7 lipca 2009 r. Watykan opublikował trzecią encyklikę papieża Benedykta XVI zatytułowaną Caritas in veritate (miłość w prawdzie – tymi słowami rozpoczyna się encyklika). Tematem encykliki jest „integralny rozwój ludzki w miłości i prawdzie". Dokument został opublikowany z okazji 40-lecia encykliki papieża Pawła VI Populorum progressio o rozwoju ludzkim. Ta długo oczekiwana encyklika Benedykta XVI miała się ukazać w 2007 r., ale, jak wyjaśniał Ojciec Święty, jej wydanie zostało opóźnione, żeby dodać komentarze odnoszące się do obecnego kryzysu finansowego. Temat ten nie był poruszany od roku 1967, kiedy opublikowana została encyklika papieża Pawła VI.
Następnego dnia po ukazaniu się encykliki Benedykt XVI przedstawił jej podsumowanie podczas środowej audiencji generalnej. Przypomniał, że Kościół nie dostarcza rozwiązań technicznych, ale przedstawia zasady, na których może być oparty każdy system finansowy i ekonomiczny, by mógł naprawdę służyć człowiekowi:
„Lepsza przyszłość dla wszystkich jest możliwa, jeśli opiera się na odnalezieniu podstawowych wartości etycznych (moralnych). Potrzebne jest zatem nowe planowanie finansowe… oparte na etycznych fundamentach odpowiedzialności wobec Boga i człowieka jako stworzenia Bożego.
Celem encykliki nie jest oczywiście proponowanie technicznych rozwiązań ogromnych problemów społecznych współczesnego świata. To wykracza poza zakres kompetencji Magisterium Kościoła (por. pkt 9). Jednak przypomina ona wielkie zasady, które okazują się niezbędne dla budowania rozwoju człowieka w nadchodzących latach. Wśród nich na pierwszym miejscu jest troska o ludzkie życie, która musi być uważana za istotę wszelkiego prawdziwego postępu".
Kościół pozostawia wiernym wolność zastosowania systemu, który wprowadzałby zasady jego nauki społecznej w najlepszy możliwy sposób. Według naszej wiedzy żadne inne rozwiązanie oprócz propozycji finansowych Kredytu Społecznego (po raz pierwszy przedstawionych przez szkockiego inżyniera Clifforda H. Douglasa, a następnie wyjaśnionych przez Louisa Evena w dwumiesięczniku MICHAEL) nie wprowadziłoby w życie nauki społecznej Kościoła w sposób prawdziwie chrześcijański. Komisja dziewięciu teologów, którzy zostali wyznaczeni przez biskupów Kościoła rzymskokatolickiego prowincji Quebec w 1939 r. stwierdziła, że Kredyt Społeczny nie jest skażony ani socjalizmem, ani komunizmem. Stwierdziła ona też, że w doktrynie Kredytu Społecznego nie było niczego przeciwnego w stosunku do nauczania Kościoła i że każdy katolik może wspierać ją bez obawy.
W encyklice Caritas in veritate Benedykt XVI powtarza fundamentalny przekaz Pawła VI z encykliki Populorum progressio: „(14) Aby był prawdziwy, rozwój powinien być zupełny, to znaczy winien przyczyniać się do rozwoju każdego człowieka i całego człowieka". W czasie audiencji środowej, Benedykt XVI mówił:
„Ewangelia przypomina nam, że człowiek żyje nie tylko chlebem: niemożliwe jest zaspokojenie głębokiego pragnienia ludzkiego serca tylko dobrami materialnymi. Ludzki horyzont jest bez wątpienia wyższy i szerszy. Z tego powodu każdy program rozwoju musi uwzględniać obok materialnego duchowy rozwój człowieka, który jest obdarzony zarówno ciałem jak i duszą. Jest to integralny rozwój, do którego nauka społeczna Kościoła stale się odnosi".
Postęp, żeby był autentyczny, musi być nie tylko ekonomiczny i technologiczny, ale także moralny. Ponieważ człowiek jest stworzony z ciała i duszy, ma potrzeby zarówno materialne jak i duchowe.
