French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Pełne wynagrodzenie zamiast powszechnego zatrudnienia

Napisał Louis Even w dniu niedziela, 01 październik 2006.

Dywidenda dla każdego, aby zużytkować owoce postępu

Wypaczanie celów i środków

Gdy rozważymy postulat pełnego zatrudnienia, tzn. zatrudnienia powszechnego, dojdziemy do sprzeczności przy wprowadzaniu postępu w technikach i procesach produkcji. Nowoczesnych, coraz doskonalszych maszyn czy też nowych źródeł energii nie wprowadza się przecież po to, aby utrzymać zatrudnienie ludzi na wysokim poziomie, ale te techniczne innowacje stosuje się raczej w tym celu, aby uwolnić człowieka od pracy.

Lecz niestety wydaje się, że straciliśmy właściwe rozumienie celów. Nie rozróżniamy środków od celów. Mylimy jedne z drugimi. Jest to wypaczenie, które zatruwa całe życie ekonomiczne i uniemożliwia ludziom pełne wykorzystanie dobrodziejstw postępu.

Przemysł istnieje nie po to, by dawać zatrudnienie, ale aby dostarczać produkty, dobra. Jeśli zapewnia takie dobra, to spełnia swoje zadanie, osiąga swój cel. A w im krótszym czasie i przy mniejszym udziale rąk ludzkich przemysł osiąga w pełni ten cel, tym bardziej jest on doskonały.

Pan Jones, na przykład, kupił swej żonie pralkę automatyczną. Teraz cotygodniowe pranie będzie zajmować już tylko jedną czwartą dnia zamiast jak poprzednio cały dzień. Gdy pani Jones załaduje bieliznę i wsypie proszek do pralki, a także odkręci odpowiednie krany z gorącą i zimną wodą, to pozostanie już tylko nacisnąć przycisk uruchamiający pralkę. Maszyna pierze bieliznę, płucze ją i zatrzymuje się automatycznie, gdy bielizna jest już gotowa do wyjęcia z urządzenia.

Czy pani Jones będzie narzekać, że ma teraz więcej czasu na robienie czegoś innego, co sprawia jej przyjemność? Albo czy pan Jones będzie szukał innych zajęć dla swej żony, aby zastąpić te, od których została uwolniona? Z pewnością nie. Nikt nie jest chyba aż tak głupi.

Ale taką właśnie głupotę, szerzącą się niepohamowanie, zauważamy w naszym życiu społecznym i ekonomicznym, ponieważ nasz system powoduje, że postęp techniczny, zamiast przynosić człowiekowi ulgę, karze go poprzez to, że uporczywie wiąże siłę nabywczą, dystrybucję pieniędzy, wyłącznie z zatrudnieniem – zatrudnieniem w produkcji. Pieniądze pojawiają się tylko, jako rekompensata za wysiłek i pracę w produkcji.

Rola pieniądza została również wypaczona. Pieniądz w zasadzie jest niczym więcej niż biletem, który wręczamy, aby otrzymać dobra lub usługi. Jest to bilet o uniwersalnej wartości, który pozwala kupującemu nabyć to, co zechce i daje mu dostęp do całego rynku dóbr i usług. Posiadacz biletu ma do swej dyspozycji całą produkcję kraju.

Jeżeli pożądane jest, aby ekonomia kraju spełniała swoją właściwą rolę, którą jest zaspokajanie ludzkich potrzeb, zatem każdy człowiek powinien posiadać dostateczną ilość tych „biletów", aby mógł zaopatrzyć się w wystarczający zestaw produktów, na ile tylko pozwoli zdolność produkcyjna kraju. Kwota pieniędzy na zakup dóbr dla każdego powinna być ustalana na podstawie sumy wartości wszystkich dóbr i oferowanych usług, a nie według sumy wynagrodzeń za prace potrzebne do ich wyprodukowania.

Jest prawdą, że produkcja rozdziela pieniądze wśród tych, którzy są zatrudnieni przy produkcji. Lecz jest to tylko środek, a nie cel produkcji. Celem produkcji nie jest zaopatrywanie w pieniądze, ale tworzenie dóbr i usług. I jeśli w produkcji zastąpi się dwudziestu pracowników przez wprowadzenie jednej maszyny, to nie narusza to wcale jej właściwego celu. A nawet gdyby wykonano całą produkcję potrzebną dla wszystkich ludzi, a nie rozdzielonoby przy tym ani centa, to i tak byłby spełniony podstawowy cel istnienia produkcji: wytworzenie dóbr i usług.

