Jak Australia jest piękna i jak bardzo oddalona, pisać chyba nie trzeba. Czasopisma geograficzne, biura turystyczne, czy programy telewizyjne dokładnie i szczegółowo ukazują w pełni całe jej piękno, tę cudowną, niezwykłą naturę. Stwierdzenie, że to musi pochodzić od Boga samego, narzuca się samo. Choć kraj ten jest bogaty w różnego rodzaju surowce naturalne, w możliwości technologiczne i produkcyjne, boryka się ze swoimi trudnościami i problemami, zupełnie tak samo, jak inne bogate kraje, np. Kanada, USA, ale o tym pisze się i mówi bardzo mało.
Może właśnie dlatego pismo Michael wydawane w Kanadzie przez katolickie świeckie zgromadzenie Pielgrzymów św. Michała, ukazujące rzeczywistość, taką, jaka naprawdę jest, odkrywając rzeczy, których nikt nie śmie poruszać, pisząc i stojąc w obronie prawdy, życia, Kościoła i imienia jego, od lat cieszy się wielkim uznaniem i poważaniem wśród prenumeratorów polskich i angielskich.
Ten nowy rok 2002 jest rokiem szczególnym, ponieważ Pielgrzymi św. Michała osobiście udali się w misję uświadomienia australijskiego społeczeństwa, uczulając spotkanych tam ludzi na cywilizację śmierci i neopogańskie wartości ukrywane za systemem globalizacji na różnego rodzaju spotkaniach, konferencjach i przez zapraszanie do regularnego otrzymywania Michaela.
Ze środków masowego przekazu Australia znana nam jest przede wszystkim z mnóstwa kangurów i misia koali, ale dla mnie, redaktora pisma Michael, śledzącego różne kraje, ich rozwoje i upadki, Australia jest znana z tego, że miała unikalną w swoim rodzaju, jedną z lepszych konstytucji w świecie, jeszcze zanim globaliści rozpoczęli, po cichu, w tajemnicy, transformację, a przyzwoite życie tam było tego dowodem. Australia była także najbardziej stabilnym politycznie krajem w świecie, o socjalnie tolerancyjnym społeczeństwie. Dziś wciąż się to jeszcze podtrzymuje, ale są to tylko polityczne i medialne kłamstwa, bo tak naprawdę sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Stopień utraty ekonomicznej suwerenności wyjawił Alan Sher, wiceprezes ACCC – Australijskiej Komisji Konkurencji i Konsumenta (Australian Competition and Consumer Commission), w Lateline (ABC TV) – w programie telewizyjnym na temat MAI – Wielostronnego Porozumienia w Sprawie Inwestycji (Multilateral Agreement on Investment) w marcu 1998 r. i tu pozwolę sobie przytoczyć ten znany dla Australijczyków cytat: "Cóż mogę powiedzieć o kraju, gdzie 80% aktywności ekonomicznej zarządzanej jest przez międzynarodowe korporacje... Myślę, że wyrażane obawy [przeciwników MAI] są odrobinę spóźnione."
Oczywiście całemu procesowi utraty australijskiej suwerenności asystował rząd, poprzez wejście w różnego rodzaju porozumienia i układy, jak np. FSIA – Porozumienie ds. Przedsiębiorstw Obsługi Finansowej (Financial Services Industry Agreement) 12 grudnia 1997 r., w którym zrzeczono się prawa niedopuszczania obcokrajowców do przejmowania australijskich banków i zakładów ubezpieczeniowych. Dziś już wiemy, że największym akcjonariuszem ANZ Banku jest Chase Manhattan Norninees (Rockefeller). [więcej informacji – Australian News of the Day: www.gwb.com.au]
Przypomina nam to analogiczną sytuację z Kanady, gdzie poprzez wejście do NAFTA – Północnoamerykańskiego Porozumienia w sprawie Wolnego Handlu (North American Free Trade Agreement) międzynarodowe korporacje uzyskały większe prawa, niż sam rząd. I tu można przytoczyć słynną sprawę sądową, kiedy to kanadyjski rząd ustanawiając nowe prawo zabraniające używania benzyny o podłożu lub z dodatkiem ołowiu zwanej MMT, produkowanej w Ottawie przez firmę Ethyl Corporation of America skończył w sądzie, gdzie sprawę przegrał. Firma otrzymała kompensatę od rządu kanadyjskiego (pieniądze podatników) w wysokości 367 milionów dolarów za utratę swoich zysków, udowadniając jednocześnie, że każdy rząd może być oskarżony o utratę zysków i pociągnięty do odpowiedzialności finansowej nawet, jeżeli zrobił to w celu ochrony swojego środowiska lub zdrowia obywateli.