Wiele artykułów z poprzednich wydań MICHAELA pokazywało, jak filozofia Kredytu Społecznego zastosowałaby w konkretny sposób nauczanie Papieży na temat sprawiedliwości społecznej. Ostatnia encyklika Benedykta XVI nie jest wyjątkiem. Zawiera ona zasady, które według naszej wiedzy mogą zostać zastosowane tylko przez finansowe propozycje Kredytu Społecznego, jak to pokażemy poniżej.
W paragrafie 32 nowej encykliki czytamy, że ogromny wzrost ubóstwa w naszym społeczeństwie powoduje „postępującą erozję ‘kapitału społecznego’, czyli całego zespołu relacji zaufania, wiarygodności i poszanowania reguł, nieodzownych w każdym współżyciu obywatelskim".
Ci, którzy czytali książkę Louisa Evena „Pod znakiem obfitości" czy „10 lekcji Kredytu Społecznego" wiedzą, że najważniejsze jest, by nie pomylić celów ze środkami. Celem ekonomii jest połączenie dóbr z potrzebami. Nie tylko produkcja dóbr zaspokajających potrzeby życiowe, ale także zapewnienie tego, by te dobra faktycznie dotarły do tych, którzy ich potrzebują. Musimy być pewni, że dobra te, kiedy zostały wyprodukowane, nie pozostaną na półkach, w konsekwencji czego ludzie nie umrą z głodu. Jest to zatem sprawa zarówno produkcji jak i konsumpcji. Dobra muszą być wyprodukowane, a następnie dostarczone. Dzisiaj mamy obfitość produktów, ale to ich dystrybucja jest wadliwa.
Kiedy Ojciec Święty mówi o „kapitale społecznym, czyli całym zespole relacji zaufania, wiarygodności i poszanowania reguł, nieodzownych w każdym współżyciu obywatelskim", przypomina nam to słowa Geoffrey’a Dobbsa, które cytowaliśmy w lekcji pierwszej książki „Propozycje finansowe Kredytu Społecznego wyjaśnione w 10 lekcjach":
„Wyraz ‘kredyt’ jest synonimem wyrazu ‘wiara’ lub ‘zaufanie’, dlatego też kredyt społeczny jest wiarą lub zaufaniem, które łączy każde społeczeństwo… Jak moglibyśmy żyć w spokoju i komforcie, gdybyśmy nie mieli zaufania do naszych bliźnich? Jak moglibyśmy używać ulic i dróg publicznych, gdybyśmy nie ufali, że inni użytkownicy przestrzegają przepisów drogowych? A co by się stało z naszym życiem społecznym, gdyby zaniechano lub odrzucono wzorce chrześcijańskiego małżeństwa, chrześcijańskiej rodziny czy wychowania dzieci?"
Celem ekonomii nie jest dostarczanie miejsc pracy, czy uzyskiwanie wzrostu gospodarczego i otrzymywanie zysku za wszelką cenę. (Jak napisał Benedykt XVI w paragrafie 68 „rozwój ekonomiczny okazuje się fikcyjny i szkodliwy, jeśli powierza się ‘cudom’ finansów, by podtrzymywać wzrost nienaturalny i konsumistyczny".) Wszystko to – miejsca pracy, zyski, wzrost ekonomiczny – są tylko środki. Celem jest zaspokojenie ludzkich potrzeb w odniesieniu do godności i wolności człowieka. Jeśli dobra mogą być produkowane z mniejszym użyciem ludzkiej pracy, dzięki maszynom i nowej technologii, to wspaniale. Pozwoli to człowiekowi na poświęcenie swojego wolnego czasu na inne działania, które będą zależały od jego własnego wyboru. (Ale to pod warunkiem, że będzie on otrzymywał dochód zastępujący zarobki, które utracił wraz z zastosowaniem maszyn. Temu właśnie służy dywidenda Kredytu Społecznego.)
