Table of Contents Table of Contents
Previous Page  4 / 16 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 4 / 16 Next Page
Page Background

Pismo MICHAEL Journal: 1101 Principale St., Rougemont QC, J0L 1M0, Canada • Tel.: (450) 469-2209 •

www.michaeljournal.org

Dwumiesięcznik MICHAEL: ul. Komuny Paryskiej 45/3A, 50-452 Wrocław, Polska • Tel.: (071) 343-6750 •

www.michael.org.pl

sierpień-wrzesień 2009

Louis Even

część III

Pan Smith nie będzie jedyną osobą, która będzie

mogła tak uczynić. Oznacza to, że w całym kraju

budowane będą domy w odpowiedzi na potrzeby

rodzin. Wpłynie to nie tylko na przemysł budowlany.

Mamy rolników, którzy chcą kupić traktory, zamiast

zaprzęgać koni do uprawy swojej ziemi. Będą bar-

dzo szczęśliwi z posiadania traktorów. Traktory są

już wyprodukowane. Są gotowe do sprzedaży. Jeśli

ci, którzy produkują traktory, potrzebują pieniędzy

na ich produkcję zanim zostaną one sprzedane, mu-

szą zrobić dokładnie to, co zrobił pan Smith. Kiedy

sprzedadzą rolnikowi traktor, powie on: „Nie mogę

od razu zapłacić gotówką za całość. Ile kosztuje

wasz traktor?”. „Kosztuje 2000 dolarów”. „Dobrze,

jeśli zapłacę wam 200 dolarów rocznie przez dzie-

sięć lat, albo 400 dolarów rocznie przez 5 lat, czy

zgodzicie się na to?”. „Oczywiście. W porządku.”

Rolnik może to zrobić, ponieważ posiadając trak-

tor zwiększy on swoją roczną produkcję o więcej niż

400 dolarów. Dzięki temu systemowi kredytowemu,

pieniądze, które zostają stworzone w związku z

produkcją, wracają teraz po jej zakupieniu do ban-

ku, do swego źródła i stają się pieniędzmi martwy-

mi. Zostają zlikwidowane.

Pieniądze zostają stworzone, potem wracają do

swojego źródła. Tak długo, jak pieniądze tworzone

są tak szybko jak tworzona jest produkcja i kiedy

nie powracają do swojego źródła szybciej, niż pro-

dukcja nie dotrze do rodzin, nie ma problemu. To

jest dobry system. Wszystko działałoby samo przez

się. Ach! Znaczy to, że mielibyśmy wszystko, co jest

potrzebne, żeby kwitło nasze rolnictwo, żeby budo-

wać domy, budować akwedukty, budować szkoły i

wznosić kościoły, robić wszystkie rzeczy koniecz-

ne, budować drogi i mosty, tak długo, jak będą do-

stępni pracownicy i materiały do wykonania tego

wszystkiego. Gdyby siła robocza i materiały nie były

dostępne, wtedy nie można byłoby prosić o pienią-

dze z banku. Potrzebujemy ludzi, by to zrobić. Po­

trzebujemy ludzi, którzy właśnie to chcą zrobić. Jest

to bardzo proste. Jeśli chodzi o produkcję, nie było-

by żadnego problemu.

Nie ma żadnego powodu, by mieć problemy. W

przeciwnym razie mamy dyktaturę nad produkcją i

to jest dokładnie to, co mamy dzisiaj. Nie mamy jed-

nak dyktatury nad produkcją materiałów wojennych.

Popatrzmy tylko na to. W Kanadzie, w tym roku, wy-

daliśmy znów 4 miliardy dolarów na przemysł ma-

teriałów wojennych. Ta suma jest znacznie wyższa

dla Stanów Zjednoczonych. Cała produkcja dla ce-

lów pokojowych powinna być automatycznie finan-

sowana w ten sposób. Kiedy powstaje produkcja,

powinny też powstawać pieniądze w bezpośredniej

proporcji do oszacowanej wielkości tej nowej pro-

dukcji.

Jaki jest faktyczny stosunek pieniędzy w relacji

do całej nowej produkcji? Faktyczny stosunek pie­

niędzy oznacza przypisanie, ustalenie albo osza­

cowanie określonej sumy, w kategorii pieniędzy, dla

suma pieniędzy – cen na etykietach – dodana w ca-

łości. Pierwsza dodana ilość pieniędzy, które znaj-

dują się w rękach ludzi zwana jest „siłą nabywczą”.

