie­niądze będą rozprowadzane do tych ludzi, któ­rzy nie pracują? Będą one wyemitowane przez Bank Kanady w systemie Kre­dytu Społecznego. Jak pieniądze zostaną rozprowadzone do tych, którzy pracują? Zrobią to przedsiębiorstwa płacące za­robki i pensje oraz Bank Kanady przez rozpro­wadzanie Naro­dowej Dywidendy. Zatem masz na myśli, że ludzie pracujący też otrzymywaliby naro­dową dywidendę? Oczywiście! To byłoby poza ich zarobkami i pensjami. Czy ludzie, którzy nie pra­cują, otrzymają jako swój dochód tylko naro­dową dywidendę? Tak, zgadza się.

Ach! To słowo – dywidenda, to słowo – dywi­denda wydaje się brzmieć tak źle w uszach lu­dzi, którzy nie rozumieją, co to właściwie znaczy. To słowo z jakiegoś powodu brzmi „zabaw­nie" dla tych ludzi. Czy są to niezarobione pieniądze? Na pewno, to są niezarobione pienią­dze. Ten, który otrzymuje te pieniądze, nie zarobił ich. Mój Dobry Boże, o co tu chodzi? Do­stawać pieniądze, które nie zostały zarobione. Tak zawsze to się zaczyna; pieniądze nigdy nie są zarobione na początku ich emisji.

Wcześniej, kiedy bank stworzył 80 milionów na wojnę, czy zarobił on te pieniądze? On po pro­stu wpisał liczbę 80 000 000 $ do swojej księgi głów­nej. Wiecie, że bank po utworzeniu 80 000 000 dolarów w swojej księdze głównej, zażądał zapłaty odsetek od tej pożyczki. Bank działa tak, jak gdyby te pieniądze zostały zarobione. Kiedy pieniądze zostają stworzone, na początku ich istnienia nie są to nigdy zarobione pieniądze.

Dywidenda byłaby nowymi pieniędzmi wyemi­towanymi dla wszystkich ludzi. Tak, ale czy legal­nie mamy prawo do tego? Najpewniej, mamy le­galne prawo do tego. Dlaczego? Ponie­waż nie zwariowaliśmy, jesteśmy kapitalistami. Dobry Boże! Po­patrzcie na ludzi w Rogersville albo w Ro­bertsville, albo gdzie indziej. Przejedźcie się po ich wiejskich drogach. Czy ci ludzie są kapitali­stami? Oni najpewniej są kapitalistami. Dobry Boże, o czym wy mówicie? Oni są żebrakami. Oni nie są kapitali­stami. Są kapitalistami, którzy zostali prze­kształceni w żebra­ków. W każdym razie, oni są nadal kapitalistami. Wszyscy jeste­śmy kapitali­stami. To stwier­dzenie brzmi „zabawnie" w uszach ludzi, którzy nie są poinformowani w tej sprawie.

Co rozumiemy przez słowo „kapitał"? To jest rzecz, która pomaga człowiekowi produko­wać wię­cej niż, gdyby miał tylko użyć swoich rąk. Co masz na myśli? Zawsze myślałem, że kapitał re­prezen­tuje pieniądze. Pieniądze są tylko rzeczą uży­waną, żeby ocenić, oszacować, przypisać liczbę do war­tości kapitału. Pieniądze są tylko liczbami. Pienią­dze nie są kapita­łem. One repre­zentują tylko w liczbach wielkość ocenionej albo oszacowanej wartości kapitału. Dodaj liczby tak wysoko jak twój dom, jeżeli chcesz, ale jeśli nie ma tam nikogo do pracy, jeśli nie ma żadnych ma­teriałów do jej wy­konania, wszystkie te liczby będą bezwartościowe. Pyta­cie, co rozumiemy przez kapitał? To jest jak narzędzia, których się używa, żeby móc lepiej i skuteczniej pracować.

Weźmy kobietę, która używa miotły do zamia­tania swojego domu. Gdyby nie miała miotły, w jaki sposób zamiotłaby dom? Czy używałaby swoich palców do wycierania kurzu? Najpew­niej uszko­dziłaby sobie na nich skórę. Na dodatek, zebra­nie całego brudu zajęłoby bardzo dużo czasu. A teraz miotła. Miotła nie jest bardzo duża, ale ściera większą powierzchnię brudu za jednym ra­zem, niż można to zrobić tylko przy pomocy czyichś palców. Poza tym, nie jest to tak męczące. Miotła jest jej kapitałem. Wykonuje ona przy pomocy swojej mio­tły więcej pracy, niż bez niej. To jest kapitał. Nie jest on duży. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy elek­tryczny odkurzacz, kapitał jest większy.