Zysk nie jest także ostatecznym celem, ale jest również środkiem. Celem powinno być, powtórzmy to, zaspokojenie ludzkich potrzeb. Benedykt XVI pisze:
„(21) Zysk jest pożyteczny, jeśli jako środek podporządkowany jest celowi, który uzasadnia jego sens zarówno przez sposób uzyskania go i wykorzystania. Nastawienie wyłącznie na zysk, gdy jest on osiągany nagannymi sposobami, a jego ostatecznym celem nie jest dobro wspólne, rodzi ryzyko zniszczenia bogactwa i spowodowania ubóstwa".
Finanse są tylko środkiem, instrumentem, a nie celem samym w sobie: ich celem jest finansowanie produkcji i dystrybucji. Finanse muszą także podlegać zasadom moralnym:
„(65) Trzeba też, aby finanse jako takie, poprzez konieczną odnowę struktur i sposobów funkcjonowania, po ich złym wykorzystaniu, które doprowadziło do strat w realnej gospodarce, znów stały się narzędziem mającym na celu doskonalsze wytwarzanie bogactwa oraz rozwój. Cała ekonomia i cała dziedzina finansów, a nie tylko ich niektóre sektory, powinny jako narzędzia być wykorzystane w sposób etyczny, by stworzyć warunki sprzyjające rozwojowi człowieka i narodów". (Caritas in veritate)
Jan Paweł II pisał na temat systemów, które stały się „strukturami grzechu" („z jednej strony wyłączna żądza zysku, a z drugiej pragnienie władzy z zamiarem narzucenia innym własnej woli", encyklika Sollicitudo rei socialis, 37). Ale te systemy są kierowane przez ludzi, którzy także są odpowiedzialni za swoje działania. Benedykt XVI mówi w Caritas in veritate:
„(71) Pełnego rozwoju nie zapewnią nigdy siły w jakiejś mierze automatyczne i bezosobowe, czy to będą siły rynku, czy polityki międzynarodowej. Rozwój nie jest możliwy bez ludzi prawych, bez fachowców w dziedzinie ekonomii oraz polityków, którzy w swoim sumieniu głęboko odczuwają wymóg dobra wspólnego… Kiedy bierze górę absolutyzacja techniki, dochodzi do pomieszania środków i celów; przedsiębiorca będzie uważał za jedyne kryterium działania najwyższy zysk z produkcji; polityk – umocnienie władzy; a naukowiec – wynik swoich odkryć".
„(27) W wielu krajach ubogich utrzymuje się krańcowa niepewność życia – i istnieje niebezpieczeństwo jej pogłębienia się – będąca konsekwencją braku żywności: głód zabiera nadal wiele ofiar pośród tylu ‘Łazarzów’, którym nie pozwala się zasiąść przy stole bogacza, jak postulował Paweł VI. «Dać jeść głodnym» (por. Mt 25:35,37,42) to imperatyw etyczny dla Kościoła powszechnego, odpowiadający nauczaniu jego Założyciela, Pana Jezusa, o solidarności i o dzieleniu się.
Ponadto wyeliminowanie głodu w świecie stało się w epoce globalizacji celem, do którego trzeba dążyć, by ocalić pokój i stabilność planety. Głód zależy nie tyle od niewystarczających zasobów materialnych, ile raczej od niedostatecznych zasobów społecznych, wśród których najważniejszy jest natury instytucjonalnej. To znaczy brakuje struktury instytucji ekonomicznych, będących w stanie zagwarantować regularny i odpowiedni z punktu wyżywienia dostęp do pokarmu i wody, a zarazem stawić czoło sytuacjom związanym z podstawowymi potrzebami oraz prawdziwymi kryzysami żywnościowymi, spowodowanymi przez przyczyny naturalne lub nieodpowiedzialną politykę krajową i międzynarodową.