Ale gdzie jest nasza wspaniała australijska konstytucja? Wielu mogłoby pytać, gdzie zapisano, że rząd winien nade wszystko kierować się dobrem obywateli i kraju. Konstytucyjna Ustawa o Wspólnocie Australijskiej (Commonwealth of Australia Constitution Act) – CACA, która jest aktualną częścią konstytucji, przejrzyście stwierdza, że "commonwealth" (wspólnota) oznacza wszystkich Australijczyków z różnych stanów [zob. CACA s. 3]. Innymi słowy, Australijczycy stanowią wspólnotę australijską, państwo demokratyczne i nie rząd, nie premier (Prime Minister), nie gubernator (Governor General), z radą lub bez rady ministrów, i nawet nie królowa, nikt nie ma prawa oddać australijskiej suwerenności (wolności, niezależności). Jeżeli suwerenność miałaby być oddana jakiemuś międzynarodowemu ciału lub ciałom, jedyną i prawną drogą, tylko i wyłącznie, mogłaby być liczba zwolenników poinformowana o decyzji, która zostałaby zatwierdzona przez większość w rezultacie referendum. Ale jeżeli ktoś inny, niż obywatele poprzez referendum, próbuje po cichu w tajemnicy oddać naszą narodową suwerenność zagranicznemu kapitałowi, ten popełnia zdradę stanu i powinien być postawiony pod sąd.
Żeby zrozumieć, dlaczego australijski rząd zrzeka się swoich praw nad kontrolą tak ważnego aspektu, jakim jest ekonomia na rzecz prywatnego międzynarodowego ciała, zwróćmy uwagę na to, czym jest 'globalizm'. Proces, dzięki któremu wszystko to jest do osiągnięcia, potocznie nazywamy 'globalizacją' lub procesem globalizacyjnym. Czy to oznacza, że Australijczycy oddają swoje państwo? Ściśle mówiąc, oznacza to, że rząd federalny oddaje swój kraj w czyjeś ręce. Sir Anthony Mason, były prezes Sądu Najwyższego, 2 marca 1998 r. na Konwencji w Melbourne, całkiem słusznie stwierdził: "Australia jako państwo zostaje wydzierżawiana, a jej własność i kontrola jest przekazywana przez rząd federalny do, tzw. 'instytucji globalnego zarządzania'."
W swojej książce „Trzecia fala” (The Third Wave, wyd. amerykańskie – 1980 r., wyd. polskie – 1986 r.) amerykański futurolog Alvin Toffler zdefiniował 'globalizm' jako ideę, w której nacjonalizm jest zdezaktualizowany. Oznacza to, że poszczególne państwa narodowe nie będą miały pozwolenia na niezależność i własne zarządzanie. Będą musiały zrezygnować ze swoich praw i mocy prawnej, aby wziąć udział w nowym globalnym porządku jako ' ‘państwa członkowskie o wzajemnej zależności' (interdependent member states). A stało się tak, ponieważ odpowiada to tym, którzy czerpią korzyści z międzynarodowej waluty i systemu ekonomicznego, tzw. monopolizacyjnym kapitalistom. Jak monopolizacyjni kapitaliści nigdy nie osiągnęliby swojego celu bez rządowych porozumień i umów, które chroniły i rozwijały ich interesy, tak w 'systemie globalnym' niezbędna będzie „współpraca” z rządem światowym.