„Etykietki”, które są dołączone do produktów zwane

są „cenami”. Jak widzicie, całkowita siła nabywcza

ludzi jest zawsze niższa od całkowitej sumy cen,

które są przypisane produktom wchodzącym na

rynek w każdym cyklu produkcyjnym. (Jest to fakt

dowiedziony przez twórcę Kredytu Społecznego,

majora Douglasa w twierdzeniu A + B).

Jest to powód, dla którego pewnych produktów

nie można sprzedać, kiedy przez cały czas ludzie

chcieliby je kupić. Są wśród was tacy, którzy cho­

dzą po ulicy Bathurst, gdy mogą iść tak daleko, i

przyglądają się wystawionym w oknach sklepów

produktom. Wiele rzeczy zaspokajałoby wasze in­

dywidualne potrzeby, rzeczy, których brakuje w

waszych domach, a które są wystawione w oknach

sklepów. Ponadto, kupiec detaliczny podałby wam

swoje prawe ramię, żebyście weszli i kupili te nie­

sprzedane rzeczy. Czasami reklamuje się on przez

dzienniki, przez radio, przez ulotki dostarczane do

waszych skrzynek pocztowych. Posuwa się on na-

wet tak daleko, żeby wysłać ludzi, którzy mają was

zwabić do zakupu jego niesprzedanych towarów, i

którzy mówią: „Przyjdźcie, mamy dla was okazję!

Przyjdźcie, mamy dla was okazję!”. Ci ludzie mówią

nawet do was: „Wejdźcie i kupcie, nie potrzebuje-

cie żadnych pieniędzy, możecie mi zapłacić 2 albo

4 miesiące później”. Jednak odpowiadacie, że za 2,

czy za 4 miesiące będziecie tak biedni, jak jesteście

dzisiaj.

Jeżeli nie jestem dziś bogatym człowiekiem, nie

będę ani trochę bogatszy za 2 albo 4 miesiące, chy-

ba że wydarzy się cud. Nawet, jeśli nabywam dzisiaj

twoje towary na kredyt, nie wkłada to ani trochę wię-

cej pieniędzy do mojego portfela. Jeżeli nie mogę

dziś kupić twoich towarów za gotówkę, nie będę

mógł zapłacić ci za nie, nawet za 4 miesiące. Ach!

Oni znajdują się w smutnym stanie. To jest niefor­

tunne. Ich portfele skurczyły się, a ceny produktów

nie. Raczej to ceny są napompowane. Cena jest

zbyt wysoka. Wszystko kosztuje zbyt dużo. Dlatego

ludzie nie nabywają niczego. Sklepy nie mogą sprze­

dać swoich towarów. Sklepy zatrudniają mniej ludzi

i mniej kupują od hurtowników. Hurtownicy muszą

także zwalniać ludzi. Kiedy nasze produkty zaczną

się znów sprzedawać, wtedy będziemy produkować

więcej, mówią.

Byliście wszyscy tak kompetentni w swoich

pracach, że w sklepach znajdują się niezliczone

produkty, które nie znalazły kupca i pozostały nie­

sprzedane. To nie jest błąd społecze stwa. Tak,

pracownicy byli bardzo kompetentni w wykonywa­

niu obfitej produkcji. Z drugiej strony, system mo­

netarny nie był tak kompetentny; nie wykonał swojej

pracy bardzo dobrze. W portfelach społeczeń­stwa

nie ma wystarczającej ilości pieniędzy. Właśnie tam

leży cały problem.

Niektórzy powiedzą: „Comożemy na to poradzić?

Jak możemy włożyć więcej pieniędzy w ręce ludzi?

Czy powinniśmy powiększyć zarobki i pensje?”. To

jest bardzo absurdalne. Jacyś ludzie się odetną: co

to znaczy absurdalne? Zwiększcie wszystkie zarob-

ki i pensje na przykład o 2 dolary, a natychmiast pra-

codawcy zwiększą swoje ceny o 2 dolary.

Oni też muszą! Oni też muszą! Pracodawca nie

może płacić za wzrost zarobków i pensji pracow­

ników ze swojej własnej kieszeni. Dlatego, w konse-

kwencji musi on koniecznie podnosić ceny swoich

produktów. To jest zwykły zdrowy rozsądek. Jeżeli

pracodawca musi zapłacić swoim pracownikom

2 dolary więcej, będzie on musiał zwiększyć ceny

swoich produktów o 2 dolary. Nic tu nie można zro-

bić. To jest po prostu zdrowa księgowość. Nie moż-

na doprowadzić pracodawcy do bankructwa, żeby

włożyć więcej pieniędzy do kieszeni pracownika.

Jeżeli jutro pracodawca zbankrutuje, żaden z nich

nie znajdzie się w lepszej sytuacji materialnej, ani

pracodawca, ani pracownik.