Problemem braku zabezpieczenia żywności należy się zająć w perspektywie długiego okresu, eliminując wywołujące go przyczyny strukturalne i promując rozwój rolnictwa w krajach najuboższych przez inwestowanie w infrastruktury obszarów wiejskich, w systemy nawadniania, w transport, w organizację rynków, w kształcenie i upowszechnianie właściwych technik rolniczych, czyli pozwalających jak najlepiej wykorzystać zasoby ludzkie, naturalne i społeczno-ekonomiczne w głównej mierze dostępne na poziomie lokalnym, tak by zagwarantować ich utrzymanie również przez długi okres".
Jak wskazał Ojciec Święty, to nie produkcji brakuje („brak rzeczy materialnych"), ale to dystrybucja jest wadliwa. Trzeba zatem odwołać się do „sprawiedliwości rozdzielczej", do dystrybucji poprzez dywidendę.
„(35) Nauka społeczna Kościoła zawsze niestrudzenie podkreślała znaczenie sprawiedliwości rozdzielczej oraz sprawiedliwości społecznej dla gospodarki rynkowej... (37) W życiu ekonomicznym niewątpliwie potrzebny jest kontrakt, który reguluje stosunki wymiany między równoważnymi wartościami. Potrzebuje jednak również sprawiedliwych praw oraz form podziału dochodu kierowanych przez politykę, a także dzieł odzwierciedlających ducha daru."
Ci, którzy studiowali filozofię Kredytu Społecznego wiedzą, że pensje i zarobki nie wystarczają na zakup całej produkcji i że nie każdy jest zatrudniony w produkcji. (Między innymi, z powodu maszyn, które zastępują ludzką pracę.) To dlatego Kredyt Społeczny proponuje wypłatę comiesięcznej dywidendy (sumy pieniędzy) każdemu człowiekowi (także tym, którzy posiadają płatną pracę i otrzymują pensje i zarobki). Jest tak, ponieważ każdy człowiek jest prawdziwym współwłaścicielem i współspadkobiercą dwóch największych czynników produkcji: zasobów naturalnych (słońce, woda, deszcz, wiatr, minerały, wszystko to są dary Boże dla wszystkich ludzi) i postępu, dziedzictwa wynalazków poprzednich pokoleń.
W Caritas in veritate Benedykt XVI mocno nalega na ekonomię daru, zarówno dla ludzi jak i instytucji, ekonomię, w której wiele dóbr i usług można otrzymać za darmo. Nie wszystko może być obliczane w pensjach i zarobkach, ale wiele dobra można dokonać z pomocą wolontariuszy. W systemie Kredytu Społecznego, ponieważ wszyscy obywatele będą mieli zagwarantowane bezpieczeństwo ekonomiczne przez dywidendę, wspólna pomoc i praca społeczna będą kwitły naturalnie. Sam Bóg obsypuje nas darmową produkcją z naturalnych źródeł i obfitą żywnością, tak że dywidenda Kredytu Społecznego byłaby odbiciem Bożej hojności.
Karol Marks uważał, że praca tworzyła całe bogactwo, a Adam Smith powiedział, iż kapitał (pieniądze zainwestowane w przedsiębiorstwo) także wspiera finansowo produkcję. Jednakże obaj ignorowali to, co Clifford H. Douglas nazywał „dziedzictwem kulturowym", dziedzictwem zasobów naturalnych i wynalazków, które odpowiadają za więcej niż 90% dzisiejszej produkcji w krajach rozwiniętych. Papież Jan Paweł II pisał na ten temat w swojej encyklice Laborem exercens (O pracy ludzkiej):
„(13) Człowiek, pracując przy jakimkolwiek warsztacie, czy stosunkowo pierwotnym, czy też na wskroś nowoczesnym, łatwo może zdać sobie sprawę z tego, że pracą swoją wchodzi w podwójne dziedzictwo – mianowicie w dziedzictwo tego, co jest dane wszystkim ludziom w zasobach natury, oraz tego, co inni przed nim już wypracowali na gruncie tych zasobów, przede wszystkim rozwijając technikę, czyli kształtując zespół coraz doskonalszych narzędzi pracy; człowiek pracując, wchodzi zarazem w ich pracę".