Za uwolnienie ludzi od pracy przemysł powinien uzyskać taką samą wdzięczność, jaką otrzymał pan Jones od swej żony, gdy uwolnił ją od wielu godzin pracy, kupując dla niej automatyczną pralkę.

Gdy brakuje siły nabywczej

Lecz jak człowiek może być wdzięczny, gdy wprawdzie został uwolniony od pracy przez maszynę, ale stwierdza ku swemu przerażeniu, że nie ma pieniędzy?

I właśnie taka jest przyczyna wadliwości naszego systemu ekonomicznego, który nie dostosował swego finansowego mechanizmu do swego mechanizmu produkcji.

W takim samym stopniu w jakim przemysł lub produkcja pozbywa się pracy ludzkich rąk, siła nabywcza, w formie pieniędzy, powinna docierać do konsumentów za pośrednictwem środków innych niż wynagrodzenie za pracę.

Innymi słowy, system finansowy winien pozostawać w harmonii z produkcją nie tylko w odniesieniu do wielkości produkcji, ale także co do sposobu, w jaki ta produkcja jest rozdzielana. Jeśli produkcja jest obfita, to ilość pieniędzy powinna być obfita. Jeśli produkcja jest uwalniana od pracy ludzkiej, to pieniądze powinny być oddzielane od zatrudnienia.

Ściśle mówiąc, pieniądz jest integralną częścią systemu finansowego, a nie jest częścią systemu produkcji. Gdy system produkcyjny osiągnie w końcu taki stan, że będzie mógł dostarczać dobra bez pomocy pracowników wynagradzanych za pracę, wtedy system finansowy powinien także osiągnąć stan, w którym dystrybucja siły nabywczej będzie się mogła odbywać z pomocą innych środków niż wynagrodzenie za pracę.

Jeżeli tak nie jest, to dlatego, że, w przeciwieństwie do systemu produkcji, system finansowy nie dostosował sam siebie do postępu technologicznego. I właśnie to niedostosowanie powoduje wzrost poważnych problemów, podczas gdy normalnie postęp powinien powodować znikanie wszystkich problemów takiego rodzaju.

Zastępowanie wysiłku człowieka w produkcji pracą maszyn powinno prowadzić do wzbogacenia ludzi, do ich wyzwolenia od czysto materialnych trosk i kłopotów, pozwalając im wznosić się i dojrzewać do zadań innych, niż te wyłącznie związane z działalnością ekonomiczną. Jeśli jednak przeciwnie, takie zastąpienie prowadzi do niedostatku, to jest tak dlatego, że zaniechaliśmy adaptacji systemu finansowego do wymogów postępu.

System finansowy jest wadliwy i przestarzały

Nasza zdolność produkcyjna nie przejawia żadnych problemów, aby wytwarzać łatwo i skutecznie wszystko to, co jest wymagane dla zaspokojenia normalnych potrzeb. Mamy także wszystkie środki do transportu i dystrybucji tej produkcji. Gdyby system finansowy ściśle odzwierciedlał taki stan rzeczy, nie powodowałby również żadnych problemów. Nie byłoby żadnych finansowych problemów, tak jak nie ma żadnych problemów w produkcji, transporcie i dystrybucji. Ale finanse nie odzwierciedlają realiów produkcji i dystrybucji. Jest to raczej skandaliczne przeciwieństwo takich realiów.

Nasz system finansowy jest tak fałszywy jak mapa, która umiejscawiałaby Toronto na wschód od Montrealu. Podróżujący, który według takiej mapy zmierzałby do Toronto, zakończyłby swą podróż w zatoce św. Wawrzyńca. Im dalej wędrowałby, tym dalej byłby od celu swej podróży.

Niemniej, system finansowy, który nie jest czymś ustanowionym przez Boga, został wynaleziony przez ludzi z pewnością po to, aby służyć życiu ekonomicznemu, a nie po to, aby nim rządzić, a jeszcze mniej, aby je tyranizować. Powinien on zatem odzwierciedlać realia życia ekonomicznego przez cały czas.

Dwie skrajne sytuacje

W gospodarce prymitywnej, w której produkcja zależy prawie wyłącznie od pracy rąk ludzi zatrudnionych na stałe, prawo do owoców tej produkcji zupełnie słusznie może być zespolone z zatrudnieniem w produkcji. A więc system finansowy, który rozdziela siłę nabywczą wyłącznie poprzez wynagrodzenie za pracę w produkcji byłby całkiem stosowny w gospodarce prymitywnej.