Weźmy kogoś, kto posiada gospodarstwo rolne. Nie ma on żadnych pieniędzy, ale po­siada gospodarstwo rolne. Po­nieważ posiada gospodar­stwo rolne, może wyprodukować wię­cej rzeczy niż, gdyby nie posiadał tego gospodarstwa. Na pewno. Jego gospodarstwo rolne jest kapitałem. Jeżeli ma on łopatę do kopania w ziemi, to jest w lepszej sy­tuacji, niż gdyby musiał kopać w ziemi gołymi rę­kami albo próbował zaorać ją przy pomocy gałęzi. Jeżeli ma on łopatę, to praca idzie szybciej, niż ko­panie ręką i widłami. Jeżeli posiada on pług i konie, to idzie nawet lepiej i szybciej. Jeśli ma on traktor z dwoma coko­łami ustawionymi jeden obok dru­giego, to idzie nawet jeszcze szybciej. Wszyst­kie te rzeczy nazywane są kapitałem.

Kapitał oznacza coś, co pomaga komuś w pro­dukcji. Dobrze więc, kto jest kapitalistą? Ten, kto posiada kapitał. Ten, kto posiada kapitał jest kapi­talistą. Co właściwie tworzy dzisiaj największy czynnik kapitałowy w naszej nowoczesnej produk­cji? Co właściwie pomaga dzisiaj najbardziej w wy­konywaniu produktów? Czy myślicie, że to siła ro­bocza w fabrykach stanowi dzisiaj największy czynnik w naszej nowoczesnej produkcji? Najpewniej nie! Powiedzmy, że miałem usunąć maszyny z za­kładów. Usunąć elektryczność z fabryk. Usunąć ropę naftową. Usunąć wszystkie te wynalazki. Usunąć wszystkie rzeczy, które pomagają pracow­nikowi; i gdybym miał zostawić w fabrykach sa­mego robotnika tylko z jego rękami, albo wprowa­dzić do fabryk 10 razy więcej robotników, skutek będzie taki, że skończy się to 100 razy mniejszą produkcją niż faktycznie mamy ją dzisiaj. Dla­czego? Ponieważ to nie siła robocza jest głów­nym czynnikiem w dzisiejszej nowoczesnej produk­cji. Zatem, co jest głównym czynnikiem w dzisiejszej mamuciej produkcji? Główny czynnik stanowi praca maszyn. To jest praca, która po­chodzi z wynalazków. To jest praca, która pochodzi z za­stosowanej nauki. To jest praca, która pochodzi ze wszystkich od­kryć. Mamy prąd elektryczny, który wprawia silniki w ruch, który oświetla miejsca pracy robotników. Tego nie było 400 lat temu. Nawet 200 lat temu. Te rzeczy nie istniały w tamtych czasach. Na przykład, te same wodospady, które istniały wtedy, dzisiaj istnieją nadal w tych samych miej­scach, ale wtedy nie używano wodo­spadów do pro­dukcji elektryczności, jak to się dzieje dziś. Dla­czego? Z prostego powodu, że ludzie w tam­tych czasach nie umieli wykorzystać energii potencjal­nej tych wodospadów.

Potem ludzie na­uczyli się i odkryli, jak użytko­wać tę potencjalną energię elektryczną. Kiedy to było? Około 100 do 150 lat temu. Nauczyli się, jak robić samochody. Nauczyli się, jak wydobywać ropę naftową z ziemi. Nauczyli się, jak rafi­nować ropę naftową. Nauczyli się, jak produkować ben­zynę z ropy naf­towej. Nauczyli się, jak budować 4-taktowe silniki, by wykorzystać je w samo­chodach. Ludzie na­uczyli się wszystkich tych rzeczy. Przez ostatnie 250 lat ludzie nauczyli się więcej za po­mocą roz­woju technicznego, niż przez tysiące po­przednich lat historii ludzko­ści. Można udowodnić, że w świecie miał miejsce wielki postęp. Do kogo te odkrycia należą? Do kogo należą te wynalazki? Dzisiaj z powodu rozwoju, z powodu po­stępu i dzięki tym, którzy dokonali tych wy­nalazków mo­żemy wyprodukować samo­chody na linii montażo­wej, zamiast robić je pojedynczo w warsztacie ślu­sarskim. Ci ludzie nie żyją dzisiaj. Ponadto, nikt na ziemi nie może powiedzieć: „Jestem tym, który wymyślił silnik parowy do pociągów, żeby mogły poruszać się po torach". Biedny idiota! Nikt nawet nie myślał o was, kiedy to nastąpiło. Zostało to wymyślone dawno temu. Ponadto, korzy­stamy z tego do dzisiaj. Silnik parowy jest kapita­łem. Jest to kapitał osiągnięty przez ludzkość. To jest wyna­lazek przekazywany z po­kolenia na pokolenie.