W nowej encyklice Benedykt XVI mówi również na temat technologii: „(69) Technika pozwala panować nad materią, zmniejszyć zagrożenia, zaoszczędzić trudu, polepszyć warunki życia… Dlatego technika jest objęta przykazaniem «uprawiania i doglądania ziemi» (por. Rdz 2,15), którą Bóg powierzył człowiekowi, i trzeba ją tak ukierunkować, aby umacniała owo przymierze między człowiekiem i środowiskiem, które powinno odzwierciedlać stwórczą miłość Bożą".
Ojciec Święty dodaje, że jak każde ludzkie działanie, technologia musi być podporządkowana etyce, zwłaszcza w dziedzinie biotechnologii (zapłodnienie in vitro, badania dotyczące embrionów, możliwość klonowania), gdzie niebezpieczeństwo manipulacji ludzkim życiem jest wszechobecne. „(74) Chodzi o bardzo delikatną i decydującą sferę, w której z dramatyczną mocą dochodzi do głosu fundamentalne pytanie: czy człowiek jest wytworem samego siebie, czy też zależy on od Boga".
W paragrafie 49 Caritas in veritate Benedykt XVI pisze: „Zawładnięcie nieodnawialnymi źródłami energii przez niektóre państwa, grupy władzy i przedsiębiorstw stanowi w istocie poważną przeszkodę dla rozwoju krajów ubogich. Nie mają one środków ekonomicznych ani na to, żeby mieć dostęp do istniejących nieodnawialnych źródeł energii, ani żeby finansować poszukiwania nowych i alternatywnych źródeł. Zagarnianie zasobów naturalnych, które w wielu przypadkach znajdują się właśnie w krajach ubogich, rodzi wyzysk i częste konflikty międzynarodowe i wewnętrzne. Konflikty te rozgrywają się często na terytorium tych krajów, powodując poważne straty, jak śmierć, zniszczenia i dalsza degradacja. Nieodwołalnym zadaniem wspólnoty międzynarodowej jest znalezienie dróg instytucjonalnych uregulowania kwestii wyzyskiwania zasobów nieodnawialnych, przy udziale także krajów ubogich, tak by wspólnie planować przyszłość".
Przykład, który przychodzi na myśl, to Demokratyczna Republika Kongo (DRK, znana także jako Kongo-Kinszasa czy dawny Zair). Afryka jest męczeńskim kontynentem współczesnych czasów, a DRK jest jej krwawiącym sercem: 45000 mieszkańców Kongo umiera każdego miesiąca w konfliktach zbrojnych. MONUC (misja Organizacji Narodów Zjednoczonych w DRK) z 20000 pracowników i rocznym budżetem miliarda dolarów, obserwuje i oblicza ilość zabitych, nie interweniując. To doprowadziło biskupów Konga do stwierdzenia: „Nie potrzebujemy ONZ-u do obliczania naszych ofiar". (Można dodać: zwłaszcza, jeśli kosztuje to miliard dolarów…)
Te wojny domowe w Demokratycznej Republice Kongo, które spowodowały śmierć ponad 10 milionów ludzi od 1994 r. są prowadzone przez buntowników wspieranych przez sąsiednie kraje takie, jak Rwanda, Uganda i Burundi. Prawdziwą przyczyną tych wojen jest zezwolenie na grabież cennych minerałów DRK, jak koltan (kolumbit-tantalit, który jest używany w produktach elektronicznych takich jak telefony komórkowe, odtwarzacze DVD i komputery), diamenty, kobalt, złoto, miedź i inne zasoby, co przynosi korzyści wielonarodowym korporacjom. Oficjalna kwota, jaką otrzymuje DRK za wyeksportowane minerały wynosi 3 miliardy dolarów rocznie, ale zagrabione minerały są warte co najmniej dwa razy więcej. Wszystko to dzieje się, kiedy 75% mieszkańców Konga żyje poniżej poziomu ubóstwa, zarabiając mniej niż jeden dolar dziennie.