Dla drugiej skrajności, z pełną automatyzacją, gdzie uzyskanie całej produkcji nie wymaga pracy żadnego człowieka, system finansowy, który łączy dystrybucję siły nabywczej wyłącznie z zatrudnieniem, nie rozdzieliłby zupełnie nic. W takim hipotetycznym przypadku, aby dać konsumentom „bilety" pozwalające im wybrać dobra, których potrzebują, i dzięki temu przy okazji kierować funkcjonowaniem zautomatyzowanej produkcji, niezbędne jest znalezienie środków dystrybucji siły nabywczej zupełnie oddzielonych od zatrudnienia, ponieważ to zatrudnienie już przestało istnieć.

Ta siła nabywcza, oddzielona od zatrudnienia, jest zwana przez Kredytowców Społecznych dywidendą. I jest to wyjątkowo właściwe słowo. Dywidenda, którą otrzymuje kapitalista, jest czymś zupełnie oderwanym od jego zatrudnienia. To zatrudnienie innych dostarcza tej dywidendy. Podobnie, w hipotetycznej kompletnie zautomatyzowanej produkcji, dywidendy konsumentów byłyby zupełnie oddzielone od ich zatrudnienia; byłoby to zatrudnienie postępu, który przynosi im ich dywidendy.

Taka dywidenda byłaby z konieczności identyczna dla każdego, ponieważ nie byłaby przez nikogo zarobiona. Byłaby to dywidenda z kapitału największego spośród wszystkich kapitałów, najważniejszego czynnika nowoczesnej produkcji, to jest postępu; postępu, który był tworzony i przekazywany następcom z pokolenia na pokolenie. Jest to kapitał, wobec którego wszyscy żyjący są równoprawnymi spadkobiercami.

Zatem system finansowy, który dokładnie odwzorowuje realia w pełni zautomatyzowanego systemu produkcyjnego, powinien z konieczności być systemem bazującym wyłącznie na dywidendzie.

Przypadek obecnie istniejącej produkcji

Ale między tymi dwiema skrajnościami, między gospodarką prymitywną a systemem produkcji całkowicie zautomatyzowanej, są różne stany pośrednie. Te rozmaite stany powinny odzwierciedlać system siły nabywczej, który nie jest ani związany wyłącznie z wynagrodzeniem za zatrudnienie, ani też oparty wyłącznie na dywidendzie.

Obecnie jesteśmy już daleko od gospodarki prymitywnej. Tak więc dystrybucja siły nabywczej związanej wyłącznie z zatrudnieniem jest w sprzeczności z ewolucją naszego systemu produkcji.

Pewna część naszej produkcji powstaje dzięki pracy ludzi zatrudnionych w produkcji. Tej więc części przysługuje dystrybucja części siły nabywczej poprzez wynagrodzenie za pracę.

Ale bardzo duża część produkcji – i to część coraz większa – powstaje dzięki postępowi w technologii, a nie dzięki zatrudnieniu ludzi. Ta część powinna być odwzorowana przez wypłatę dywidend, dywidend dla wszystkich, gdyż jest to owoc postępu, wspólnego dziedzictwa, a nie rezultat ludzkiego wysiłku w chwili obecnej.

Podwyższanie wynagrodzeń, gdy ilość pracy wykonanej przez ludzi ulega redukcji, jest wypaczeniem. Jest to równoznaczne z zamianą dywidend przeznaczonych dla wszystkich na wypłatę wynagrodzeń dla ludzi zatrudnionych w produkcji. Jest to odmawianie wszystkim, jako dziedzicom, owoców postępu, ich praw do równego podziału owoców produkcji. Jest to dodatkowe powiększanie dysproporcji pomiędzy ceną kosztu a rzeczywistą ceną wytwarzanych dóbr. Powoduje to konieczność opodatkowania przychodów pracowników zatrudnionych w produkcji w celu uzyskania rozmaitych funduszy, drakoński sposób na niedoskonałe zrekompensowanie odmowy wypłacania dywidendy dla każdego. Jest to dokładanie jeszcze innego czynnika inflacjogennego do systemu finansowego, który jest już sam w swej istocie inflacjogenny.

Podwójna dystrybucja siły nabywczej – tej, która jest związana z zatrudnieniem ludzi w produkcji i dywidendy dla wszystkich – spowodowałaby szybko zniknięcie tych trudności. Nie uszczupliłoby to bynajmniej całkowitej ilości dóbr docierających do rodzin. Przeciwnie, ilość ta byłaby zwiększona, ponieważ cała produkcja, uwolniona od finansowych przeszkód, zaspokajałaby potrzeby ludzi bardziej bezpośrednio.

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com