Oczywiście na takiej platformie demokratyczny rząd nigdy nie zostanie wybrany. Cel więc został osiągnięty za sceną strachu, kłamstw i półprawd. Dziś jednak jesteśmy w okresie, gdzie jeszcze coś można zrobić, przynajmniej dopóty, dopóki program nie zostanie zaawansowany w takim stopniu, że będzie nie do odwrócenia poprzez demokratyczny proces. Może właśnie dlatego pełne i prawdziwe znaczenie 'globalizmu', nigdy nie było przedstawione Australijczykom, czy całemu światu. Słowo to zostało wypaczone i wrzucone w język medialny, pomagając rządzącym elitom realizować ich program, jakby wszyscy się na to zgadzali.
Ale dzięki Bogu są jeszcze ludzie, pisma i programy radiowe i telewizyjne, gdzie omawia się te właśnie problemy, nie zważając na trudności, prześladowania czy ataki. Takimi apostołami są między innymi Pielgrzymi św. Michała i pismo Michael, którzy niestrudzenie, wytrwale i nieugięcie prowadzą misje pogłębienia świadomości nt. praw i racji obywatelskich i powrotu do, jakże już zapomnianych, sakramentów św. Ostatnia podróż do Australii była tego przykładem. I tu, właśnie na łamach Michaela chciałbym serdecznie podziękować całej Polonii i każdemu z osobna za pomoc w zorganizowaniu spotkań, za czas nam poświęcony, ale przede wszystkim za cudowne, gorące serca napełnione miłością, gościnnością i zaufaniem.
Nie można tu przemilczeć pewnych przykrości, które nas tam spotkały, walki tych, którym globalizja odpowiada, bo być może mają z tego korzyści. Po jednym ze spotkań o tematyce 'globalizmu' w Sydney, podchodzi do mnie człowiek z radia i mówi: "Proszę pana, z tą globalizacją to zupełnie nie jest tak, bo ja przeczytałem w tygodniku Wprost..." Dlatego na spotkaniach przedstawiamy zagrożenia, jakie wiążą się z globalizacją i opieramy się na autorytetach Kościoła Katolickiego, księżach, biskupach (tych zjednoczonych z Magisterium Kościoła) i wypowiedziach papieża Jana Pawła II. Tymczasem spora część ludzi czerpie informacje z gazet i mediów, które programowo walczą z Kościołem i katolicką nauką społeczną i są tubami globalizmu (np. Wprost). Znaleźli się też i tacy, którzy robili wszystko, ażeby zdyskredytować i uniemożliwić spotkania, wykorzystując nieumyślne błędy w ogłoszeniach, zresztą od razu sprostowane przez organizatorów. Ci, którzy znają redaktorów Michaela z gościnnych wystąpień w Radiu Maryja w Rozmowach Niedokończonych, czy Radiowym Studium Dziennikarskim nie dali się zmanipulować i zwieść.
Tu nasuwa mi się św. Maksymilian Maria Kolbe, który przed takimi właśnie manipulacjami przestrzegał. Kardynał Nagl, który pisał: „Obowiązkiem każdego katolika jest występować w obronie katolickiej prasy i popierać ją modlitwą, słowem i czynem”. Następnie Pius IX mówił: „Jest świętym obowiązkiem każdego katolika popierać prasę i rozszerzać ją między ludem. Dobra prasa to najpożyteczniejsze dzieło, które kładzie ogromne zasługi”. Przykładów można by mnożyć (zobacz: Michael nr 14). Przypomina to trochę historię jak jeden, potem piąty, dziesiąty zaczął krzyczeć: on nam nie pasuje, ukrzyżować, zniszczyć go..., a my jak te ślepe owce dołączamy.
Czas, ażeby w końcu zacząć myśleć samemu, kierować się własnym zdrowym rozsądkiem, spostrzegać dobro i patrzeć na drugiego przez pryzmat miłości, serdeczności, ofiarności i zrozumienia – czego między inni Michael doznał w Australii.