Papież dodaje, że „dzisiaj możliwe jest uzyskanie większej wydajności energetycznej, a zarazem możliwy jest postęp w poszukiwaniach energii alternatywnych". W filmie dokumentalnym Home (Dom) zrealizowanym przez fotografika i reżysera Yanna Arthus-Bertranda, który był wyświetlany w 130 krajach w Dniu Ziemi, 5 czerwca 2009 r. słyszymy następujący komentarz:
„Słońce jest pierwotnym źródłem energii dla ziemi. Czy ludzie nie mogą naśladować roślin i pozyskiwać jego energii? W ciągu jednej godziny, słońce daje ziemi tyle samo energii, ile ludzkość konsumuje w ciągu roku. Dopóki ziemia istnieje, energia słoneczna będzie niewyczerpana. Wszystko, co musimy zrobić, to zaprzestać wiercenia ziemi i zacząć patrzeć w niebo. Wszystko, co musimy zrobić, to nauczyć się uprawiać słońce". Istnieją alternatywne technologie o tanich kosztach (takie jak słońce, którego nie mogą kontrolować żadne wielonarodowe korporacje), ale istnieją potężne interesy finansowe, które wciąż narzucają naszym społeczeństwom użycie ropy naftowej.
Od lat słyszymy tak zwanych ekspertów twierdzących, że na ziemi żyje za dużo ludzi. Mówią oni, że nasz glob nie ma wystarczających zasobów naturalnych, by utrzymać wszystkich przy życiu, więc musimy uciekać się do aborcji i sztucznej kontroli urodzeń (oraz wojen, głodu i epidemii), żeby drastycznie ograniczyć populację. Wiele krajów rozwiniętych wciąż narzuca legalizację aborcji i sztuczną antykoncepcję jako warunki pomocy finansowej dla krajów rozwijających się. Benedykt XVI rozbija ten maltuzjański mit mówiąc, że prawdziwym problemem świata dzisiaj nie jest przeludnienie, ale spadek urodzeń lub to, co niektórzy ludzie nazywają „demograficzną zimą":
„(44) Błędne jest uważanie wzrostu liczby ludności za główną przyczynę zacofania w rozwoju, również z punktu widzenia ekonomicznego: wystarczy wspomnieć z jednej strony o znacznym zmniejszeniu śmiertelności dzieci i przedłużeniu średniej wieku, jakie odnotowuje się w krajach rozwiniętych gospodarczo; z drugiej – o oznakach kryzysu widocznych w społeczeństwach, w których obserwuje się niepokojący spadek liczby urodzeń.
Moralnie odpowiedzialne otwarcie na życie stanowi bogactwo społeczne i ekonomiczne. Wielkie kraje mogły wyjść z nędzy również dzięki wielkiej liczbie i zdolnościom swoich mieszkańców. I przeciwnie, kraje niegdyś kwitnące przeżywają obecnie fazę niepewności, a w niektórych przypadkach upadku właśnie z powodu zmniejszenia liczby urodzeń, będącego kluczowym problemem społeczeństw o znacznym dobrobycie. Zmniejszenie się liczby urodzeń, niekiedy poniżej tak zwanego «wskaźnika wymiany» powoduje również kryzys systemów opieki społecznej, zwiększa jej koszty, pomniejsza nagromadzone oszczędności i w rezultacie środki finansowe potrzebne do inwestycji, redukuje liczbę wykwalifikowanych pracowników, zubaża «rezerwuar mózgów», który można wykorzystać dla potrzeb narodu…
Są to sytuacje ujawniające symptomy nikłej ufności w przyszłość, jak również zmęczenia moralnego. Dlatego też staje się koniecznością społeczną, a nawet ekonomiczną ukazywanie nadal nowym pokoleniom piękna rodziny i małżeństwa oraz tego, że instytucje te odpowiadają najgłębszym potrzebom serca i godności osoby. W tej perspektywie zadaniem państw jest prowadzenie polityki promującej główną rolę i integralność rodziny, opartej na małżeństwie mężczyzny i kobiety, będącej pierwszą i żywotną komórką społeczeństwa, a także zatroszczenie się o jej problemy ekonomiczne i fiskalne, z poszanowaniem jej natury relacyjnej".