Co trzeba tutaj zrobić? To oczywiste, że ilość pie-

niędzy w naszych kieszeniach musi się zwiększyć

bez przechodzenia przez zarobki i pensje. Ilość pie-

niędzy musi się zwiększyć bez przechodzenia przez

jakikolwiek z sektorów włączonych w procesy pro-

dukcyjne. Ilość pieniędzy musi się zwiększyć bez

tej całej nowej produkcji. Na przykład, sprzedawca

materiałów wypisze rachunek, który ustali sumę dla

produktów pochodzących z tartaku pana Smitha. Są

one ocenione albo oszacowane na 8500 dolarów.

W tym przypadku, muszą zostać wyprodukowane

pieniądze w sumie, odpowiadającej tej oszacowa-

nej wartości materiałów, jaka wynosi 8500 dolarów.

Ta produkcja jest oceniona albo oszacowana w licz­

bach na 8500 dolarów. Dlatego 8500 dolarów musi

zostać wytworzone w postaci nowych pieniędzy,

żeby zapłacić za tę nową produkcję. Jest to tylko

zwykły zdrowy rozsądek i reprezentuje on zdrowy i

skuteczny system księgowości w kraju.

Jednak to nie jest wszystko. Jeżeli finansuje

się produkcję, którą wykonuje producent, nie ma

żadnego problemu z tą metodą. To jest wspaniała

sprawa. To jest bardzo dobra rzecz. Tymczasem,

co się dzieje? Suma cen produktów jako całość

daje razem dużo wyższą liczbę, niż suma liczb re­

prezentujących pieniądze jako całość, które dostają

się w ręce społeczeń­stwa. W jaki sposób pieniądze

są rozprowadzane w społecze stwie? Poprzez pen­

sje, zarobki, dywidendy i zyski wypłacane przemy-

słowcom. Ponadto, dochody, jak pań­stwo widzicie,

nie są rozprowadzone zanim nie zostanie dokona-

na sprzedaż produktów. Kupiec detaliczny nie może

otrzymać dochodu ze swojej sprzedaży zanim fak-

tycznie nie sprzeda towaru. To jest niemożliwe. Musi

on najpierw sprzedać swoje produkty. Dochody nie

mogą zostać rozprowadzone zanim nie sprzeda się

towarów.

Jest więcej innych czynników z tym związanych,

niż tylko wydatki na pensje, zarobki i dywidendy dla

przemysłowców. Są koszty maszyn. Są pieniądze

odłożone na przyszłe renowacje albo na koszty

wymiany maszyn. Nie ma tak dużo pieniędzy prze-

chodzących przez ręce społeczeń­stwa, żeby zapła-

cić na rynku za wszystkie dodane ceny produktów

jako całość, w jakimkolwiek pojedynczym cyklu

produkcyjnym. W dodatku, fabryka odkłada pienią-

dze na okres 10 lat, żeby wydać je w tym 10-letnim

okresie. Ponadto, maszyny produkują w tym czasie

towary, a pieniądze, które zostały odłożone znajdu-

ją się w cenach produktów wchodzących na rynek.

Pieniądze, które zostały odłożone na wymianę ma-

szyn są zawarte w całkowitych cenach produktów

wchodzących na rynek. Tych pieniędzy potrzebnych

na wymianę albo renowację maszyn w przyszłości

nie ma w portfelach ludzi. Zatem, w jaki sposób lu-

dzie będą mogli zapłacić za wszystkie produkty znaj­

dujące się na rynku? Jak pa stwo widzicie, jest to

matematycznie niemożliwe.

W celu wyjaśnienia, dodajmy wszystkie pienią­

dze, które znajdują się dzisiaj w portfelach wszyst­

kich Kanadyjczyków. Z drugiej strony, dodajmy

wszystkie ceny wszystkich produktów, które są do

kupienia przez Kanadyjczyków. Stanie się oczywi­

ste, że pierwsza suma pieniędzy dodanych w port-

felach ludzi jest w całości dużo mniejsza niż druga

Wielka prawda na mojej drodze

Wykład w Allardville, 1959 r.

NOWOŚĆ MICHAELA

Ukazała się już trzecia część roczników MICHAELA z

lat 2006-2008, (nr 35-49) w formacie: 29.5 cm x 42 cm.

Solidnie zszyte i pięknie oprawione zieloną dermą, stano-

wią niesamowitą okazję i wygodę. Można je nabywać w

naszych biurach w cenie $40 / 95 zł. (koszt przesyłki wli-

czony). Istnieje również możliwość nabycia drugiej części

z lat 2003-2005, (nr 20-34) i pierwszej części roczników z

lat 1999-2002 w tej samej cenie. Edycje limitowane.