Gdybyśmy nigdy nie mieli zorganizowanego społeczeństwa, to znaczy ludzi żyjących w społe­czeń­stwie, uporządkowanym społeczeństwie, gdzie ludzie nie zabijają się nawzajem każdego dnia w roku, nie byłoby żadnych takich wynalaz­ków i nie bylibyśmy w stanie przekazywać ich po­koleniom, które przychodzą po sobie. Ponadto, wynalazcy nie wiedzieliby nawet, jak użyć takich wynalazków. Gdybyśmy nigdy nie żyli w zorgani­zowanym społeczeństwie, nie byłoby żadnych ta­kich wynalaz­ków, czyniących dziś życie w naszych społecznościach łatwiejszym. To jest dobro nale­żące do ludzkości, żyjącej jako społe­czeństwo. To jest dobro należące do ludzkości, która wciąż po­większa się przez pokolenia.

Ktoś, kto urodził się w 1959 r., urodził się w bogatym świecie, wzbogaconym przez poprzednie wieki. Nasz świat dzisiaj jest dużo bardziej bogat­szy, niż w roku 1059 na przy­kład, 900 lat temu. To jest duża różnica. Jak można nawet myśleć, mó­wiąc do ludzi urodzonych dzisiaj: „Pan niczego nie posiada, jeżeli chce pan któreś z tych rzeczy, musi pan na nie zarobić". Co to znaczy, że muszę na nie za­robić? Czy te wynalazki nie należą do mnie tak samo, jak należą one do innych członków na­szego społeczeństwa? Oczywi­ście! One należą do wszystkich ludzi, którzy tworzą dzisiaj na­sze spo­łeczeństwa. One należą do mnie i do ciebie, nie bardziej do ciebie niż do mnie. Nie więcej do mnie niż do ciebie, tak samo do ciebie jak do mnie, tak samo do mnie jak do ciebie. Te wynalazki należą dzisiaj do każdej pojedynczej osoby w naszych społeczeń­stwach.

„Tak", powiecie, „ale one należą do przed­się­biorstw. To przedsiębiorstwa zakupiły ma­szyny." Bardzo dobrze, oni są tymi, którzy kupili maszyny. To jest w porządku. Ponadto, zapłacili za te ma­szyny swoimi małymi dywidendami i swoimi ma­łymi zakupami. Ale patent, który został przy­znany właściwemu wynalazcy tej maszyny, wynalazek, który jest częścią tej maszyny, po­zwala nam złożyć kawałki stali w odpo­wiedni sposób. Gdyby u po­czątku tego wszystkiego nie było wy­nalazku, mieli­byśmy tylko w swoich rękach swobodne kawałki stali. Te luźne kawałki stali nie będą pracowały same i w ogóle niczego by dziś nie wyproduko­wały. Za tym wszyst­kim stoi wynalazek i to jest największy czynnik w dzisiejszej nowoczesnej pro­dukcji.

I dzisiejszy kapitalista, zwany „dolar-kapitali­stą", który kupuje maszyny do swojej fabryki, nie płaci za wynalazek, on płaci tylko za maszyny. Niemniej, wynalazki zawarte w tych ma­szynach należą do nas wszystkich. Na mocy tych wynalaz­ków mamy prawo do dochodu z nich pochodzą­cego.

Ponadto, jak już powiedziałem, pozbycie się tych wynalazków przeszłości, rozpoczęcie znów od zera, powrót do czasu Adama i Ewy, mój Dobry Boże, musielibyśmy dzisiaj praco­wać o wiele cię­żej z powodu takiego ruchu. I w konsekwencji pro­du­kowalibyśmy dużo mniej rzeczy niż produku­jemy dzisiaj. Dlaczego taki ruch powoduje tak wielką różnicę? Różnica po­wstałaby dlatego, że ktoś pra­cowałby sam, zaczynając od zera, podczas gdy to, co jest pro­dukowane dziś, powstaje dlatego, że lu­dzie żyją w społeczeństwie, dlatego że istnieją wy­na­lazki. Tą różnicą jest to, co powinno zo­stać roz­prowadzone dla wszystkich ludzi, żyjących w tym społeczeństwie. Tak, ale posłuchaj: trzeba, żeby pracownicy wnieśli do wartości kapitał, o któ­rym mówiliśmy. Oczywiście! Chociaż do­brze wy­my­ślona część maszynerii może wyprodu­kować rze­czy, potrzebny jest pracownik, żeby ją utrzy­mać, prawda? Pracownicy są wyma­gani, by wnieść tę pracę do wartości. Wtedy możemy za­płacić pra­cownikowi. Tak, ale to nie przeszkodzi właścicie­lowi kapitału i nam w konsekwencji, w otrzymaniu naszego udziału.

(cdn)

Louis Even

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com