Dodajmy, że w systemie Kredytu Społecznego przyjście na świat nowonarodzonego dziecka w rodzinie nie przedstawia ciężaru finansowego. Dlatego, że nowonarodzone dziecko będzie również otrzymywało swoją comiesięczną dywidendę jako nowy udziałowiec zasobów naturalnych narodu, co automatycznie zwiększy dochód rodziny.
Innym problemem dzisiaj jest środowisko. Równowaga ekologiczna planety jest zagrożona przez zanieczyszczenie i marnotrawstwo zasobów naturalnych – problemy, które są bezpośrednio spowodowane przez obecny system finansowy, o czym wiemy jako uważni uczniowie Kredytu Społecznego. To powoduje między innymi tworzenie bezużytecznych potrzeb, służących tworzeniu miejsc pracy, które nie są naprawdę konieczne. Douglas słusznie podkreślał, że kiedy zagwarantowane są potrzeby życiowe, większość ludzi zadowoli się prostszym stylem życia, co z kolei zdecydowanie zredukuje destrukcję środowiska. Papież Benedykt XVI nie zapomina o kwestii środowiska w swojej ostatniej encyklice:
„(48) Zagadnienie rozwoju jest dzisiaj mocno związane również z powinnościami wynikającymi ze stosunku człowieka do środowiska naturalnego. Bóg dał je wszystkim, a za korzystanie z niego jesteśmy odpowiedzialni wobec ubogich, przyszłych pokoleń i całej ludzkości. Jeśli natura, a przede wszystkim istota ludzka są uznawane za owoc przypadku lub determinizmu ewolucyjnego, świadomość odpowiedzialności słabnie w sumieniach. Wierzący dostrzega w przyrodzie cudowny owoc stwórczego działania Boga, z którego człowiek może korzystać w sposób odpowiedzialny, aby zaspokoić swe słuszne potrzeby – materialne i niematerialne – z poszanowaniem wewnętrznej równowagi samego stworzenia. Jeśli brak takiej wizji, człowiek traktuje naturę jak nietykalne tabu albo – przeciwnie – dopuszcza się wobec niej nadużyć. Obydwie te postawy nie są zgodne z chrześcijańską wizją natury, będącej owocem stworzenia Bożego… Natura jest do naszej dyspozycji nie jako «stos przypadkowo rozrzuconych odpadków», ale jako dar Stwórcy, który ustanowił jej wewnętrzne prawa, aby człowiek czerpał z nich odpowiednie wskazówki, by ją «uprawiać i doglądać» (por. Rdz 2,15)".
„(50) Na tej ziemi jest miejsce dla wszystkich: na niej cała rodzina ludzka powinna znaleźć bogactwa konieczne do godnego życia – z pomocą samej natury, będącej darem Boga dla Jego dzieci, oraz dzięki własnemu wkładowi pracy i własnej przedsiębiorczości. Powinniśmy jednak uznać za nader poważny obowiązek to, by nowym pokoleniom przekazać ziemię w takim stanie, aby również one mogły godnie ją zamieszkiwać i dalej uprawiać… Jednym z najważniejszych zadań jest właśnie skuteczniejsze używanie, a nie nadużywanie zasobów…"
Jan Paweł II pisał w swojej encyklice Centesimus annus na ten temat: „(38) Oprócz irracjonalnego niszczenia środowiska naturalnego należy tu przypomnieć bardziej jeszcze niebezpieczne niszczenie środowiska ludzkiego, czemu zresztą bynajmniej nie poświęca się koniecznej uwagi. Podczas gdy słusznie, choć jeszcze nie w dostatecznej mierze okazuje się troskę o zachowanie naturalnego „habitat" różnych gatunków zwierząt zagrożonych wymarciem, wiedząc, że każdy z nich wnosi swój wkład w ogólną równowagę ziemi, to zbyt mało wagi przywiązuje się do ochrony warunków moralnych prawdziwej «ekologii ludzkiej»".
Jeśli istnieją prawa, których należy przestrzegać, żeby utrzymać równowagę w naturze, istnieją także prawa, które musimy zachowywać, by utrzymać równowagę środowiska człowieka. Zaczynają się one od respektowania rodziny, opartej na małżeństwie mężczyzny z kobietą. Benedykt rozwija ten temat w swojej encyklice:
„(51) Jeśli nie szanuje się prawa do życia i do naturalnej śmierci, jeśli sztucznym czyni się poczęcie, ciążę i narodziny człowieka, jeśli poświęca się ludzkie embriony w celach badawczych, to w powszechnej świadomości w końcu gubi się pojęcie ekologii człowieka, a wraz z nim pojęcie ekologii środowiska. Jest czymś sprzecznym wzywanie nowych pokoleń do poszanowania środowiska naturalnego, kiedy wychowanie i ustawodawstwo nie pomagają im szanować samych siebie. Księga natury jest jedna i niepodzielna w tym, co dotyczy środowiska, jak i w dziedzinie życia, płciowości, małżeństwa, rodziny, relacji społecznych, jednym słowem w sferze integralnego rozwoju ludzkiego. Obowiązki, jakie mamy względem środowiska, łączą się z obowiązkami, jakie mamy względem osoby jako takiej, i w jej relacjach z innymi".
W swojej pierwszej encyklice Deus caritas est (Bóg jest miłością) Benedykt XVI pisał: „(25-26) W rodzinie Bożej nie powinno być nikogo, kto cierpiałby z powodu braku tego, co konieczne… Celem sprawiedliwego porządku społecznego jest zagwarantowanie każdemu jego udziału w części dóbr wspólnych, z zachowaniem zasady pomocniczości".
Benedykt XVI kończy swoją nową encyklikę myślą, iż, aby zmienić świat i doprowadzić go do spójności z wolą Bożą oraz zlikwidować skandal ubóstwa i głodu na świecie musimy uświadomić sobie, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, synami tego samego Ojca i że miłości do Boga musi towarzyszyć koniecznie miłość bliźniego:
„(78) Bez Boga człowiek nie wie, dokąd zmierza i nie potrafi nawet zrozumieć tego, kim jest. Wobec olbrzymich problemów rozwoju narodów, które niemal zmuszają nas do zniechęcenia i rezygnacji, przychodzi nam z pomocą słowo Pana Jezusa Chrystusa, który uświadamia nam: «beze Mnie nic nie możecie uczynić» (J 15, 5) i dodaje odwagi: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28, 20)… To świadomość niezniszczalnej Miłości Bożej podtrzymuje nas w mozolnym i wzniosłym angażowaniu się na rzecz sprawiedliwości i rozwoju narodów, pośród sukcesów i porażek, w nieustannym dążeniu do właściwego uporządkowania ludzkich spraw".
Zakończmy te rozważania słowami papieża Pawła VI zaczerpniętymi z encykliki Populorum progressio:
„(75 i 86) Ten bowiem kieruje się prawdziwą miłością, kto usilnie wytęża swój umysł, by odkryć przyczyny nędzy i znaleźć sposoby jej zwalczania i zdecydowanego przezwyciężenia. Jako twórca pokoju pójdzie swoją drogą, niosąc pochodnię radości i wlewając światło i łaskę do serc ludzi całego świata, dopomagając im, by przekroczywszy wszelkie granice, zawsze i wszędzie dostrzegali twarze braci, twarze przyjaciół… Wreszcie wy wszyscy, którzy usłyszawszy bolesną skargę ubogich narodów, usiłujecie zaspokoić ich potrzeby, jesteście w Naszym przekonaniu dobroczyńcami i jakby apostołami zdrowego i prawdziwego rozwoju, który nie tylko nie polega wcale na bogactwach służących pożytkowi jednostek, albo dla samych siebie pożądanych, ale raczej na kierowaniu wartości gospodarczych ku dobru natury ludzkiej i zapewnianiu wszystkim chleba powszedniego, powodując rozkwit braterskiej miłości i ukazując wyraźnie pomoc Opatrzności Bożej".